Ponad sto osób uczestniczyło we wtorek w uroczystościach przed pomnikiem gen. Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie na Warmii, zorganizowanych przez ambasadę rosyjską. Według organizatorów to dowód na to, jak ważny dla Rosjan jest pomnik, który chcą rozebrać władze miasta.
Uroczystości upamiętnienia 69. rocznicy śmierci Czerniachowskiego zorganizowała Ambasada Federacji Rosyjskiej. Do Pieniężna przyjechało we wtorek ok. stu Rosjan z pobliskiego Kaliningradu, w tym gubernator Nikołaj Cukanow. Byli też przedstawiciele ambasad Białorusi i Ukrainy. Jak powiedział dziennikarzom rosyjski ambasador Aleksander Aleksiejew, taki skład delegacji świadczy o tym, jak ważne dla Rosjan jest uczczenie generała.
Ambasador podkreślił, że strona rosyjska uważa, że pomnik Czerniachowskego musi pozostać w Pieniężnie. Odniósł się w ten sposób do uchwały miejscowej Rady Miasta, która pod koniec stycznia wyraziła wolę rozebrania pomnika, co wywołało oburzenie w Rosji. Radni przyjęli tę uchwałę, bo sowiecki generał był odpowiedzialny za likwidację oddziałów AK na Wileńszczyźnie.
"Czy naprawdę Państwo chcecie, żeby zaczęła się wojna pomnikowa? Wątpię, czy to jest dobry pomysł, który możemy przedstawić naszym społeczeństwom" - stwierdził ambasador. Przypomniał, że w czasie II wojny na terenie Polski zginęło ponad 600 tys. radzieckich żołnierzy. Dlatego - w jego ocenie - plany rozbiórki pomnika zostały bardzo negatywnie odebrane w Rosji i mogą wpływać na wzajemne stosunki z Polską. "Proszę się zastanowić, czy ten problem jest nam dodatkowo potrzebny, oprócz tych wszystkich, które jeszcze są" - mówił.
Ambasador podkreślił, że strona rosyjska uważa, że pomnik Czerniachowskego musi pozostać w Pieniężnie. Odniósł się w ten sposób do uchwały miejscowej Rady Miasta, która pod koniec stycznia wyraziła wolę rozebrania pomnika, co wywołało oburzenie w Rosji. Radni przyjęli tę uchwałę, bo sowiecki generał był odpowiedzialny za likwidację oddziałów AK na Wileńszczyźnie.
Ambasador przyznał, że wcześniej nie organizowano oficjalnych uroczystości w tym miejscu. Tłumaczył to bardzo dużą liczbą rosyjskich cmentarzy wojennych i pomników, które były odwiedzane do tej pory przez rosyjskie delegacje. "Dlatego będziemy tu przyjeżdżali i pokazywali, jak jest to dla nas ważne" - zapowiedział.
Według organizatorów, za pośrednictwem polskiego MSZ uzyskano wszelkie niezbędne zezwolenia na przeprowadzenie uroczystości w Pieniężnie. Ambasador odniósł się również do zarzutu, że Rosjanie odnowili pomnik Czerniachowskiego, nie informując o tym strony polskiej. Jak wyjaśnił takie prace prowadzili wolontariusze, bo pomnik był zaniedbany i pomazany przez wandali.
"To byli ludzie, którzy zobaczyli, co się dzieje z tym pomnikiem i chcieli doprowadzić go do porządku. Nikt ich nie organizował. To przejaw nastrojów, jakie w tej sprawie panują w Rosji" - ocenił.
Uczestnicy uroczystości składali wieńce i goździki pod monumentem. Poza oficjalnymi delegacjami, grupą kadetów i mieszkańcami obwodu kaliningradzkiego przy pomniku pojawił się poczet sztandarowy Stowarzyszenia Spadkobierców Polskich Kombatantów II wojny św. Jeden z członków tego stowarzyszenia 89-letni Leopold Kelak powiedział PAP, że przyjechał, żeby sprzeciwić się planom rozbiórki pomnika, bo może to zepsuć stosunki między Polakami i Rosjanami.
Pod pomnik przyszło też czterech radnych z Pieniężna, którzy głosowali przeciwko uchwale wyrażającej wole rozebrania monumentu. Wśród nich był przewodniczący rady Zbigniew Żyndul. Jak przekonywał, spory historyczne nie są nikomu potrzebne. "Żyjmy dniem dzisiejszym i patrzmy, co będzie jutro" - powiedział.
Kilkanaście metrów od miejsca, gdzie odbywały się uroczystości, ustawiła się kilkuosobowa grupa przeciwników pozostawienia pomnika. Trzymali ogromny biało-czerwony transparent z napisem "Przestrzeń dla Armii Wyklętych". Po odjeździe rosyjskiej delegacji na chwilę zasłonili pomnik płachtą ze znakiem sierpa i młota, stylizowanym na swastykę. Jak tłumaczyli, chcieli w ten sposób pokazać, że pomniki należą się polskim bohaterom, a nie "sowieckim mordercom AK-owców".
W uroczystościach nie brał udziału wojewoda warmińsko-mazurski Marian Podziewski, który - jak powiedziała PAP jego rzeczniczka Edyta Wrotek - nie otrzymał oficjalnego zaproszenia i miał w tym dniu zaplanowane obowiązki. Nie było też burmistrza Pieniężna Kazimierza Kiejdy. Jak wyjaśnił nie przyszedł, bo uważa, że była to polityczna manifestacja strony rosyjskiej w obronie pomnika.
Pomnik Czerniachowskiego zbudowano na początku lat 70. ub. wieku przy wjeździe do Pieniężna. Prawdopodobnie niedaleko tego miejsca radziecki dowódca został śmiertelnie ranny podczas operacji wschodniopruskiej w lutym 1945 r. Generała pochowano w Wilnie, a po odzyskaniu przez Litwę niepodległości, jego szczątki przeniesiono na cmentarz w Moskwie. Wileński pomnik Czerniachowskiego przeniesiono natomiast do rosyjskiego Woroneża.
(PAP)
mbo/mok/ dym/