Tablicę upamiętniającą dwóch amerykańskich lotników, którzy zginęli w marcu 1945 r., odsłonięto w sobotę w Konstantynowie Łódzkim. W uroczystości wzięli udział m.in. amerykańscy żołnierze stacjonujący w Łasku.
Tablica upamiętnia starszego sierżanta Kennetha V. Olsena (strzelca ogonowego), oraz nawigatora, porucznika Hansa Niichela, którzy zginęli 15 marca 1945 roku w okolicach Konstantynowa pod Łodzią. Obaj byli członkami załogi zestrzelonego przez sowieckie myśliwce bombowca B-24 Liberator z 453 grupy bombowej 8 Armii Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych.
Burmistrz Konstantynowa Łódzkiego Henryk Brzyszcz przypomniał, że po zestrzeleniu bombowca, mieszkańcy miasta i okolic udzielili pomocy ocalałym żołnierzom amerykańskim. Pochowali poległych w centrum miasta, oddając im uroczyście hołd. Opiekowali się miejscem spoczynku, aż do czasu, gdy rodziny zabrały ich szczątki w 1946 r. do Stanów Zjednoczonych.
Tablica upamiętnia starszego sierżanta Kennetha V. Olsena (strzelca ogonowego), oraz nawigatora, porucznika Hansa Niichela, którzy zginęli 15 marca 1945 roku w okolicach Konstantynowa pod Łodzią. Obaj byli członkami załogi zestrzelonego przez sowieckie myśliwce bombowca B-24 Liberator z 453 grupy bombowej 8 Armii Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych.
"Cieszy nas, że dobre stosunki między narodem polskim i amerykańskim są kontynuowane i rozwijane, a nad bezpieczeństwem ziemi polskiej czuwają żołnierze NATO. Obecność sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych w Polsce jest najlepszym potwierdzeniem tego faktu" - dodał burmistrz Konstantynowa.
W uroczystościach w Konstantynowie Łódzkim wzięli udział m.in. minister sportu i turystyki Andrzej Biernat, przedstawiciele MON, ambasady Stanów Zjednoczonych, a także władze miasta i województwa. Obecna była także delegacja amerykańskich żołnierzy, którzy stacjonują w 32. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Łasku.
Uroczystość poprzedziła msza święta w kościele Narodzenia NMP celebrowana przez bpa Adama Lepę, który także poświęcił tablicę. Odsłonięto ją na skwerze na placu Kościuszki. Uroczystość, pod honorowym patronatem szefa MON Tomasza Siemoniaka, miała wojskową oprawę - odegrano hymny Polski i USA, a żołnierze wciągnęli na maszty flagi obu krajów. Uroczystość zakończył przelot samolotów Zespołu Akrobacyjnego "Biało-Czerwone Iskry" z Dęblina.
Amerykański bombowiec B–24, dowodzony przez Wesleya Bartelta, 15 marca 1945 roku uległ awarii podczas nalotu na Zossen, kilkadziesiąt kilometrów na południe od Berlina. Zlokalizowanych było tam kilka kwater głównych niemieckiej armii.
Była to jego trzecia wyprawa na Berlin.
Ze wspomnień dowódcy wynika, że uszkodzony samolot został skierowany bez eskorty na lotnisko pod Łodzią, gdzie podczas podejścia do lądowania został ostrzelany przez radzieckie myśliwce. Zaatakowana załoga nie odpowiedziała wówczas ogniem;
wyskoczyła z uszkodzonego samolotu na spadochronach.
W wyniku ostrzału zginęło dwóch jej członków: sierżant Kenneth Olsen (strzelec ogonowy) i por Hans Niichel (nawigator). Po zestrzeleniu amerykańska załoga przez kilka dni była przetrzymywana przez sowietów, razem z załogą innego bombowca B–17, który lądował awaryjnie po tym, jak także został ostrzelany. Później amerykańscy lotnicy zostali przetransportowani na lotnisko do Połtawy, a następnie m.in. przez Teheran, Kair i Rzym wrócili do bazy w Anglii. Dowódca bombowca Wesley Bartelt zmarł w 2004 r. na Florydzie. (PAP)
szu/ pro/