Tablicę upamiętniającą syna opozycyjnej poetki, maturzystę Grzegorza Przemyka zmarłego 14 maja 1983 roku w wyniku pobicia na komisariacie na warszawskim Starym Mieście, odsłonięto w poniedziałek na murze kamienicy, gdzie znajdowała się wówczas siedziba MO.
"Odsłaniamy dziś tablicę w miejscu, gdzie 29 lat temu tragicznie zakończyło się świętowanie zdanej matury przez Grzegorza Przemyka. To był czas matur, kwitnących kasztanów, pełen radości, marzeń i planów maturzystów. I wtedy właśnie rozegrał się dramat niewyobrażalny dla dzisiejszych rówieśników Przemyka. Został zatrzymany i pobity na znajdującym się tu ówcześnie komisariacie milicji. Zmarł dwa dni później" - mówiła podczas uroczystości prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Hanna Gronkiewicz-Waltz: "To był czas matur, kwitnących kasztanów, pełen radości, marzeń i planów maturzystów. I wtedy właśnie rozegrał się dramat niewyobrażalny dla dzisiejszych rówieśników Przemyka. Został zatrzymany i pobity na znajdującym się tu ówcześnie komisariacie milicji. Zmarł dwa dni później".
Jak zaznaczyła, we wspomnieniach przyjaciół Grzegorz pozostaje jako wrażliwy, serdeczny i inteligentny chłopak, z zawadiackim spojrzeniem i szczególnym dystansem do PRL-owskiej rzeczywistości. "Żył w świecie poezji, wcześnie zaczął pisać wiersze. Grał też na gitarze, być może byłby bardem swojego pokolenia. Wielu pamięta jego pogrzeb rozpoczynający się od mszy w kościele św. Stanisława Kostki odprawionej przez błogosławionego już dzisiaj ks. Jerzego Popiełuszkę. Tragiczna uroczystość zgromadziła tłumy. Przerodziła się w manifestację patriotyczną i demonstrację sprzeciwu wobec władzy. Dziś tragiczna śmierć Przemyka stała się symbolem tamtych, nie tak odległych czasów" - podkreśliła Gronkiewicz-Waltz.
Zofia Rutkiewicz, nauczycielka Grzegorza w XVII Liceum Ogólnokształcącym im. Andrzeja Frycza-Modrzewskiego, wspominając dni po jego śmierci mówiła o represjach jakie spotykały osoby domagające się ujawnienia prawdy i ukarania winnych zbrodni. "Niemal natychmiast nastąpiły dni, w których zrywano klepsydry z murów szkoły, pobito dozorcę, zerwano flagę państwową, pojawiły się podłe plotki o matce Grzesia i o nim samym. Dlatego trzeba pamiętać o Grzesiu, chłopcu na progu dorosłego życia i o ludziach, który nie stchórzyli. Grześ był moim uczniem, dobrym synem i bratem, dobrym przyjacielem i kolegą, był zakochany i był poetą, któremu pozwolono obdarować nas tylko niewielkim tomikiem wierszy" - zaznaczyła Rutkiewicz.
Uroczystego odsłonięcia tablicy dokonali prezydent Warszawy i Leopold Przemyk, ojciec Grzegorza, poświęcenia dokonał ks. infułat Jan Sikorski. Obok upamiętniania wartę honorową zaciągnęli funkcjonariusze Staży Miejskiej, a wieńce przed tablicą złożyli m.in. prezydent Warszawy, reprezentujący prezydenta Bronisława Komorowskiego Henryk Wujec, wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski, wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej Maria Dmochowska oraz pełniący obowiązki kierownika Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan S. Ciechanowski. (PAP)
akn/ ls/