Hitler spodziewał się, że zbrodnie rodem z frontu wschodniego spowodują panikę wśród walczących w Ardenach Amerykanów. Ale świadomość okrucieństw nazistowskiej armii zdeterminowała żołnierzy US Army do jeszcze ostrzejszej walki – mówi prof. Antony Beevor. W Polsce ukazała się jego najnowsza książka - „Ardeny 1944. Ostatnia szansa Hitlera”.
PAP: W Polsce podtytuł pańskiej ostatniej książki o walkach w Ardenach podczas II wojny światowej - „Hitler's Last Gamble” - przetłumaczono jako „Ostatnia szansa Hitlera”. Między angielskim „chance” a „gamble” jest potężna odległość znaczeniowa...
Prof. Antony Beevor: Myślę, że tytuł tej książki powinien brzmieć „Ardeny 1944. Ostatnie zagranie Hitlera”. Właśnie dlatego, że ofensywa w Ardenach była ostatnim i całkowicie desperackim zagraniem Hitlera w obliczu zbliżającej się klęski. Nie mógł znieść tego, że Niemcy są dosłownie zgniatane pomiędzy Armią Czerwoną i zachodnimi aliantami. Zależało mu na tym, by rozbić skierowane przeciwko niemu przymierze Amerykanów, Brytyjczyków, Kanadyjczyków i Sowietów. Liczył na to, że ofensywa w Ardenach mu to umożliwi.
PAP: Dlaczego więc określił pan tę operację jako „gamble” (pol. „hazard”)?
Prof. Antony Beevor: Ponieważ szanse na jej powodzenie były minimalne. Niemiecki marszałek Walther Model powiedział, że były one mniejsze niż 10 proc. Wszyscy wyżsi rangą generałowie byli przeciwni tej ofensywie. Jedynymi, którzy wierzyli w jej powodzenie byli gorliwi naziści, niżsi rangą oficerowie i podoficerowie, którzy walczyli na froncie wschodnim. Jednak to był akt desperackiej wiary w to, że można jeszcze odwrócić losy wojny i uchronić Niemcy przed zemstą Armii Czerwonej.
PAP: Mówi pan, że Hitler chciał rozbić przymierze Zachodu i Sowietów. W jaki sposób?
Prof. Antony Beevor: On nigdy nie wierzył, że sojusz pomiędzy komunistycznym Związkiem Sowieckim a kapitalistycznym Zachodem miał szansę przetrwania w dłuższej perspektywie czasu. Uważał to porozumienie za całkowicie nienaturalne. Hitler liczył w ten sposób również na to, że powtórzy się sytuacja przypominająca tzw. cud domu brandenburskiego, znany z toczącej się w latach 1756-1763 wojny siedmioletniej. Wtedy śmierć carycy Elżbiety Piotrownej Romanowej uratowała cesarza pruskiego Fryderyka II Wielkiego przed klęską w wojnie siedmioletniej. No cóż, wódz III Rzeszy uwielbiał powoływać się na historię, choć, tak naprawdę, jej nie rozumiał.
Prof. Antony Beevor: Hitler liczył na to, że powtórzy się sytuacja przypominająca tzw. cud domu brandenburskiego, znany z toczącej się w latach 1756-1763 wojny siedmioletniej. Wtedy śmierć carycy Elżbiety Piotrownej Romanowej uratowała cesarza pruskiego Fryderyka II Wielkiego przed klęską w wojnie siedmioletniej.
PAP: Czy to znaczy, że decyzja o podjęciu ofensywy w Ardenach była całkowicie bezsensowna?
Prof. Antony Beevor: Dokładnie tak. Generał Heinz Guderian, który był odpowiedzialny za wschodni front, był przerażony, gdy Hitler ogłosił plan tej operacji. Ostrzegał, że uderzenie w Ardenach doprowadzi do zniszczenia ostatnich sił Wehrmachtu. Tak jak przewidywał, umożliwiło to również Armii Czerwonej przeforsowanie drogi od Wisły do Odry w ciągu zaledwie dwóch tygodni. Było to najszybsze posunięcie jakiejkolwiek armii w całej II wojnie światowej. Gdyby Niemcy pozostawili dwie armie pancerne na froncie wschodnim, to Rosjanie przemieszczaliby się dużo wolniej.
PAP: Puśćmy na moment wodze wyobraźni. Co by się stało, gdyby niemiecka ofensywa w Ardenach powiodła się?
Prof. Antony Beevor: Tak naprawdę – nic. Zwycięstwo w Ardenach nie zmieniłoby przebiegu wojny. Wszystkie najważniejsze wydarzenia, które spowodowały klęskę Niemiec, zaczęły się już w 1941 roku. Gdyby nawet udało się wojskom III Rzeszy dotrzeć do Brukseli, a potem do Antwerpii, to korytarz terytorialny, który by zajęli, byłby tak cienki, że Brytyjczycy i Kanadyjczycy z powodzeniem mogliby zorganizować kontrofensywę i go przełamać. Cały plan był owocem przerostu ambicji Hitlera, której armia niemiecka nie mogła już sprostać w tym czasie.
PAP: W ostatnim zdaniu książki napisał pan, że „zapewne największy błąd popełniony przez dowództwo niemieckie w kampanii ardeńskiej polegał na tym, że nie docenili waleczności armii, którą tak pogardzali”. Dlaczego wojsko III Rzeszy pogardzało Amerykanami?
Prof. Antony Beevor: Hitler był przekonany, że Amerykanie nie zaatakują, jeśli nie będą mieli po swojej stronie olbrzymich ilości artylerii i czołgów. Dlatego oczekiwał, że niespodziewane uderzenie 16 grudnia 1944 roku spowoduje całkowity upadek armii amerykańskiej. Co prawda, wielu żołnierzy US Army uciekło w kompletnej panice, ale wystarczające siły utrzymały się w kluczowych strategicznie wioskach i na skrzyżowaniach dróg na tyle długo, by dać generałowi Dwightowi Eisenhowerowi czas na dostarczenie posiłków.
Prof. Antony Beevor: Żaden rosyjski historyk nie przyzna, że Armia Czerwona zawdzięcza swoje zwycięstwo Amerykanom walczącym na froncie zachodnim. Nawet dziś rosyjscy historycy – tak jak kiedyś Stalin – utrzymują, że rozpoczęcie ofensywy sowieckiej w połowie stycznia 1945 roku uratowało Amerykanów od klęski w Ardenach. Oczywiście, jest to kompletne kłamstwo.
PAP: W Ardenach walczyły oddziały US Army składające się z Afroamerykanów. Jak reagowali na nie uprzedzeni przez nazistowską rasistowską ideologię Niemcy?
Prof. Antony Beevor: Afroamerykańskich jeńców wykorzystał w propagandzie Joseph Goebbels. Fotografowano ich, a potem spośród zrobionych zdjęć wybierano takie, na których wyglądali najbardziej nędznie lub przerażająco. Goebbels chciał wykorzystać wizerunki tych żołnierzy po to, by przekonać Niemców, że właśnie ci ludzie przychodzą plądrować, gwałcić i mordować. Chciał w ten sposób zapanować nad defetystycznymi nastrojami cywilów z zachodnich Niemiec, którzy wyczekiwali nadejścia aliantów, gdyż ich zwycięstwo oznaczało dla nich koniec bombardowań i wojny. W tym samym czasie, cywilna ludność ze wschodu III Rzeszy pragnęła, by niemiecka armia walczyła dalej. Była przerażona perspektywą nadejścia Sowietów.
PAP: Podczas walk w Ardenach Niemcy przenieśli okrutne praktyki z frontu wschodniego na zachodni. Dlaczego?
Prof. Antony Beevor: To był przemyślany zabieg Hitlera. Spodziewał się, że zbrodnie – takie jak rozstrzeliwanie jeńców i cywilów – spowodują panikę wśród aliantów. Wywołało to jednak efekt odwrotny od zamierzonego. Świadomość okrucieństw nazistowskiej armii zdeterminowała żołnierzy US Army do jeszcze ostrzejszej walki.
PAP: Jak należałoby ocenić niemiecką ofensywę w Ardenach?
Prof. Antony Beevor: Był to desperacki plan, który doprowadził do ostatecznego zniszczenia Wehrmachtu. I to nie tylko na froncie zachodnim. Przesunięcie sił między frontami, o którym mówiłem wcześniej, ułatwiło Sowietom marsz na zachód.
Oczywiście żaden rosyjski historyk nie przyzna, że Armia Czerwona zawdzięcza swoje zwycięstwo Amerykanom walczącym na froncie zachodnim. Nawet dziś rosyjscy historycy – tak jak kiedyś Stalin – utrzymują, że rozpoczęcie ofensywy sowieckiej w połowie stycznia 1945 roku uratowało Amerykanów od klęski w Ardenach. Oczywiście, jest to kompletne kłamstwo.
Rozmawiał Robert Jurszo (PAP)