Kilkadziesiąt tysięcy poznaniaków brało udział w obchodach imienin ulicy Święty Marcin. Ich nieodłącznym elementem są świętomarcińskie rogale i organizowany od ponad 20 lat festyn. Impreza stała się sposobem na radosne uczczenie Święta Niepodległości.
Imieniny ulicy rozpoczął barwny korowód prowadzony przez Świętego Marcina na koniu, który otrzymał od prezydenta miasta klucze do bram Poznania. Jedna z głównych arterii Poznania na jeden dzień zamieniła się w deptak ze straganami i licznymi atrakcjami. Głównym towarem kupowanym przez poznaniaków były tradycyjne świętomarcińskie rogale – symbol imienin.
Tegoroczne świętomarcińskie obchody podkreślają dobroczynność, z którą związane było życie świętego. Pomagająca ubogim i bezdomnym Fundacja Barka wręczyła „Drabiny Jakubowe” – wyróżnienie przyznawane podopiecznym fundacji, którym udało się wyjść z zapaści życiowej.
Uroczystości imieninowe zakończy koncert zespołu Hey oraz tradycyjny pokaz sztucznych ogni.
Obchodom imienin towarzyszyły niepodległościowe akcenty. Festyn organizowany jest zawsze po wojewódzkich wydarzeniach związanych ze Świętem Niepodległości.
Główne uroczystość patriotyczne na poznańskim Placu Wolności, poprzedziła msza w intencji ojczyzny.
„Do niepodległości prowadziły różne drogi. W Królestwie częściej sięgano po broń, w Wielkopolsce rozwijano oświatę i gospodarkę. Dziś nie spieramy się już o to, kto dla Polski zrobił więcej i po czyjej stronie była racja. W Wielkopolsce zaborca był zbyt silny, aby przeciwko niemu skutecznie powstać z bronią, w Królestwie natomiast ogólne nieposzanowanie prawa i urzędnicza samowola ograniczały możliwości pozytywnej pracy” – powiedział we wtorek na Placu Wolności wojewoda wielkopolski Piotr Florek.
Po apelu poległych Florek oddał strzał z zabytkowej armaty „Prawosławnej”. Grupy rekonstrukcyjne zademonstrowały uzbrojenie, wyposażenie i umundurowanie XX-wiecznych formacji wojskowych. Hasłem tegorocznych obchodów było „wojsko +od kuchni+” – na Placu Wolności stanęły kuchnie polowe. Najstarsza z nich pochodziła z 1937 r. i wyprodukowała ją „Lubelska Wytwórnia Samolotów".
Jak powiedział PAP serwujący potrawy z zabytkowej kuchni Wojciech Minczykow, w polskim wojsku w II RP było mnóstwo kuchni pochodzących z armii byłych państw zaborczych. „Ta jest najstarszym zachowanym egzemplarzem polskiej produkcji. Z pustym żołądkiem ciężko się idzie do boju. Gdyby nie kuchnie polowe, to wojsko jadłoby tylko puszki. Dzięki nim jeden posiłek w tygodniu mógł być ciepły – był to element podtrzymujący morale – dodał Minczykow.
Poznaniacy po skosztowaniu dań serwowanych przez rekonstruktorów zajadali się tradycyjnym przysmakiem związanym z obchodami imienin ulicy – rogalami świętomarcińskimi. Są one kupowane najchętniej w okolicach 11 listopada, a od 2009 r. rogal jest unijnym produktem regionalnym.
Rogale wypiekane są z ciasta półfrancuskiego, z nadzieniem z białego maku, wanilii, mielonych daktyli, cukru, śmietany, rodzynek, masła i skórki pomarańczowej. Tradycja ich przygotowania pochodzi z końca XIX wieku. Gdy zbliżał się dzień św. Marcina, ówczesny proboszcz poznańskiej parafii pod jego wezwaniem zaapelował do wiernych, by wzorem patrona zrobili coś dla biednych. Obecny na mszy cukiernik przygotował na odpust rogale w kształcie podkowy; bogatsi poznaniacy kupowali te smakołyki, a biedni otrzymywali je za darmo.
Nazwa ulicy Święty Marcin wywodzi się od osady, która w XII wieku powstała wokół kościoła św. Marcina, nazywanej Przedmieściem św. Marcina lub po prostu Świętym Marcinem. (PAP)
pil/ jbr/