Biało-czerwona bandera znów pojawiła się na wraku niszczyciela eskortowego ORP "Kujawiak", który spoczywa na dnie Morza Śródziemnego u wybrzeży Malty. Polską banderę przywiązał do wraku jeden z organizatorów międzynarodowej wyprawy do "Kujawiaka" - Piotr Wytykowski. Nurkowie wciąż nie odnaleźli okrętowego dzwonu.
Minął już tydzień odkąd III międzynarodowa ekspedycja do wraku "Kujawiaka" wylądowała na Malcie. 14-osobowego zespołu, który tworzą nurkowie i badacze z Polski, Australii, USA, Anglii, Włoch i Malty, nie opuszczają jednak problemy. Po początkowym zaginięciu liny zejściowej na wrak okrętu, tym razem silne prądy morskie przeszkadzają w poszukiwaniach okrętowego dzwonu.
9 czerwca miał być pierwszym i długo oczekiwanym dniem nurkowania na wrak "Kujawiaka" w poszukiwaniu dzwonu okrętowego. Do zejścia pod wodę przygotowani byli Piotr Wytykowski, Mark "Sharky" Aleksander z USA oraz Mark "Jonesy" Jones z Anglii. "Okazało się jednak, że silny prąd morski uniemożliwiał zejście nurkom na głębokość 100 metrów i przeprowadzenie poszukiwań cennego artefaktu. Atmosfera wśród przyjaciół była napięta” - relacjonował PAP współorganizator ekspedycji Piotr Wytykowski, który rok temu jako pierwszy zszedł na głębokość 100 metrów, gdzie spoczywa polski eskortowiec.
Moment przymocowania bandery do jednego z elementów okrętu zarejestrował znany włoski nurek i fotograf Gianmichele Laria. Jak przyznają uczestnicy wypraw, widok "powiewającej” bandery na "Kujawiaku" był przejmujący, a "Sharky", jako weteran armii amerykańskiej, oddał honory salutując.
Prace nurkowe odłożono, ale to nie był koniec problemów z jakimi musieli się zmierzyć członkowie ekspedycji. Tym razem "nawalił" dron i zagrożona była realizacja filmów dokumentujących pobyt nurków na Malcie. Z pomocą przyszli członkowie wyprawy Scott DellaPeruta z USA i łodzianin Robert Piąsa, którzy skontaktowali się z serwisem producenta drona na Malcie.
„Maltańczycy wykazali się profesjonalizmem i bardzo szybko dostarczyli uszkodzony element. Montaż i regulację pojazdu nurkowie wykonali własnym sumptem. Udało się - dron jest gotowy do pracy” - dodał Wytykowski.
Następnego dnia pogoda sprzyjała, a silne prądy morskie nie zniechęciły nurków do zejścia na wrak. Rozpoczęto poszukiwania dzwonu. Dzięki dokumentacji i zdjęciom archiwalnym eskortowców typu Hunt II nurkowie znają miejsce, gdzie był on zamontowany. "Po dopłynięciu do tego miejsca okazało się, że zachowało się tylko +ucho+ do którego był zamocowany dzwon. Po samym dzwonie ani śladu” - ralacjonował Wytykowski.
Nurkowie przypuszczają, że prawdopodobnie po wejściu niszczyciela na minę morską i eksplozji, znajdująca się w pobliżu drabinka "ścięła" dzwon. Nie wykluczają jednak także, że z powodu upływu czasu skorodowany żelazny uchwyt uwolnił mosiężny dzwon, na którym jest wygrawerowany napis ORP "Kujawiak".
Dalsze poszukiwania dzwonu oraz zawieszenie biało-czerwonej bandery na okręcie zaplanowano na sobotę, 11 czerwca. Roman Zajder - prezes Stowarzyszenia Wyprawy Wrakowe i Mariusz Borowiak zarządzili pobudkę kolegów już o 4 rano. Mieli nadzieję, że dzięki wczesnej porze prądy morskie będą sprzyjające i pozwolą na kilkunastominutowe poszukiwania dzwonu. Jednorazowy pobyt na głębokość 100 metrów trwa ok. 25 minut. Powrót na powierzchnię i dekompresja to już ponad 2,5 godziny.
Dotychczas pogoda ich nie rozpieszczała, ale na ten moment Wytykowski, który od kilkunastu lat mieszka w USA i w ostatnich latach brał udział w wielu wyprawach na wraki statków i okrętów, czekał równo rok. Znów miał możliwość zanurkować na "ukochany okręt" i zawiesić na nim biało-czerwoną banderę.
Niszczyciel eskortowy ORP "Kujawiak" zatonął w nocy z 15 na 16 czerwca 1942 roku u wybrzeży Malty po wpłynięciu na niemiecką minę podczas eskortowania alianckiego konwoju. Zginęło 13 członków załogi.
Moment przymocowania bandery do jednego z elementów okrętu zarejestrował znany włoski nurek i fotograf Gianmichele Laria. Jak przyznają uczestnicy wypraw, widok "powiewającej” bandery na "Kujawiaku" był przejmujący, a "Sharky", jako weteran armii amerykańskiej, oddał honory salutując.
Nurkowie przystąpili do dalszych poszukiwań dzwonu, ale na razie nie mają dobrych informacji.
"Powiększymy obszar poszukiwań” - zapowiada Zajder. "Podwodni detektywi" nie tracą jednak nadziei, a przed nimi jeszcze tydzień pobytu na Malcie. "Wierzymy, że w najbliższych dniach przekażemy dobre wiadomości" - dodaje Wytykowski.
Niszczyciel eskortowy ORP "Kujawiak" zatonął w nocy z 15 na 16 czerwca 1942 roku u wybrzeży Malty po wpłynięciu na niemiecką minę podczas eskortowania alianckiego konwoju. Zginęło 13 członków załogi.
Polska ekspedycja Stowarzyszenia Wyprawy Wrakowe odnalazła wrak leżący na głębokości 100 metrów we wrześniu 2014 r., a w ubiegłym roku dokonała jego pierwszej eksploracji. Tym razem członkowie wyprawy za pomocą fal dźwiękowych chcą odtworzyć dokładny obraz wraku i planują wydobyć dzwon okrętowy, który ma trafić do muzeum na Malcie. (PAP)
szu/