Polski Londyn uczcił we wtorek 73. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. "Czy byłby rozkaz czy nie, my, młodzi, gotowi byliśmy walczyć" - tłumaczyła weteranka Marzena Schejbal, która wzięła udział w obchodach.
Ponad 150 osób wzięło udział w uroczystym obiedzie zorganizowanym przez środowisko weteranów Armii Krajowej w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym (POSK).
W trakcie spotkania, które było poprzedzone uroczystą mszą w kościele św. Andrzeja Boboli na Hammersmith, weterani, członkowie rodzin i przyjaciele wspominali przebieg Powstania Warszawskiego. W obchodach wzięli udział także ambasador RP w Londynie Arkady Rzegocki i konsul generalny Krzysztof Grzelczyk.
Wśród organizatorów uroczystości była 92-letnia działaczka polonijna Marzena Schejbal, która w trakcie Powstania Warszawskiego była łączniczką i sanitariuszką w batalionie "Łukasiński".
W rozmowie z PAP i Polskim Radiem przed wtorkowymi obchodami podkreślała, że "zawsze się martwi, że jest nas taka garstka (na obiedzie), ale mamy też sympatyków, rodziny".
"Muszę powiedzieć, że to może zabawnie będzie brzmiało, ale jak teraz jest już mniej nas i się spotykamy to nie ma smutku ani gorzkości, ale wspominamy, w pewnym sensie nawet z jakąś nostalgią, jak to było, jak człowiek był młody. To przecież nasza młodość (...) to był okres okupacji niemieckiej, więc nie mamy wielkich wspomnień zabawy czy imprez - to była ciągła walka, konspiracja, coś trzeba było pilnować, robić, chronić, martwić się o kolegów i koleżanki, których aresztowali" - wspominała Schejbal.
Jak przekonywała, do wybuchu Powstania Warszawskiego doszłoby niezależnie od decyzji dowódców. "Ciągle się mówi: a czy Powstanie powinno było się wydarzyć? Czy byłby rozkaz czy nie, my, młodzi, gotowi byliśmy walczyć. Mieliśmy już dość okupacji niemieckiej, łapanek na ulicach, (ludzi) ciągle rozstrzeliwanych na ulicach, wywieszanych dla przykładu" - przekonywała.
Jak dodawała, podczas pobytu w Wielkiej Brytanii po drugiej wojnie światowej Polacy "cały czas marzyli o powrocie do kraju". "Liczyliśmy, że coś się zmieni, ale oczywiście, to się odwlekało (...), nie było możliwości. Po prostu trzeba było żyć, pracować, były dzieci; żeśmy dbali o to, żeby powstały szkoły sobotnie, pracowaliśmy na to, żeby zbudować drugą, małą Polskę w Anglii. W pewnym sensie tak się stało, bo mamy szkoły, harcerstwo, (...) kościoły żeśmy budowali, mamy kilka kościołów polskich" - powiedziała.
Schejbal tłumaczyła, że pomimo tego, że brytyjski rząd przyjął specjalną ustawę dającą ponad 200 tys. Polaków prawo do uzyskania nowego paszportu, niewiele osób decydowało się na przyjęcie brytyjskiego obywatelstwa.
"My mieliśmy wtedy bezpaństwowe paszporty - wszędzie mogliśmy podróżować, ale z wyjątkiem Polski. Dopiero kiedy wszyscy mówili, że powinniśmy wziąć (paszporty), że to nie jest żadne folksdojstwo - bo nam się wydawało, że to zdrada - wtedy zaczęliśmy je przyjmować" - opowiadała Schejbal, dodając, że pierwszy raz wróciła do Warszawy dopiero w 1968 roku.
92-letnia weteranka, która od wielu lat zaangażowana jest w życie brytyjskiej Polonii, podkreśliła, że wiele dokumentów odpowiadających historię żołnierzy AK można znaleźć w pieczołowicie digitalizowanym Studium Polski Podziemnej w POSK.
"Mamy dokumenty, weryfikacje, masę rzeczy. Na przykład mamy zapytania (...), głównie młodzi ludzie, którzy szukają dziadków, babć, cioć; zdarza się, że Anglicy szukają ojców, bo wiedzą, że ojcem był Polak, a mama im nigdy tego nie powiedziała. Mamy kartotekę, dokumentacji i według nazwiska się sprawdza" - tłumaczyła.
O godz. 16 czasu lokalnego (godz. 17 w Polsce) zgromadzeni za pomocą sygnału telewizyjnego przenieśli się do Warszawy na "Godzinę W" i stanęli w milczeniu na dźwięk syren alarmowych. "Zawsze tak jest: o czwartej wszyscy jesteśmy w Warszawie" - tłumaczyła Schejbal.
Do zatrzymania się o "Godzinie W" apelowała także do Polaków w Wielkiej Brytanii m.in. Polska Szkoła Sobotnia im. Dywizjonu 303 w Sutton. Część internautów z Wielkiej Brytanii włączyła się także w internetową kampanię #PokażJakPamiętasz, publikując w mediach społecznościowych zdjęcia honorujące 73. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.
Przed oficjalnymi obchodami 1 sierpnia, w niedzielę wolontariusze organizacji Poland Street odwiedzili groby byłych żołnierzy AK na cmentarzu w Gunnersbury w zachodnim Londynie, dekorując je w biało-czerwone bukiety z goździków.
Z kolei w niedzielę wieczorem w POSK odbył się koncert Leszka Czajkowskiego i Pawła Piekarczyka "Podziemna Armia powraca", który został zorganizowany przez Klub Gazety Polskiej w Londynie, Koło Myśli Niezależnej i organizację Great Poland.
Z Londynu Jakub Krupa (PAP)
jakr/ ap/