Powstanie w warszawskim getcie było wyzwaniem rzuconym przez żydowskich powstańców prosto w twarz oprawcom, ale było też oskarżeniem o bierność i nieskuteczność całego wolnego świata - mówił prezydent Bronisław Komorowski podczas uroczystości 70. rocznicy wybuchu powstania. W swoim wystąpieniu pod pomnikiem Bohaterów Getta prezydent dziękował ostatniemu żyjącemu z kręgu dowódców powstania. Symcha Ratajzer-Rotem ps. Kazik został odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.
"W nazwie wręczonego panu odznaczenia zawarte jest przekonanie, że pana walka w getcie warszawskim w '43 roku a potem w powstaniu warszawskim roku '44 służyła odrodzeniu Polski, dziękuję panu w imieniu Polski i Polaków" - mówił prezydent.
Bronisław Komorowski podkreślił, że los dzielnicy żydowskiej i społeczności Żydów polskich jawi się jako dramat szczególny, przerażający do dzisiaj skalą okrucieństwa, bezwzględności i zniszczeń. "Nie ma takiej drugiej europejskiej stolicy, jak Warszawa, gdzie wojna odcisnęłaby mocniej swoje straszne piętno zniszczenia i śmierci, bo nie ma takiej drugiej stolicy, która by tak jak Warszawa trzykrotnie walczyła z hitlerowskim najeźdźcą" - podkreślił prezydent.
Bronisław Komorowski podkreślił, że los dzielnicy żydowskiej i społeczności Żydów polskich jawi się jako dramat szczególny, przerażający do dzisiaj skalą okrucieństwa, bezwzględności i zniszczeń. "Nie ma takiej drugiej europejskiej stolicy, jak Warszawa, gdzie wojna odcisnęłaby mocniej swoje straszne piętno zniszczenia i śmierci, bo nie ma takiej drugiej stolicy, która by tak jak Warszawa trzykrotnie walczyła z hitlerowskim najeźdźcą" - podkreślił prezydent.
Komorowski powiedział, że pierwszą daninę krwi polska stolica złożyła we wrześniu 1939 r., drugą było powstanie w getcie warszawskim w kwietniu 1943 r., a trzecią - powstanie warszawskie, zryw polskiej Armii Krajowej podjęty w sierpniu 1944 r.
Jak mówił, w wyniku wojny Warszawa w znacznej mierze zamieniła się w morze ruin, a jej mieszkańcy zginęli lub rozproszyli się w wojennej tułaczce. "Straszną cenę zapłacili Polacy i Żydzi stanowiący przed wojną znaczny odsetek mieszkańców stolicy Polski" - powiedział.
"Ale nawet na tle wojennego dramatu całego miasta los dzielnicy żydowskiej i społeczności Żydów polskich jawi się jako dramat szczególny, przerażający do dzisiaj skalą okrucieństwa, bezwzględności i zniszczeń" - ocenił prezydent. Jak dodał, Władysław Bartoszewski trafnie zauważył przed laty, że każdy Polak był wówczas zagrożony śmiercią, natomiast każdy Żyd był skazany na śmierć.
Istotą powstańczego zrywu było swoiste prawo do godności, nie tylko do godnego umierania, ale do godnego walczenia z bronią w ręku - mówił prezydent. Jak ocenił, "powstanie było wyzwaniem rzuconym przez żydowskich powstańców prosto w twarz oprawcom, ale było też oskarżeniem o bierność i nieskuteczność całego wolnego świata".
Komorowski podkreślił, że ten świat "nie potrafił pomóc, choć wiedział, m.in. za pośrednictwem Jana Karskiego, emisariusza polskiego państwa podziemnego i naocznego świadka dramatu umierania warszawskiego getta".
Prezydent powołał się w swym przemówieniu na wspomnienia Marylki, znanej tylko z imienia obserwatorki i uczestniczki dramatu warszawskiego getta. "W dzienniku odnalezionym niedawno w zbiorach muzeum na Majdanku zapisała ona: +w każdym człowieku tkwi bestia i tę właśnie bestię Niemcy potrafili w właściwy im sposób wydobyć na wierzch i dać jej się wyszaleć. Najniższe, drzemiące gdzieś na dnie instynkty ludzkie doszły do głosu i grożą zdławieniem wszystkiego, co kiedyś uważano za etykę, za obowiązek człowieka wobec człowieka, za dobro w naturze ludzkiej+".
"Dziś obchodzimy 70-lecie powstania w warszawskim getcie. Pod datą 20 kwietnia wspomniana nieznana autorka dziennika zapisała: +wczoraj rozgorzała w getcie prawdziwa krwawa walka. Do getta wjechały tanki, działa, ciężkie karabiny maszynowe i wypowiedziały bezwzględną wojnę Żydom, którzy ośmielili się podnieść wreszcie nieco głowy. Za Treblinkę, Bełżec, za Trawniki i za całą naszą przeżytą i nadal przeżywaną gehennę+" - cytował prezydent.
"+Od rana dały się słyszeć głośne detonacje, odgłosy strzałów rewolwerowych, terkot karabinów maszynowych i cała symfonia dźwięków składających się na to jedno małe słowo noszące w sobie krew zabitych, zemstę, starcie się dwóch wrogich mocy, walka. Getto powstało, getto powstało, kilkuset zaledwie uzbrojonych w rewolwery mężczyzn stanęło do walki z oprawcą, stanęło w obronie resztek honoru człowieka. Wybiła dla historii i dla potomności wielka, wspaniała chwila+" - kontynuował Komorowski.
Jak mówił, tak zrelacjonowany słowami młodej kobiety, moment wybuchu powstania był jednym z ostatnich akordów zagłady społeczności Żydów polskich i wielu Polaków żydowskiego pochodzenia. "Był jednym z ostatnich akordów dramatu ludzi zamkniętych za murami, wyniszczanych głodem i chorobami, był ostatnim zrywem ludzi pozbawianych godności, nadziei, często dramatycznie osamotnionych w swej walce o przetrwanie" - powiedział prezydent.
"Historia tamtych strasznych, ale i heroicznych dni jest ważną częścią ideowego fundamentu współczesnego państwa Izrael. Jest ważnym punktem odniesienia dla każdej walki o ludzką godność, o prawa człowieka we współczesnym świecie" - ocenił Komorowski.
Ale - jak mówił - dla Polaków powstanie w warszawskim getcie jest też cząstką naszej polskiej historii, naszej tradycji powstań narodowych. "Jest cząstką historii heroicznego miasta Warszawy" - powiedział. Podkreślił, że w wielu regionach Europy Środkowej i Wschodniej getta były skazane na zagładę. "Ale to tutaj, na ziemi polskiej polscy Żydzi podjęli nierówną walkę z bronią w ręku o godność i prawa narodu, o godność człowieka" - dodał.
Prezydent ocenił, że powstanie w getcie warszawskim sięga do prawzoru walki Dawida z Goliatem, ale i "do tradycji powstań polskich z XIX i XX wieku, do pięknej karty wielu polskich Żydów, walczących w powstaniach +za wolność naszą i waszą+".
Bronisław Komorowski apelował, by pamięć o wspólnej polsko-żydowskiej walce pomagała budować współczesne relacje polsko-żydowskie i polsko-izraelskie. Jak podkreślił, do rangi wyjątkowego symbolu urosły "słynne dwie flagi - biało-niebieska i biało-czerwona zatknięte obok siebie nad warszawskim gettem przez członków Żydowskiego Związku Wojskowego, gdy toczyli bój na Placu Muranowskim razem, ramię w ramię z przybyłymi na pomoc żołnierzami polskiego podziemia".
Bronisław Komorowski apelował, by pamięć o wspólnej polsko-żydowskiej walce pomagała budować współczesne relacje polsko-żydowskie i polsko-izraelskie. Jak podkreślił, do rangi wyjątkowego symbolu urosły "słynne dwie flagi - biało-niebieska i biało-czerwona zatknięte obok siebie nad warszawskim gettem przez członków Żydowskiego Związku Wojskowego, gdy toczyli bój na Placu Muranowskim razem, ramię w ramię z przybyłymi na pomoc żołnierzami polskiego podziemia".
"Trzeba dbać aby pamięć o tych dwóch flagach trwała i pomagała budować współczesne relacje polsko-żydowskie i polsko-izraelskie" - powiedział prezydent. Zwrócił uwagę, że "takich niezwykłych, przemawiających do serc polskich i żydowskich symboli jest wiele". Jak ocenił, "warto je wydobywać z mroków historii i czynić drogowskazami dnia dzisiejszego".
"Jestem pewien, że w tym wielkim dziele doniosłą rolę odegra, powstające tuż obok pomnika Bohaterów Getta, Muzeum Historii Żydów Polskich" - zaznaczył Komorowski. Takim symbolem, jak powiedział, jest pamięć polskiego munduru oficerskiego noszonego w getcie warszawskim przez Janusza Korczaka. Jak ocenił, być może takim symbolem jest także nazwa owianej legendą Żydowskiej Organizacji Bojowej, "bo wyczulone na historię serce podsuwa przecież proste skojarzenie z organizacją bojową PPS kierowaną przez Józefa Piłsudskiego w czasie rewolucji 1905 roku".
"Skupiała ona wtedy licznych polskich i żydowskich bojowców walczących przeciw caratowi o wyzwolenie społeczne i narodowe" - powiedział prezydent.
Nawiązując do wspólnej tradycji walki, prezydent witał wszystkich obecnych na uroczystości uczestników i obserwatorów tamtych dramatycznych wydarzeń. "Pozdrawiam tych wszystkich, którzy chcieli być tutaj z nami, ale podeszły wiek, zdrowie lub inne przeszkody to uniemożliwiły" - powiedział. W sposób szczególny przywitał Symchę Rotema ps. Kazik, ostatniego żyjącego z kręgu dowódców powstania. Po wystąpieniu prezydent odznaczył Rotema Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.
W piątkowych centralnych obchodach 70. rocznicy powstania w getcie warszawskim, które odbyły się pod pomnikiem Bohaterów Getta, wzięli udział m.in.: Symcha Ratajzer-Rotem "Kazik" i Chawka Folman-Raban, premier Donald Tusk, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz, a także przedstawiciele władz Izraela i organizacji żydowskich. (PAP)
hgt/ ajg/ sdd/ son/ jra/