Złożeniem kwiatów pod tablicą na Dworcu Gdańskim i pokazem dokumentu "Perecowicze" zostanie w czwartek uczczona 44. rocznica tzw. wydarzeń marcowych - fali antysemickiej propagandy, która skłoniła do emigracji z Polski ponad 15 tys. osób pochodzenia żydowskiego.
Obchody rocznicy rozpoczną się pod tablicą pamiątkową na stołecznym Dworcu Gdańskim. "Tablica znalazła się w miejscu symbolizującym wszystkie dworce w Polsce, z których wyjeżdżali Żydzi. Dworzec Gdański stał się też już symbolem, podobnie jak tablica, na której umieszczono dedykację +Tym, którzy wyjechali z dokumentem podróży w jedną stronę+" - powiedziała PAP Gołda Tencer, dyrektor generalna Fundacji Szalom, która w 1998 r. ufundowała tablicę.
Obchody rocznicy rozpoczną się pod tablicą pamiątkową na stołecznym Dworcu Gdańskim. "Tablica znalazła się w miejscu symbolizującym wszystkie dworce w Polsce, z których wyjeżdżali Żydzi. Dworzec Gdański stał się też już symbolem, podobnie jak tablica, na której umieszczono dedykację +Tym, którzy wyjechali z dokumentem podróży w jedną stronę+" - powiedziała PAP Gołda Tencer, dyrektor generalna Fundacji Szalom.
Wieczorem na Małej Scenie Teatru Żydowskiego odbędzie się projekcja filmu dokumentalnego "Perecowicze" w reż. Sławomira Gruenberga, według pomysłu Gołdy Tencer. Film przedstawia historię uczniów żydowskiej szkoły im. I.L. Pereca, która istniała w Łodzi do 1969 roku. Po jej zamknięciu większość z jej wychowanków, w wyniku wydarzeń marcowych, zmuszona była opuścić Polskę.
"Są to dzieje łódzkiej żydowskiej szkoły im. Pereca. Jej absolwenci są obecnie rozrzuceni na różnych kontynentach, a przyjaźń jaka nas połączyła przez lata, zawdzięczamy właśnie naszej szkole, która była dla niektórych jedynym domem. To film dokumentalny złożony z relacji ludzi, którzy skończyli szkołę Pereca, a teraz mieszkają zarówno w Polsce, jak i w Ameryce, Izraelu czy Kanadzie" - opowiadała Tencer.
Jak zaznaczyła, po "haniebnym marcu" 1968 roku, kiedy wszyscy wyjechali i nastąpiła "taka pustka, jednym czego im komuna nie mogła zrobić, to przerwać łączących przyjaźni". "Jesteśmy cały czas ze sobą w kontakcie, spotykamy się co kilka lat w Izraelu na zlotach pokolenia marca. Chociaż minęło już wiele lat, właściwie cała epoka, dla naszego pokolenia wydarzenia marcowe zawsze pozostaną ogromną zadrą w sercu. Ważne jest jednak, że możemy się teraz swobodnie spotykać, dzięki otwartym granicom" - podkreśliła dyrektor generalna Fundacji Szalom.
Przyznała równocześnie, że wydarzenia te są dla niej nadal bolesne. "Nasze rodziny po Holokauście były bardzo małe, nie minęło 20 lat i znów straciliśmy następnych bliskich podczas emigracji marcowej. Ja teraz jestem w tym samym wieku, co wówczas nasi rodzice, którzy musieli podejmować decyzję czy wyjechać, czy nie. I większość to zrobiła właśnie dla swoich dzieci. To jest jednak nadal bolesne i chciałabym, żeby w naszym kraju o tym pamiętano, by to było w podręcznikach szkolnych, bo to jest historia, która się nie miała prawa nigdy zdarzyć" - zaakcentowała Tencer.
8 marca 1968 roku na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego odbył się wiec protestacyjny w związku ze zdjęciem przez władze komunistyczne wystawianych w Teatrze Narodowym "Dziadów" oraz relegowaniem z uczelni Adama Michnika i Henryka Szlajfera. Zgromadzeni na wiecu studenci zostali brutalnie zaatakowani przez oddziały milicji oraz "aktyw robotniczy". Stało się to początkiem tzw. wydarzeń marcowych, czyli kryzysu politycznego związanego z falą studenckich protestów oraz walką polityczną wewnątrz PZPR, rozgrywaną w atmosferze antysemickiej i antyinteligenckiej propagandy. W ich wyniku w latach 1968-1969 z Polski wyemigrowało ponad 15 tys. Żydów bądź osób pochodzenia żydowskiego. (PAP)
akn/ abe/