Niemcy i Polacy uznali za sukces wystawę o powstaniu warszawskim zorganizowaną w Centrum Dokumentacyjnym Topografia Terroru w Berlinie. Ekspozycja otwarta w lipcu przez prezydentów Bronisława Komorowskiego i Joachima Gaucka zakończy się w niedzielę.
"Wystawa jest dużym sukcesem" - powiedział rzecznik prasowy Topografii Terroru Kay-Uwe Damaros. Jego zdaniem ekspozycja przyczyniła się do lepszego poznania przez Niemców "tragicznej historii Polski w czasie wojny". "Myślę, że po obejrzeniu wystawy nikt nie będzie już mylił powstania warszawskiego (1944) z powstaniem w getcie warszawskim (1943) - powiedział Damaros w rozmowie z PAP. Jak zaznaczył, wystawę obejrzało ćwierć miliona osób, co jest "bardzo dobrym wynikiem".
"Wystawa jest krokiem w dobrym kierunku" - powiedział Paweł Ukielski, jeden z organizatorów wystawy, do niedawna zastępca dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego. Jego zdaniem dzięki ekspozycji, która nie ograniczała się do problematyki walk w Warszawie, lecz pokazywała też najważniejsze wydarzenia z czasów wojny, a także powojenne losy Polski, "wiedza o tych faktach przebiła się do świadomości przeciętnego Niemca". Jak zaznaczył, muzeum Topografia Terroru odwiedzane jest także przez wielu turystów zagranicznych, którzy zapewne "zabiorą wiedzę o Polsce do swoich krajów".
Ekspozycja "Powstanie Warszawskie 1944" z okazji 70. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego znajduje się w Centrum Dokumentacyjnym Topografia Terroru - miejscu, gdzie w czasie II wojny światowej mieściła się m.in. główna siedziba dowództwa SS oraz centrala Gestapo.
Otwierając wystawę 29 lipca, prezydent Bronisław Komorowski mówił, że historii nie da się zmienić, ale da się z nią lepiej albo gorzej żyć i budować przyszłość. "Trudno oprzeć mi się wzruszeniu, kiedy w obecności prezydenta wolnych i demokratycznych Niemiec, mieszkańców Berlina otwiera się wystawę będącą hołdem powstaniu warszawskiemu, które było najkrwawszą bitwą w historii Polski oraz jednym z najbardziej heroicznych zrywów w tragicznych latach II wojny światowej" - podkreślił.
Otwierając wystawę 29 lipca, prezydent Komorowski powiedział, że historii nie da się zmienić, ale da się z nią lepiej albo gorzej żyć i budować przyszłość. "Trudno oprzeć mi się wzruszeniu, kiedy w obecności prezydenta wolnych i demokratycznych Niemiec, mieszkańców Berlina otwiera się wystawę będącą hołdem powstaniu warszawskiemu, które było najkrwawszą bitwą w historii Polski oraz jednym z najbardziej heroicznych zrywów w tragicznych latach II wojny światowej" - podkreślił polski prezydent. Gauck dziękował z kolei Polakom za to, że potrafili pokonać nienawiść i "umieli przebaczyć po okazaniu przez Niemców skruchy".
W ramach programu towarzyszącego wystawie odbyło się szereg spotkań i dyskusji z udziałem uczestników powstania oraz historyków. Uczestniczyli w nich między innymi Władysław Bartoszewski i Edmund Baranowski.
Podczas zamykającego ten cykl spotkania w czwartek wieczorem jego uczestnicy zastanawiali się nad przyczyną niedostatecznej wiedzy Niemców o powstaniu warszawskim. "Sytuacja nie jest tak beznadziejna, jak 20 lat temu" - mówił niemiecki historyk Christoph Klessmann. Jak podkreślał, obecna wystawa miała "duży oddźwięk", a liczne publikacje prasowe będą miały wpływ na wzrost wiedzy o tym okresie. Za ważne wydarzenie uznał udział ówczesnego kanclerza Gerharda Schroedera w obchodach 60. rocznicy powstania warszawskiego w 2004 roku.
Jan Rydel z Krakowa wskazywał na koncentrowanie się niemieckich badaczy i niemieckiej opinii publicznej na problematyce Holokaustu, co powoduje, że inne wydarzenia II wojny światowej "schodzą na drugi plan". Za mankament uznał traktowanie przez niemieckich historyków Polaków jak "pasywnych ofiar" i pomijanie faktu, że na terenie okupowanej Polski istniało państwo podziemne odnoszące militarne sukcesy w walce z Niemcami.
Marek Cichocki z Centrum Europejskiego Natolin mówił o polskiej polityce historycznej, która - jego zdaniem - tworzyła się "w relacji, a czasami nawet w konfrontacji" z polityką historyczną Niemiec. Wśród przyczyn wymienił dyskusje o zbrodni w Jedwabnem, o Centrum przeciwko Wypędzeniom Eriki Steinbach oraz o pomniejszanej na początku ubiegłej debaty przez Niemców roli Polski w obaleniu komunistycznych dyktatur. Jako podkreślał, powstanie jest istotnym elementem tożsamości Polaków.
Cichocki potwierdził rolę Schroedera w przełamywaniu niemieckiej niewiedzy o 1 sierpnia 1944 roku, wytknął mu jednak jego zdaniem nieuprawnione wiązanie polskiego powstania z niemieckim zamachem na Hitlera 20 lipca 1944 roku i przedstawienie obu wydarzeń jako "walki o wolność w Europie".
Podczas dyskusji niemieccy uczestnicy wskazywali na jednostronną wymowę ekspozycji Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie, podnosili też kwestię wielkich strat po polskiej stronie. Być może historia Polski potoczyłaby się inaczej, gdyby ponad sto tysięcy Polaków należących do elity społeczeństwa nie zginęło? - sugerował jeden z dyskutantów.
Polscy uczestnicy zaprzeczali sugestiom, jakoby w Polsce tłumiona była dyskusja o sensie podjęcia walki w Warszawie. Ukielski wyjaśnił, że do masakry ludności mogło dojść nawet bez decyzji o powstaniu ze względu na plany przekształcenia miasta w twierdzę. Cichocki sugerował, że w przypadku rezygnacji z walki w 1944 roku do powstania, skierowanego tym razem przeciwko komunistom, mogło dojść w okresie późniejszym, na przykład w 1956 roku.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ mc/ je/