Pierwsze po 10 latach przerwy Polsko-Litewskie Zgromadzenie Parlamentarne, które odbędzie się w Warszawie na początku tygodnia, kończy okres cichego wzajemnego oskarżania się – mówi litewski poseł Algirdas Sysas.
Polsko-litewski bloger Aleksander Radczenko uważa, że zapoczątkuje to proces rozstrzygania problemów polskiej mniejszości na Litwie, z powodu których, a raczej z braku woli ich rozstrzygania przez stronę litewską, praca Zgromadzenia w 2009 roku została przerwana.
"Ciche oskarżanie się w ciągu 10 lat do niczego nie doprowadziło, nie przyniosło żadnego rezultatu" - powiedział w rozmowie z PAP poseł Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej (LSDP), członek Polsko-Litewskiego Zgromadzenia Parlamentarnego Algirdas Sysas. Wskazał, że "Polska i Litwa od swego sąsiedztwa nigdzie nie uciekną", a "dobre sąsiedztwo i wzajemne zrozumienie pozwalają na podejmowanie decyzji korzystnych dla całego regionu".
Podkreślając przede wszystkim konieczność współpracy w realizacji wspólnych projektów infrastrukturalnych, takich jak połączenia gazowe i energetyczne, budowa Via Baltica i Rail Baltica, Sysas przyznał, że należy podjąć decyzje w sprawie tzw. trudnych tematów dotyczących m.in. pisowni nielitewskich nazwisk, używania języka mniejszości narodowych w życiu publicznym czy oświaty polskiej na Litwie.
"Nikt za nas tego nie zrobi i im więcej będziemy o tym mówili, tym więcej deputowanych (na Litwie) uświadomi sobie, że za tym nie kryją się żadne teorie spiskowe" - powiedział Sysas.
"Litewscy posłowie deklarują chęć rozstrzygania problemów, o których mówimy od ponad 20 lat, ale otwarcie przyznają, że decyzje nie zapadną szybko" - mówi PAP należący do Zgromadzenia poseł Jarosław Narkiewicz z Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związku Chrześcijańskich Rodzin (AWPL-ZChR).
Podkreśla jednak, że ostatnio "należy odnotować pozytywne sygnały, jeżeli chodzi o oświatę polską" na Litwie.
Poseł przypomina, że polskie szkoły praktycznie nie ucierpiały na reorganizacji sieci szkół: po przyłączeniu i przeniesieniu Wileńskiego Uniwersytetu Pedagogicznego, który od ponad 50 lat kształcił nauczycieli języka polskiego, do Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie polonistyka pozostała w Wilnie, a zakres jej działalności został rozszerzony; władze oświatowe kraju zaczęły przyznawać, że istnieje problem z nauczaniem języka litewskiego w szkołach polskich, na co przez lata wskazywała społeczność polska na Litwie.
"Będąc członkiem Polsko-Litewskiego Zgromadzenia Parlamentarnego, zawsze twierdziłem i nadal będę przekonywał, że przestrzeganie praw obywateli, w tym mniejszości narodowych, powinno być gwarantem demokracji i bezpieczeństwa w naszych państwach. (…) Należy dopilnować, by posiedzenia Zgromadzenia nie przekształciły się w gremium pustych deklaracji i wzajemnego udawania, że nie ma problemów" - powiedział Narkiewicz.
W ocenie blogera Aleksandra Radczenki, obserwatora litewskiej sceny politycznej, pierwsze po 10 latach spotkanie parlamentarzystów Polski i Litwy nie będzie miało charakteru jedynie kurtuazyjnego. "Będzie to raczej początek drogi w rozwiązywaniu problemów" - powiedział PAP.
"Na Litwie zachodzą zmiany. Wiele się zmieni po wyborach prezydenckich (12 maja br. - PAP). Jestem absolutnie przekonany, że niezależnie od tego, kto wygra te wybory, będzie on bardziej przychylny wobec polskich postulatów" - mówi bloger. Wskazuje, że "dzisiaj jest dobry moment, by rozpocząć rozmowy, licząc na to, że za kilka miesięcy będziemy mieli na Litwie zupełnie inną rzeczywistość polityczną, miejmy nadzieję - rzeczywistość bardziej przychylną".
Radczenko podkreśla, że kwestie dotyczące mniejszości narodowych w relacjach polsko-litewskich są "bardzo medialne, bulwersujące i kontrowersyjne, ale na pewno nie najważniejsze".
"Najważniejsze są sprawy związane z polityką zagraniczną, bezpieczeństwem narodowym" - wskazuje. Jak jednak podkreśla, chociaż "wypowiadamy się wspólnym frontem w kwestiach związanych z Rosją, rozszerzenia NATO na wschód, budowania baz amerykańskich w naszym regionie, jesteśmy zgodni w kwestii synchronizacji systemów energetycznych państw bałtyckich z Europą poprzez Polskę, realizacji projektów Via Baltica i Rail Baltica, to na relacjach dwustronnych cieniem się kładą nierozstrzygnięte od lat problemy mniejszości narodowych".
"Mam nadzieję, że tutaj na Litwie i w Polsce elita polityczna dojrzała, by te problemy wreszcie rozwiązać" - mówi Radczenko.
Bloger, działający od lat na rzecz zbliżenia polsko-litewskiego, wskazuje na pozytywne zmiany w litewskiej opinii społecznej odnośnie do postrzegania Polski.
"Jeszcze przed dwoma laty kryzys związany z wieprzowiną czy wołowiną, jaki mieliśmy ostatnio, byłby rozdmuchany do granic wytrzymałości, teraz to minęło bez większego echa zarówno w mediach, jak i w społeczeństwie" - wskazuje Radczenko i wnioskuje, że "stosunek większości społeczeństwa i w Polsce, i na Litwie do sąsiada jest, jeśli nie przychylny, to neutralny, nie ma między nami wrogości".
W relacjach dwustronnych Radczenko podkreśla ogromną rolę parlamentów. "To oni, politycy, mogą wszystko zepsuć bądź wszystko naprawić" - mówi. Uwzględniając obecną sytuację i koniunkturę polityczną, zdaniem Radczenki, "mamy historyczną szansę, by zakopać wszystkie topory wojny pomiędzy naszymi krajami i narodami".
Podczas Polsko-Litewskiego Zgromadzenia Parlamentarnego, które odbędzie się w Warszawie 11-12 lutego, planowane jest podpisanie deklaracji podsumowującej dokonania w stosunkach dwustronnych od podpisania traktatu o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy między Polską a Litwą i nakreślenie kierunków dalszych działań.
26 kwietnia przypada 25. rocznica podpisania traktatu polsko-litewskiego.
Z Wilna Aleksandra Akińczo (PAP)
aki/ akl/ wus/