Zwycięstwa nad komunizmem gratulował Solidarności w poniedziałek w Gdańsku prezydent Andrzej Duda podczas obchodów 35. rocznicy powstania "S". Nie podniesiono broni przeciwko władzy, a jednak zwyciężono - mówił.
Prezydent Duda powiedział w poniedziałek na spotkaniu w sali BHP Stoczni Gdańskiej, że osiągnięciami Solidarności były częściowo wolne wybory w czerwcu 1989 r. i kolejne całkowicie już wolne wybory. "To inni poszli za Solidarnością. Trzeba to sobie jasno powiedzieć" - zaznaczył.
"To niezwykle wzruszające, gdy patrzy się na dzieje i na wielkie zwycięstwo Solidarności; zwycięstwo, w którym nie podniesiono broni przeciwko władzy, a jednak zwyciężono" - mówił.
Dodał, że jest wzruszony hasłem "Solidarność Pokoleń", jakie przyświeca tegorocznym uroczystościom rocznicowym. "Jest dziś na sali Andrzej Gwiazda z małżonką, którzy mogliby być moimi rodzicami, jestem ja, jest Julcia, Zosia i ci młodzi stypendyści, licealiści, gimnazjaliści, którzy mogliby być z kolei moimi dziećmi - trzy pokolenia ludzi przesiąkniętych ideałami Solidarności" - podkreślił.
Prezydent podkreślił, że Polska potrzebuje "jeszcze większej solidarności" i odbudowania godności. Powiedział też, że władza w Polsce powinna rozumieć, co to znaczy solidarność.
"Dzisiaj jest Solidarność. Ale my tej jeszcze większej solidarności potrzebujemy. Nie tylko jako związku zawodowego, który niezależnie od władzy stoi na straży praw pracowniczych, ale także jako solidarności wewnętrznej, tej wielkiej idei, która nie da się ani podzielić, ani zniszczyć, która ma przerastać serca, łączyć, budować wielkie poczucie wspólnoty" - mówił prezydent.
Podkreślił, że godność to także praca. "Wtedy kiedy mówię o odbudowie Rzeczypospolitej, myślę także o odbudowaniu godności, tam gdzie ostatnio jej tak mało, tak mało jej poczucia. Ludzie podchodzili do mnie i mówili: +Panie, ile to już lat bez pracy+. Ciężko zachować godność, gdy nie ma się pracy latami, gdy ma się świadczenie na poziomie 600 czy 800 złotych na miesiąc" - kontynuował.
A. Duda ocenił, że od władzy nie oczekuje się wiele: tylko profesjonalizmu i uczciwości. "To wystarczy. Taka powinna być władza w Rzeczypospolitej. Taka powinna być władza, która rozumie, co to znaczy solidarność" - podkreślił.
"Dzisiaj jest Solidarność. Ale my tej jeszcze większej solidarności potrzebujemy. Nie tylko jako związku zawodowego, który niezależnie od władzy stoi na straży praw pracowniczych, ale także jako solidarności wewnętrznej, tej wielkiej idei, która nie da się ani podzielić, ani zniszczyć, która ma przerastać serca, łączyć, budować wielkie poczucie wspólnoty" - mówił prezydent Andrzej Duda.
Prezydent przytoczył hasło: "Nie ma wolności bez Solidarności". "Tak, to hasło jest cały czas aktualne. Ale myślę, że do niego trzeba dodać drugie, które niech będzie wskaźnikiem dla nas wszystkich i polskiego państwa: +Nie ma przyszłości bez solidarności+. Bez tej idei, wizji, jej istoty" - powiedział.
"Jest nam smutno, że w okresie transformacji zlikwidowano tyle miejsc pracy, tyle zakładów pracy. Ci, którzy przyczynili się do tego, że upadł komunizm – stoczniowcy, górnicy, hutnicy, kolejarze ponoszą największe koszty transformacji" - mówił przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ Solidarność Piotr Duda, który zabrał głos przed prezydentem.
Według szefa „S”, postulaty z sierpnia 1980 r. miały być programem pierwszego rządu. „Tak się niestety nie stało. Dlatego jest już najwyższy czas, aby na kolejną, okrągłą 40. rocznicę powstania związku – mój następca powiedział: tak, te postulaty zostaną zrealizowane, bo większość z nich miała podłoże socjalno-społeczne, a nie tylko ustrojowe" - nadmienił.
"Jesteśmy potrzebni całemu społeczeństwu, bo związek zawodowy Solidarność, to nie tylko organizacja zrzeszająca pracowników – to coś więcej i my w Solidarności zdajemy sobie z tego sprawę" - podkreślił lider związku.
"Obniżenie wieku emerytalnego, umowy śmieciowe, wolna kwota od podatku, płaca minimalna, to są rzeczy, które najbardziej dziś interesują polskie społeczeństwo. Nie JOW-y, nie finansowanie partii politycznych, tylko te postulaty" - mówił Piotr Duda.
Zdaniem szefa "S", zagrożony jest dziś pierwszy postulat wolnych i niezależnych związków. "Gdy u steru władzy są liberałowie, założenie organizacji związkowej jest wielkim heroizmem, grożącym zwolnieniem z pracy" - argumentował.
"Dziś w Gdańsku obecna jest pani premier Ewa Kopacz, która mówi, żeby zapytać w kolejnym pytaniu referendalnym o przywileje związków zawodowych (...) Nie mówmy o przywilejach związkowych, bo to jest nasze prawo, jesteśmy państwem Unii Europejskiej. Nasza rola i misja nie została zakończona" - mówił Piotr Duda.
"Chcę podziękować wszystkim sygnatariuszom Porozumień Gdańskich, którzy nie bacząc na represje byli na przedniej flance tych wszystkich działań związanych ze strajkami – dziękujemy wam bardzo. Przykro mi, że nie ma z nami pierwszego przewodniczącego (Lech Wałęsa - przebywa za granicą - PAP), ale z tego miejsca mu dziękuję za wkład w Solidarność" - podkreślił szef "S".(PAP)
kno/ as/ ali/ rop/ mhr/ malk/