W Jałcie nie było zgody na sowietyzację państw, do których wejdzie Armia Czerwona - mówił na konferencji historyków w Gdańsku Nikita Pietrow ze Stowarzyszenia Memoriał. Zdaniem b. szefa MSZ Adama D. Rotfelda "każda narodowa perspektywa jest inna i trzeba się z tym pogodzić".
Odbywająca się od środy w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku międzynarodowa konferencja historyków "Dziedzictwo II wojny światowej z perspektywy 70 lat” zakończy w czwartek po południu. Jeden z czwartkowych paneli poświęcony był ustaleniom, jakie zapadły na konferencji w Jałcie w 1945 roku i ocenie ich skutków z perspektywy 70 lat.
Nikita Pietrow przypomniał podczas dyskusji, że w historiografii radzieckiej Jałta była oceniana jako „ogromny sukces dyplomatyczny i osiągnięcie porozumienia, które dawało Związkowi Radzieckiemu carte blanche na rozszerzenie swojego wpływu i zmiany w Europie Wschodniej". „Pomyślmy jednak, czy tak rzeczywiście było, czy rzeczywiście Zachód zgodził się na te strefy wpływów. Nie było zgody (w Jałcie) na sowietyzację państw, do których wejdzie Armia Czerwona" - podkreślił. Jak powiedział, Rosja dokonała tego wbrew ustaleniom.
Według Pietrowa Zachód walczył w Jałcie o Polskę, choć ta walka była nieefektywna. „Przegrana Zachodu w Jałcie, jak sądzę, historia to udowadnia, polegała na tym, że zniwelowano wszystkie podstawy prawne do dalszego istnienia państw europejskich, bo sam sposób prowadzenia rozmów za plecami i podejmowania decyzji dotyczących państw trzecich przez wielkie mocarstwa, był takim powrotem do Monachium" - ocenił.
Adam Daniel Rotfeld, b. minister spraw zagranicznych i współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych, podkreślił, że "każda narodowa perspektywa jest inna i trzeba się z tym pogodzić". "Inaczej Jałta jest postrzegana w Rosji, inaczej w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Polsce. To jest normalne. Interesujące jest to, że decyzje (przyjęte w Jałcie) tak naprawdę zapadły w Teheranie (w 1943 r.)" - mówił.
Podkreślił, że w okolicach 1990 r., kiedy „zburzono system radziecki we wschodniej Europie, w Rosji mówiło się, że +Jałta się wyczerpała+". „Ale ona się nie wyczerpała, wtedy dopiero wypełniono to (ustalenia z Jałty), dlatego że dopiero wtedy w tych państwach, łącznie z Polską, odbyły się demokratyczne wybory i wszystko poszło zgodnie z tym sformułowaniem, które w tej historycznej deklaracji zostało zawarte" - mówił Pietrow. Zauważył, że Związek Radziecki często podpisywał porozumienia, których nie miał zamiaru realizować.
Przypominając o polskim sporze wokół ustaleń poczynionych w Jałcie i ich skutkach, dyrektor Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia Sławomir Dębski, zaznaczył, że bez zrozumienia tego sporu, nie sposób zrozumieć polskiej polityki po 1989 roku. Jako przykład "polskiej tradycji rozumienia sporu jałtańskiego" podał odmowę "dyskusji o Ukrainie bez udziału Ukraińców", nawiązując w ten sposób do faktu, iż w Jałcie mocarstwa decydowały o losach innych państw bez udziału ich przedstawicieli.
Adam Daniel Rotfeld, b. minister spraw zagranicznych i współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych, podkreślił, że "każda narodowa perspektywa jest inna i trzeba się z tym pogodzić".
"Inaczej Jałta jest postrzegana w Rosji, inaczej w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Polsce. To jest normalne. Interesujące jest to, że decyzje (przyjęte w Jałcie) tak naprawdę zapadły w Teheranie (w 1943 r.)" - mówił Rotfeld. Jak dodał, mimo takiego stanu rzeczy, w jego opinii, Jałtę przyjęto jako spotkanie będące punktem zwrotnym z potrzeby „wyznaczania pewnych symboli, które są ułatwieniem periodyzacji procesu historycznego".
Zdaniem Rotfelda Rosja przyjmuje w ostatnich latach koncepcję porządku świata obecną w drugiej dekadzie XIX wieku. Według b. ministra SZ takie podejście to „totalny anachronizm". „Niemniej ta koncepcja motywuje obecne kierownictwo Rosji do tego, co nazwano nowym porządkiem świata. Rosjanie mają takie powiedzenie, że +nowe, to jest dobrze zapomniane stare+. W moim przekonaniu powrotu w historii do tego, co się wydarzyło po wojnach napoleońskich, nie ma" - podkreślił Rotfeld.
Konferencja pt. "Dziedzictwo II wojny światowej z perspektywy 70 lat", której częścią była dyskusja o Jałcie, wpisuje się w obchody 70. rocznicy zakończania światowego konfliktu. Zorganizowały ją Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia oraz powstające w Gdańsku Muzeum II Wojny Światowej, które z tej okazji przygotowało też w ECS wystawę czasową prezentującą 45 eksponatów związanych z wojną.
W czwartek po południu w ECS odbędą się dwa specjalne panele: historyczny - traktujący o dziedzictwie II wojny oraz polityczny - zatytułowany "Integracja europejska. Lekcja wyciągnięta z II wojny światowej i jej współczesne znaczenie".
Moderatorem drugiego panelu będzie prezydent Bronisław Komorowski. Po zakończeniu dyskusji jej uczestnicy wezmą udział w uroczystości na Westerplatte. Według prezydenckiej kancelarii, udział w obchodach potwierdzili m.in. prezydenci: Bułgarii, Chorwacji, Cypru, Czech, Estonii, Litwy, Rumunii, Ukrainy i premier Słowacji (PAP)
aks/ par/ abr/