2011-03-06 (PAP) - Inwigilowanie Polaków i cudzoziemców w ZSRR, wymiana informacji i wspólne akcje z KGB - takie zadania wykonywała specjalna grupa SB "Wisła", która działała w Moskwie od 1961 r. Od 1985 r. zdobywała ona też informacje o gorbaczowowskiej "pieriestrojce".
Szczegóły działalności "Wisły" przynosi najnowszy numer periodyku pn. "Przegląd Bezpieczeństwa Wewnętrznego", wydawanego przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Archiwiści ABW podjęli się w nim bilansu współpracy SB i KGB na podstawie akt z IPN.
"Wisłę" utworzono w 1961 r., na podstawie porozumienia z 1957 r. szefa MSW Władysława Wichy i szefa KGB gen. Piotra Iwaszutina. Była to samodzielna grupa kilku oficerów kontrwywiadu MSW, mających prawo do własnej pracy operacyjnej (w tym werbunku agentów) oraz zobowiązanych do współpracy z kontrwywiadem ZSRR przy rozpracowywaniu podejrzanych o "wrogą działalność" obywateli Polski i cudzoziemców.
W zainteresowaniu "Wisły" byli polscy naukowcy na stażu w ZSRR, delegaci PRL w Radzie Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, dziennikarze, przedstawiciele central handlowych, studenci, pracownicy budów, załogi statków, piloci LOT, kolejarze i turyści. Na prośbę KGB grupa "zabezpieczała" m.in. olimpiadę w Moskwie w 1980 r. i festiwal filmowy w Moskwie w 1977 r.
Do systemu grupy włączono zarówno esbeków "zabezpieczających" budowę gazociągu orenburskiego (sprawdzali, czy wśród polskich robotników nie ma aktywistów "Solidarności"), jak i oficerów SB występujących "pod przykryciem" dyplomatów PRL.
W latach 1980-84 z ZSRR wydalono 1453 Polaków, w tym 1389 robotników, m.in. za propagandę solidarnościową, ale i za naruszanie przepisów celno-dewizowych.
Grupa werbowała w ZSRR obywateli PRL do tajnej współpracy, zarówno w celach kontrwywiadowczych, jak i wywiadowczych. W 1985 r. "Wisła" miała 145 "osobowych źródeł informacji"; najwięcej - 38 w biurze radcy handlowego i centralach handlowych; 34 - w ambasadzie i konsulatach PRL, 25 - w RWPG, 17 - wśród polskich dziennikarzy. Opracowanie, które nie wymienia nazwisk, podkreśla, iż agenci ci przekazywali głównie "informacje o charakterze ogólnym". W 1976 r. MSW narzekało na "niedostatek wartościowej agentury" grupy.
Opracowanie wymienia wiele wspólnych z KGB operacji "Wisły". I tak np. w 1977 r. doszło do próby "podstawienia" agentów grupy dyplomatom z ambasady brytyjskiej. W 1984 r. agent "Wisły" o kryptonimie "Zbych" (doktorant z Moskwy) został wprowadzony jako rzekomy emisariusz "Solidarności" do nielegalnej organizacji z Leningradu, która szukała kontaktu z solidarnościowym podziemiem w Polsce. W wyniku tego KGB ustaliło skład tej organizacji.
Co roku "Wisła" przekazywała KGB coraz więcej informacji, których w połowie lat 80. było ponad 300. Były to np. doniesienia agentów "Wisły" o sekretarzu ambasady USA Bastecku, radcy ambasady RFN Arnocie oraz o korespondentach zachodnich mediów (w latach 1980-84 dotyczyły one 23 z nich). Grupa wskazywała też KGB kontakty obywateli ZSRR z cudzoziemcami. Na szczególną wdzięczność KGB "Wisła" zasłużyła zdobyciem w latach 1975-77 dokumentów dotyczących kas pancernych i zamków w placówkach dyplomatycznych państw Zachodu.
Za najcenniejszego agenta "Wisły" KGB uznawało "Irenę", żonę członka ekipy budowlanej z RFN. KGB "odpłaciło się" m.in. ujawnieniem w 1986 r. "Wiśle" "nielegalnych kontaktów" pracownika RWPG, którego dzięki temu esbecy próbowali zwerbować (nie wiadomo, z jakim skutkiem). KGB wykorzystywało też możliwości "Wisły" do kreowania korzystnego wizerunku ZSRR w mediach.
Po dojściu do władzy Michaiła Gorbaczowa w 1985 r. "Wisła" dostała nowe zadanie: zdobywania informacji o sytuacji politycznej i społeczno-gospodarczej ZSRR, które pozyskiwano zarówno dzięki własnym agentom, jak i bezpośrednim kontaktom z oficerami KGB i aparatczykami KPZR. "+Wisła+ z typowo policyjnej placówki łącznikowej stała się komórką realizującą zadania z zakresu wywiadu politycznego" - napisali autorzy. Według nich funkcjonowanie grupy "nie zakończyło się wraz z rozwiązaniem SB. W marcu 1990 r. zmniejszono jej stan etatowy z ośmiu osób do czterech. Dalsze jej losy są trudne do odtworzenia".
Łukasz Starzewski (PAP)
sta/ gma/