Babi Jar jest wspólną tragedią tak dla Żydów, jak i Ukraińców – oświadczył prezydent Ukrainy Petro Poroszenko podczas uroczystych obchodów 75. rocznicy masowych egzekucji Żydów, dokonanych przez hitlerowskie Niemcy w kijowskim wąwozie o nazwie Babi Jar.
„Babi Jar to tragedia całej ludzkości, która miała miejsce tutaj, na ukraińskiej ziemi. Jest to nasza wspólna tragedia, do której nie doszło w ciemnych wiekach średniowiecza, lecz w wieku dwudziestym, w czasach rozwoju cywilizacji i edukacji” – powiedział szef państwa.
Poroszenko nazwał Babi Jar „bratnią mogiłą” przedstawicieli różnych narodowości: Żydów, Ukraińców, Rosjan, Romów i innych. „Ale wszyscy rozumiemy, że jest to jedno z najgorszych wspomnień Holokaustu” – mówił, porównując tragedię z zagładą w Auschwitz.
Poroszenko ocenił, że ziemia w Babim Jarze cały czas „jęczy duszami zamęczonych”, przypominając przy tym o ponad 2,5 tys. Ukraińców uhonorowanych tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
„Byli jednak i tacy, których wspominamy z bólem i wstydem, i ich też nie możemy wykreślić z narodowej pamięci. Kolaboranci pozostawili ślad w prawie wszystkich okupowanych przez nazistów krajach Europy. Ale przecież to nie oni są uosobieniem swoich narodów” – zaznaczył.
Prezydent wymienił tu działalność greckokatolickiego arcybiskupa Andrzeja Szeptyckiego. Nazwał go „duchownym pasterzem, ukraińskim nacjonalistą i humanistą”, który wraz ze swoim bratem, błogosławionym Kościoła katolickiego Klemensem, „dał przytułek setkom Żydów w greckokatolickich klasztorach Galicji”.
„Wśród uratowanych przez braci Szeptyckich był mały chłopiec Adam, który z czasem będzie ministrem spraw zagranicznych Polski. Był to Adam Rotfeld” – powiedział.
Poroszenko odniósł się także do czasów współczesnych, mówiąc, że nie ma gwarancji, iż tragedie z przeszłości nie będą powtórzone. „Bo jeśli dziś przywódcy niektórych krajów za podstawę swojej polityki uważają tzw. sprawiedliwość historyczną, jeśli prawo międzynarodowe ponownie zostało rozdeptane butem agresora, gdy aneksja Krymu nazywana jest po rosyjsku w tłumaczeniu z niemieckiego +anschlussem+, to gdzie są gwarancje, że nie dojdzie do powtórki z przeszłości?” – pytał ukraiński prezydent.
Przemówienie w Babim Jarze wygłosił także przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. Zastrzegł, że ludzkość nie może zapomnieć o tragicznych wydarzeniach z przeszłości i powinna robić wszystko, by nie doszło do ich powtórzenia. „Nasze zadanie to krzyczeć ze wszystkich sił, gdy zabijani są niewinni, gdy silni atakują słabych” – oświadczył.
W uroczystościach w Babim Jarze uczestniczyli m.in. prezydent Niemiec Joachim Gauck i minister handlu USA pani Penny Pritzker. Miał w nich wziąć udział także prezydent Izraela Reuwen Riwlin, jednak na wieść o śmierci swego poprzednika, Szimona Peresa, przerwał oficjalną wizytę na Ukrainie i powrócił do kraju.
29 września 1941 roku, niedługo po zajęciu Kijowa przez armię hitlerowską, Niemcy zebrali przebywających w Kijowie Żydów, po czym nakazano im marsz w kierunku wąwozu Babi Jar. Na miejscu Żydów dzielono na 10-osobowe grupy i zabijano strzałami z karabinów maszynowych. W ciągu dwóch dni zamordowano w ten sposób 33 771 ludzi. Kolejne egzekucje trwały do 11 października. W tym czasie zabito jeszcze ok. 17 tys. Żydów.
Na miejscu kaźni Niemcy utworzyli obóz koncentracyjny, w którym więziono m.in. Ukraińców, Polaków, Rosjan i Romów. Do 1943 roku, kiedy do Kijowa wkroczyła Armia Czerwona, w obozie tym zamordowano około 30 tys. osób. Według różnych źródeł ogólna liczba rozstrzelanych w Babim Jarze w latach 1941-1943 waha się w granicach 100-150 tys. osób.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ mc/