Obchody 36. rocznicy strajków nazwanych później Lubelskim Lipcem 1980 rozpoczęły się w piątek w Lublinie. W lipcu 1980 r. na Lubelszczyźnie zastrajkowało ponad 150 zakładów pracy, poprzedzając protesty na Wybrzeżu, które doprowadziły do powstania Solidarności.
Uczestnicy protestów, związkowcy z Solidarności, przedstawiciele władz, parlamentarzyści, złożyli kwiaty pod Pomnikiem Wdzięczności przy Drodze Męczenników Majdanka. Pomnik, przedstawiający robotnika z zerwanymi kajdanami na rękach, stojącego pod krzyżem, znajduje się w miejscu nieistniejących już zakładów naprawy samochodów, jednego z ognisk protestu.
P.o. szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Kasprzyk podkreślił, że robotnicy, którzy strajkowali na Lubelszczyźnie w 1980 r., byli kontynuatorami polskich tradycji wolnościowych. „To byli następcy żołnierzy wyklętych, bo ta sama idea niepodległościowa powodowała ich zrywem, kiedy stanęli przeciwko imperium zła. Wiedzieli, czym była sprawiedliwość i godność” – powiedział.
Zaznaczył, że dziś należy sprawiedliwie ocenić zarówno uczestników tamtych protestów, jak i ówczesnych decydentów oraz funkcjonariuszy służb. „To teraz dopiero po ćwierćwieczu rząd polski podejmuje skuteczne starania, aby ci, którzy byli katami, nie zarabiali więcej od tych, którzy byli ofiarami” – podkreślił Kasprzyk.
Zapewnił, że podejmowane są działania, aby poprawić sytuację działaczy opozycji i osób represjonowanych. „W Senacie trwają prace nowelizujące ustawę o działaczach opozycji antykomunistycznej tak, aby w sposób godnościowy można było odwdzięczyć się bohaterom naszej wolności” – dodał Kasprzyk.
Uczestnik strajku w 1980 r. w Lubelskich Zakładach Naprawy Samochodów Ryszard Blajerski, wówczas kierowca, który wszedł w skład komitetu strajkowego, powiedział dziennikarzom, że wtedy było bardzo trudno zdecydować się na podjęcie protestu. „Myśmy się bali, że nam urządzą ścieżkę zdrowa lub nas mocno pobiją. Baliśmy się bardzo, zastraszano nas, mówiono, że na pobliskim wiadukcie są ustawione karabiny maszynowe. To były straszne czasy, młodzi ludzie dziś tego nie wiedzą” – powiedział.
Kwiaty złożono w piątek także pod Pomnikiem Świdnickiego Lipca w zakładach PZL-Świdnik, gdzie wybuchł pierwszy protest. W niedzielę w Świdniku odprawiona będzie msza z okazji rocznicy strajków i spotkają się uczestnicy tamtych wydarzeń. Rocznicowe uroczystości, spotkania i dyskusje potrwają do 17 lipca.
Załoga zakładów lotniczych w Świdniku zastrajkowała 8 lipca 1980 r. Bezpośrednim impulsem do przerwania pracy była podwyżka cen w zakładowej stołówce, dlatego później mówiono, że „zaczęło się od kotleta”. Robotnicy wybrali swoich przedstawicieli i rozpoczęli rozmowy z władzami. Podpisali porozumienie, w którym wywalczyli m.in. podwyżki płac i gwarancje nie karania przywódców protestu.
Protest w Świdniku rozpoczął falę strajków w całym regionie. Stanęły węzeł kolejowy i komunikacja miejska w Lublinie. Dołączyły przedsiębiorstwa m.in. w Kraśniku, Chełmie, Lubartowie, Puławach, Poniatowej, Zamościu. W sumie zastrajkowało ponad 150 zakładów i około 40 tys. pracowników.
Robotnicy nie wyszli na ulice, zakładali komitety strajkowe, pertraktowali z władzami. Ich postulaty dotyczyły głównie podwyżek płac i poprawy warunków socjalnych, ale domagali się także zmniejszenie biurokracji, likwidacji korupcji i przywilejów dla rządzących. Żądali nowych wyborów do władz związków zawodowych i niezależnych rad pracowniczych, wolnej prasy.
Strajki na Lubelszczyźnie trwały ponad dwa tygodnie. Wkrótce po ich wygaśnięciu rozpoczęły się protesty na Wybrzeżu, które doprowadziły do podpisania porozumień o utworzeniu niezależnych związków zawodowych.(PAP)
kop/ mow/