Sąd Rejonowy w Suwałkach ponownie uniewinnił w czwartek pięć osób obwinionych o zakłócenie w tym mieście otwarcia wystawy o generale Władysławie Andersie w marcu 2016 r. To ponowny proces w tej sprawie.
Sąd uznał, że obwinionym nie można przypisać odpowiedzialności za zarzucane wykroczenie.
"Konstytucja stanowi, że każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Swoboda wypowiedzi obejmuje nie tylko jej treść ale także jej formę. Swoboda debaty publicznej jest jednym z najważniejszych gwarantów wolności i swobód obywatelskich" - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Piotr Taraszkiewicz.
Sąd przypomniał, że oskarżyciel zarzucił wszystkim obwinionym, że wybryku mieli się dopuścić podczas otwarcia wystawy, dlatego – zdaniem sędziego - należało przeanalizować zachowanie obwinionych w czasie całego wydarzenia.
Według sądu, otwarcie wystawy odbywało się na początku bez zakłóceń. Najpierw przemawiał wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński potem minister Mariusz Błaszczak, który pod koniec swojej wypowiedzi nawiązał do wyborów, które miały odbyć się za dwa dni.
Do wyborów nawiązała także – zdaniem sądu – Anna Maria Anders, która opowiadała na otwarciu wystawy o kampanii, którą prowadziła w okręgu wyborczym, gdzie miały się odbyć wybory. Sędzia Taraszkiewicz uznał, że słowa te nie miały związku z otwarciem wystawy o swym ojcu Władysławie Andersie i wtedy doszło do przerwania jej wypowiedzi przez obwinionego Marcina Skubiszewskiego.
Według sądu, podczas otwarcia wystawy był "ogólny harmider", ale zachowanie obwinionych nie odbiegało wiele od zachowań wielu innych osób, które uczestniczyły w zamieszaniu. Sędzia zaznaczył, że innym osobom oskarżyciel zarzutów nie postawił.
Zdaniem sędziego Taraszkiewicza, dopóki przemawiający odnosili się do tematu obwinieni zachowywali się spokojnie i nikomu nie przerywali. "Reakcja obwinionych nastąpiła wówczas, gdy wypowiedzi osób otwierających wystawę nawiązywały do zbliżających się wyborów" - argumentował sędzia.
"Zachowanie obwinionych należało by ocenić inaczej, gdyby zakłócali oni uroczystość a organizatorzy mówili by na temat samej wystawy. Obwinieni zareagowali na słowa stanowiące elementy kampanii wyborczej" - twierdził sędzia. Dlatego według sądu, obwinieni nie zakłócili uroczystości otwarcia wystawy, tylko zareagowali negatywnie na prowadzenie kampanii wyborczej w miejscu do tego nie przeznaczonym.
Wyrok jest nieprawomocny i można się od niego odwołać do sądu okręgowego.
Zdarzenie miało miejsce w ostatnim dniu trwającej wówczas kampanii wyborczej przed wyborami uzupełniającymi do Senatu w części województwa podlaskiego, w których o mandat ubiegała się córka generała Anna Maria Anders. Kandydatka PiS, która ostatecznie mandat zdobyła, uczestniczyła wtedy w otwarciu w Archiwum Państwowym w Suwałkach wystawy "Armia Skazańców", poświęconej jej ojcu - gen. Władysławowi Andersowi. Wraz z nią byli tam m.in. szef MSWiA Mariusz Błaszczak i jego zastępca Jarosław Zieliński.
Otwarcie zostało zakłócone przez grupę osób, które protestowały przeciwko prowadzeniu kampanii wyborczej w takim miejscu. Były to osoby starsze, część z nich miała znaczki Komitetu Obrony Demokracji (KOD). Doszło do utarczek słownych. Po kilku miesiącach pięciu osobom policja postawiła zarzuty z kodeksu wykroczeń, dotyczące naruszenia porządku w miejscu publicznym.
W pierwszym procesie działacze KOD zostali uniewinnieni, ale sąd odwoławczy uwzględnił apelację policji, wyrok uchylił i sprawę przekazał sądowi pierwszej instancji do ponownego rozpoznania. Obrona chciała uniewinnienia, policja kar ograniczenia wolności i prac społecznych.(PAP)
bur/ kow/ wkt/