Prezydent Bronisław Komorowski uczcił w sobotę 148. rocznicę stracenia pięciu członków rządu narodowego z Romualdem Trauguttem na czele. Poszli na śmierć z podniesioną głową; składamy hołd bohaterskim przywódcom - mówił prezydent.
"Nasze dzieje, choć trudne i pełne dramatycznych wydarzeń, nie znają drugiego takiego przypadku, gdy z rąk wroga ginie szef rządu i jednocześnie głównodowodzący armią oraz najważniejsi jego współpracownicy tworzący rząd narodowy" - powiedział Bronisław Komorowski podczas obchodów pod Krzyżem Traugutta, niedaleko Cytadeli w Warszawie.
Prezydent podkreślił, że spory na temat Powstania Styczniowego należy pozostawić historykom. "O wielkim XIX-wiecznym polskim dylemacie, o wielkiej polskiej dyskusji bić się czy nie bić, bić się czy też codzienną pracą wzmacniać narodową substancję, dyskutowało i dyskutować będzie jeszcze wiele pokoleń polskich" - mówił.
"Niezależnie od stanowiska zajmowanego w tej ważnej, potrzebnej debacie tłumaczącej nam także wiele sporów dnia dzisiejszego, wszyscy winniśmy szacunek polskiej krwi przelanej za ojczyznę. Bez tej ofiary krwi nie odrodziłaby się niepodległa Polska" - zaznaczył Komorowski.
W przemówieniu prezydent nawiązał również do incydentów w środę, podczas obchodów 68. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Mimo apelu prezesa Związku Powstańców Warszawskich Zbigniewa Ścibor-Rylskiego o spokojny przebieg uroczystości, przed pomnikiem Gloria Victis wśród tłumu słychać było buczenie, gdy wieniec składali premier Donald Tusk i szef kancelarii prezydenta Jacek Michałowski. Przybycie Antoniego Macierewicza część zgromadzonych powitała oklaskami. Wieczorem przebieg uroczystości na Kopcu Powstania Warszawskiego zakłóciły okrzyki części zgromadzonych: "Precz z komuną"; "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". Wygwizdano prezydent Warszawy.
"Nasze dzieje, choć trudne i pełne dramatycznych wydarzeń, nie znają drugiego takiego przypadku, gdy z rąk wroga ginie szef rządu i jednocześnie głównodowodzący armią oraz najważniejsi jego współpracownicy tworzący rząd narodowy" - powiedział Bronisław Komorowski podczas obchodów pod Krzyżem Traugutta, niedaleko Cytadeli w Warszawie.
Polacy - jak mówił prezydent - powinni wystrzegać się sytuacji, w których z pamięci o wielkich wydarzeniach naszej historii czyni się amunicję w partyjnej wojnie. Przekonywał, by solidarnie i narodowo traktować historię jako wspólny kapitał. "Powinniśmy go używać dla dobra wspólnego, a nie przeciw sobie" - apelował. Zdaniem Komorowskiego nadużywanie pamięci o narodowych bohaterach uwłacza ich pamięci i jak najgorzej świadczy o ludziach decydujących się na takie zachowanie.
"Warto pamiętać, że ocena Powstania Styczniowego była nie mniej dramatyczna i pociągająca za sobą głęboko odmienne poglądy, jak ta, która toczyła się wokół Powstania Warszawskiego" - podkreślił prezydent.
Przypomniał, że w miejscu upamiętniającym miejsce stracenia przywódców Powstania Styczniowego z Romualdem Trauguttem na czele w 1919 r. obyła się wielka patriotyczna manifestacja, w której uczestniczyło 140 tys. osób. "Nie sądzę, aby ktokolwiek wtedy ulegał pokusie podkreślania różnic, nawet różnic w ocenie powstania, a tym bardziej różnic politycznych czy partyjnych" - powiedział prezydent.
Przypominając słowa marszałka Józefa Piłsudskiego, że naród, który traci pamięć przestaje być narodem, Komorowski powiedział, że naród, który nie dba o swoją pamięć tak, by ona naród łączyła, szkodzi samemu sobie.
Prezydent podziękował również Senatowi za to, że w czwartek ustanowił rok 2013 Rokiem Postania Styczniowego. Za to samo Komorowski podziękował także litewskiemu sejmowi, podkreślając, że 150 lat temu Polacy z Litwinami wspólnie walczyli o wolność przeciwko carskiemu imperializmowi.
Uroczystości odbyły się z udziałem m.in. weteranów II wojny światowej, władz Warszawy, parlamentarzystów, harcerzy i mieszkańców stolicy. Pod Krzyżem Traugutta wartę honorową zaciągnęli żołnierze Kompanii Reprezentacyjnej Wojska Polskiego, którzy po modlitwie ekumenicznej w intencji straconych przywódców powstania styczniowego i poległych powstańców oraz uroczystym apelu poległych, oddali trzykrotną salwę honorową. Pod krzyżem złożono wieńce i zapalono znicze.
5 sierpnia 1864 r. na stokach warszawskiej Cytadeli zostali straceni członkowie rządu narodowego sprawującego władzę nad Powstaniem Styczniowym: Romuald Traugutt, Rafał Krajewski, Józef Toczyński, Roman Żuliński i Jan Jeziorański - zostali powieszeni po procesie wytoczonym im przez tłumiące powstanie rosyjskie władze zaborcze.
Powstanie Styczniowe rozpoczęło się 22 stycznia 1863 r. Powstańcy zaatakowali rosyjskie garnizony w Królestwie Polskim. W ciągu trwających ponad 1,5 roku działań zbrojnych doszło do ponad tysiąca mniejszych lub większych potyczek, a w walkach wzięło w sumie udział co najmniej 150 tys. powstańców.
Walka powstańcza przez cały swój czas miała charakter rozproszonej akcji partyzanckiej. Powstańcom nie udało się opanować na dłużej większego terytorium, a władze powstania nie miały stałej siedziby. Po klęsce większych zgrupowań partyzanckich, m.in. w bitwach pod Węgrowem i Siemiatyczami, walkę toczyły głównie niewielkie oddziały.
Powstanie Styczniowe było najdłużej trwającym i najbardziej masowym ruchem niepodległościowym XIX w. Bilans insurekcji był tragiczny - dziesiątki tysięcy poległych lub straconych przez Rosjan, zesłania na Syberię, konfiskaty majątków uczestników powstania. (PAP)
nno/ stk/ mag/