Prezydent Joachim Gauck powiedział w sobotę w przemówieniu we Frankfurcie z okazji 25. rocznicy zjednoczenia Niemiec, że rozwiązanie problemu uchodźców będzie zadaniem równie trudnym, jak osiągnięcie wewnętrznej jedności po zjednoczeniu w 1990 r.
Gauck powiedział, że rocznica zjednoczenia Niemiec jest okazją do podziękowania "odważnym ludziom" w Gdańsku, Pradze i Budapeszcie, a także we wschodnioniemieckich miastach Lipsku i Plauen. "Ich dążenie do wolności zachwiało dyktaturami" - zaznaczył prezydent.
"Gdyby wówczas nie powstali, nie byłoby dziś nas tutaj" - powiedział Gauck. Prezydent wymienił z nazwiska Bogdana Borusewicza, mówiąc, że polski polityk - wówczas "nieznana postać z polskiego społeczeństwa" - "wcześniej i odważniej niż my" zdobył się na przeciwstawienie się dyktaturze i tym samym "zmotywował Niemców do tego, by też coś zrobili". Marszałek polskiego Senatu był gościem uroczystości rocznicowych.
Prezydent Niemiec powiedział, że rocznica zjednoczenia Niemiec jest okazją do podziękowania "odważnym ludziom" w Gdańsku, Pradze i Budapeszcie, a także we wschodnioniemieckich miastach Lipsku i Plauen. "Ich dążenie do wolności zachwiało dyktaturami" - zaznaczył Joachim Gauck.
W uroczystej gali we frankfurckiej operze Alte Oper oprócz prezydenta Niemiec uczestniczyli kanclerz Angela Merkel, szefowie obu izb parlamentu - Bundestagu Norbert Lammert i Bundesratu Volker Bouffier, a także przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.
Gauck tłumaczył, że osiągnięta w minionym ćwierćwieczu wewnętrzna jedność Niemiec była możliwa dzięki poczuciu, że "należymy do siebie" oraz dzięki uznaniu wspólnych politycznych wartości.
Napływ uchodźców z innych części świata sprawia, że problem wewnętrznej jedności stał się znów aktualny - powiedział Gauck. "Musimy na nowo doprowadzić do wewnętrznej jedności" - podkreślił, dodając, że "tak jak w 1990 roku czeka nas wyzwanie obliczone na pokolenia".
Kryzys migracyjny wystawia Europę na poważną próbę - cenił prezydent. Jego zdaniem coraz więcej krajów rozumie, że problem ten może zostać rozwiązany tylko wspólnie przez całą Europę. Za najpilniejsze zadania uznał walkę z przyczynami migracji oraz umocnienie zewnętrznych granic UE.
Gauck wziął w obronę kraje środkowoeuropejskie krytykowane za odmowę zgody na system obligatoryjnych kwot uchodźców. Jak podkreślił, nawet w Niemczech w tej kwestii widoczne są różnice zdań pomiędzy wschodnią a zachodnią częścią kraju.
Wyjaśnił, że Niemcy Zachodnie mogły przez kilkadziesiąt lat przygotować się do roli kraju przyjmującego imigrantów. Natomiast wielu mieszkańców wschodnich Niemiec do 1990 roku nie miało żadnych kontaktów z uchodźcami.
"Zmiana postaw wobec uchodźców może nastąpić jedynie w wyniku długiego i niepozbawionego konfliktów procesu uczenia się" - zaznaczył prezydent. Dodał, że konstatacja ta powinna skłonić Niemców do traktowania z szacunkiem doświadczeń innych narodów.
Gauck wyraził podziw dla postawy niemieckiego społeczeństwa wobec imigrantów. Równocześnie zwrócił uwagę na rosnący niepokój ze względu na liczbę uciekinierów. "To jest dylemat. Chcemy pomóc - nasze serce jest otwarte, ale nasze możliwości są ograniczone" - powiedział prezydent. Jego zdaniem konieczna jest dyskusja o tym, jak sterować procesami migracyjnymi.
Gauck zwrócił uwagę na konieczność przestrzegania przez imigrantów demokratycznych wartości obowiązujących w Niemczech.
"Nie zrezygnujemy z wartości" - zapewnił prezydent. Jak zaznaczył, niezbywalne prawa jednostki nie mogą być ograniczane przez normy stanowione przez grupy narodowe czy religijne. "Nie może być tolerancji dla nietolerancji" - oświadczył Gauck. Jak dodał, do kanonu wartości obowiązujących w Niemczech należy też sprzeciw wobec antysemityzmu i wobec podważania prawa Izraela do istnienia.
"W Polsce mieliśmy pewne obawy przed zjednoczeniem Niemiec" - przyznał marszałek Senatu Bogdan Borusewicz w rozmowie z PAP po zakończeniu gali. "Ja też miałem obawy przed tym, że może nastąpić skok nastrojów nacjonalistycznych, jednak kiedy zobaczyłem jak ten tłum pod Bramą Brandenburską trzyma flagi Unii Europejskiej, to się uspokoiłem (...)" - mówił.
Władze kraju związkowego Hesja, które były w tym roku gospodarzem uroczystości, zarezerwowały pierwszy rząd we frankfurckiej operze dla 50 byłych wschodnioniemieckich dysydentów. Zaproszono też 30 uchodźców reprezentujących rzeszę 600 tys. imigrantów, którzy od początku roku przyjechali do Niemiec.
"W Polsce mieliśmy pewne obawy przed zjednoczeniem Niemiec" - przyznał Borusewicz w rozmowie z PAP po zakończeniu gali. "Ja też miałem obawy przed tym, że może nastąpić skok nastrojów nacjonalistycznych, jednak kiedy zobaczyłem jak ten tłum pod Bramą Brandenburską trzyma flagi Unii Europejskiej, to się uspokoiłem i wiedziałem, że to społeczeństwo się zmieniło i to są zupełnie inne Niemcy i to widać choćby teraz np. w sprawie przyjmowania setek tys. uchodźców" - powiedział marszałek Senatu.
Niemcy - przypomniał - łożą olbrzymie pieniądze na zniwelowanie różnic między byłą NRD a dawną RFN. Zaznaczył, że chodzi nie tylko o pieniądze, ale także o mentalność. "Na Wschodzie te tendencje bardziej prawicowe albo skrajne lewicowe są silniejsze, bo (mieszkańcy Niemiec wschodnich) po prostu mają inne doświadczenia, ale przywódcy niemieccy (Gauck i Merkel) mają doświadczenia NRD-owskie, czyli (doświadczenie) komunizmu, tak jak my" - zaznaczył.
Borusewicz uczestniczył też w nabożeństwie ekumenicznym w katedrze frankfurckiej, a także w przyjęciu wydanym przez prezydenta Niemiec. Następnie spotkał się z aktualnym szefem Bundesratu, premierem Hesji Volkerem Bouffierem oraz z jego następcą na stanowisku szefa Bundesratu premierem Saksonii Stanislawem Tillichem. Tematem spotkania z premierem Hesji "byli uchodźcy w Niemczech oraz przyczyny emigracji" - powiedział PAP Borusewicz. "Zaprosiłem do Polski również premiera Saksonii" - dodał.
Festyn ludowy we Frankfurcie trwa od piątku. Organizatorzy spodziewają się, że do niedzieli weźmie w nim udział milion osób.
Zjednoczenie Niemiec 3 października 1990 roku, dokonane w drodze przystąpienia landów wschodnioniemieckich do RFN, było ukoronowaniem trwającego niemal rok procesu, zapoczątkowanego upadkiem muru berlińskiego 9 listopada 1989 roku i utratą władzy przez komunistyczny reżim NRD.
Z Frankfurtu nad Menem Katarzyna Krzykowska (PAP)
ksi/ lep/ kar/