W Starym Grodkowie, gdzie znaleziono szczątki zamordowanych przez komunistów żołnierzy NSZ z oddziału Henryka Flamego "Bartka", w sobotę odbyły się uroczystości upamiętniające 71. rocznicę zbrodni.
Według ustaleń historyków, w okolice Barut i Starego Grodkowa żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych z VII Okręgu Śląskiego dowodzonego przez kpt. Henryka Flamego zostali zwabieni przez prowokatorów komunistycznego Urzędu Bezpieczeństwa. Żołnierze antykomunistycznego podziemia byli przekonani, że zostaną przerzuceni do Czechosłowacji, a stamtąd do któregoś z państw bloku zachodniego.
Do opolskiego, w trzech grupach, przyjechało blisko dwustu żołnierzy NSZ. Wszyscy wpadli w pułapki UB i żołnierzy sowieckich. Jedną z grup zakwaterowano w zaminowanym wcześniej budynku. Gdy żołnierze zasnęli po spożyciu alkoholu zaprawionego środkami nasennymi, budynek wysadzono w powietrze. Rannych dobito. Wszystkich pochowano w bezimiennych mogiłach. Akcja UB w okolicy Starego Grodkowa i Barut była prowadzona w całkowitej tajemnicy.
Dopiero w ubiegłym roku na terenie byłego lotniska w Starym Grodkowie pracownicy IPN pod kierownictwem prof. Krzysztofa Szwagrzyka natrafili na ukryte szczątki kilkudziesięciu osób. Znalezione przy nich przedmioty świadczą, że mogli to być żołnierze NSZ z oddziału "Bartka". Sobotnie uroczystości odbywają się pod patronatem Prezydenta RP. Po mszy polowej uczestnicy uroczystości przemaszerowali na Polanę Śmierci, gdzie złożono kwiaty i odczytano Apel Poległych w asyście kompanii honorowej WP.
"Komunistom nie wystarczyła fizyczna likwidacja żołnierzy wyklętych. Chcieli zatrzeć wszystkie ślady swojego mordu. Dzisiejsza uroczystość dowodzi, że ich plany nie został w pełni zrealizowany. Pamiętamy o żołnierzach niezłomnych, którzy ceną krwi zapłacili za swoje przekonania. Nie udało im się także zniszczyć ich dobrego imienia i celu, dla którego walczyli - niepodległej i demokratycznej Polski" - powiedział pełnomocnik wojewody Ryszard Szram.
Marek Szczepanik (PAP)
masz/ js/