Według ONR-u nowa cywilizacja miała być zbudowana jako porządek hierarchiczny, z omnipotencją państwa narodowego, ingerującego w sposób totalny we wszystkie dziedziny życia – mówi PAP prof. Andrzej Chojnowski.
PAP: Czym był Obóz Wielkiej Polski, organizacja powstała wewnątrz Narodowej Demokracji, z którego później wyrósł ONR?
Prof. Andrzej Chojnowski: Narodowa Demokracja działała na ziemiach polskich od końca XIX wieku i charakteryzowała się tym, że młodzież w jej szeregach szybko się radykalizowała i buntowała przeciwko starszym. W latach 20. XX wieku pokolenie walczące o niepodległość i ukształtowane przez uwarunkowania polityczne oraz prądy ideologiczne poprzedniego stulecia, reprezentowało sposób myślenia, który młodzieży w kręgach Narodowej Demokracji już nie bardzo odpowiadał – uważała ona, że trzeba przejść do innych metod walki politycznej.
W maju 1926 roku doszło do przewrotu, w wyniku którego władzę przejął obóz związany z Józefem Piłsudskim, a sam fakt skuteczności zamachu majowego spowodował, że system demokracji parlamentarnej został zakwestionowany. Przewrót został dokonany za pomocą wojska, zatem było oczywiste, że obóz sanacji będzie trudno pozbawić władzy. Późniejsze lata potwierdziły, że Narodowej Demokracji nie uda się przejąć władzy w drodze wyborów, że będzie musiała sięgnąć po metody pozaparlamentarne.
Młode pokolenie endeków uważało, że dotychczasowi przywódcy obozu wciąż naiwnie wierzą w skuteczność wykorzystania mechanizmów demokracji do zdobycia władzy w kraju. Młodzież postulowała inne metody – np. wyjście na ulicę, "przekonywanie" przez zastraszanie, demonstrację fizycznej obecności. W ten sposób doszło do powstania Obozu Wielkiej Polski, który miał zjednoczyć całą prawicę – rozumianą tu jako wszystkich przeciwników sanacji, którzy nie zaliczają się do ogólnie rozumianej lewicy.
Obóz reprezentował sposób myślenia charakterystyczny dla ówczesnego nowego pokolenia i przyszłego ONR. Ludzie ukształtowani w XIX wieku, którzy w 1918 roku doprowadzili do powstania nowej Polski, koncentrowali się przede wszystkim na odzyskaniu niepodległości, natomiast ci, którzy urodzili się na początku XX wieku, uważali już wolną Polskę za coś oczywistego, rzadko zastanawiali się, czy coś tej wolności zagraża. Skupiali się głównie na tym, jak zorganizować społeczeństwo, jaki kształt nadać tej nowej rzeczywistości. Takie tendencje o podłożu pokoleniowym miały wówczas miejsce nie tylko w obozie narodowym, ale też w innych ugrupowaniach politycznych. Jednak Narodowa Demokracja była pod tym względem szczególną strukturą, w której młodzież zwracała się przeciwko swoim nauczycielom. Ponadto sam Roman Dmowski wspierał te młodzieżowe fermenty. Uważał, że młodzież powinna otrzymać swoją szansę, bo przyszłość zależy od młodego pokolenia.
PAP: Jaki wpływ na powstanie ONR miała sytuacja międzynarodowa – z jednej strony komunizm sowiecki, z drugiej dojście do władzy w Niemczech narodowych socjalistów?
Prof. Andrzej Chojnowski: To, co działo się wówczas w Europie, w oczywisty sposób wpłynęło na wydarzenia w Polsce. Jednak ja nie eksponowałbym tego w sposób nadmierny. We Włoszech, w Niemczech, w Rosji bolszewickiej, a w latach 30. – w Związku Sowieckim, działy się ważne rzeczy, ale wtedy miały jeszcze charakter eksperymentów. Nie było w pełni wiadomo, do czego doprowadzą. Te wydarzenia na pewno inspirowały działania polskich polityków młodszego pokolenia, ale raczej w zakresie naśladowania metod, kopiowania struktur organizacyjnych, a nie przejmowania idei.
W drugiej połowie lat 20. i na początku lat 30. można było zauważyć, że demokracja parlamentarna, która po I wojnie światowej przez bardzo krótki czas święciła swój tryumf, jest ustrojem, który się nie sprawdza, ma wyraźne mankamenty, że nie jest w stanie przynieść upragnionego ładu. W różnych krajach doszło wówczas do przewrotów, zamachów stanu. W 1934 roku, kiedy powstał ONR, przekonanie elit i części społeczeństw w Europie było takie, że trzeba szukać czegoś nowego w miejsce tej demokracji parlamentarnej, że ten system nie poradził sobie z nowymi kłopotami.
A drugim, według mnie ważniejszym czynnikiem, był kryzys ekonomiczny końca lat 20., który wstrząsnął społeczeństwami – zniszczył wiarę w to, że system gospodarki wolnorynkowej może rozwiązać problemy ekonomiczne ówczesnego świata. Kryzys ten zachwiał wiarą w kapitalizm.
PAP: Z jakiego środowiska wywodzili się działacze ONR?
Prof. Andrzej Chojnowski: Było to niewielkie środowisko liczące kilka tysięcy osób – przede wszystkim młodzież studiująca lub po studiach, wśród nich dziennikarze, publicyści, dzieci z mieszczańskich rodzin, na tyle zamożni, że mogli sobie pozwolić na prowadzenie publicznej działalności, mieli jakieś zaplecze finansowe.
Była to typowa sytuacja dla takich fermentów ideowych, które nie tyle wynikają z nędzy, co z poszukiwania. Takim poszukiwaniom mogą się najczęściej oddać ci, którzy ze względu na pełnienie ważnej funkcji społecznej czy uprawiany zawód mają czas na działania pozazawodowe związane ze sferą publiczną.
PAP: Jakie rozwiązania proponował ONR w kwestiach społecznych, politycznych i gospodarczych?
Prof. Andrzej Chojnowski: Trudno mówić o jednolitym programie ONR-u. To nie było spójne środowisko. Różne grupy, postacie, miały swoje indywidualne postulaty.
Bardzo ważną dla działaczy ONR-u kwestią był postulat budowy społeczeństwa opartego na innych zasadach niż społeczeństwo XIX-wieczne czy społeczeństwo demokratyczne. Uważali, że nowe czasy wymagają organizacji narodu na zasadzie hierarchii. Ich zdaniem takim wzorem do naśladowania był np. system obowiązujący w wojsku. Skłaniano się ku idei silnego wodza, która była obecna zarówno w faszyzmie włoskim, jak i w narodowym socjalizmie. Poważnych kandydatów na wodza w szeregach młodych nacjonalistów nie było jednak zbyt wielu. Choć tacy kandydaci pojawiali się na ulicach, to mieli poparcie kilkuset, najwyżej kilku tysięcy osób.
Inną płaszczyzną, która łączyła działaczy ruchu, był odruch antykapitalistyczny. Młode pokolenie narodowców bardziej niż starsi zareagowało na kryzys ekonomiczny. Uważało, że trzeba szukać alternatywy dla systemu wolnorynkowego, jednak na czym miałaby ona polegać, tego już działacze ONR-u nie byli w stanie precyzyjnie powiedzieć. Rzucali hasło samowystarczalności gospodarczej Polski, ale nie mówili, jak to osiągnąć. Choć odrzucali komunizm, to jednak niektóre idee charakterystyczne dla gospodarki socjalistycznej, zwłaszcza zasada planowania gospodarczego, nie była im obca.
Prof. Andrzej Chojnowski: Bardzo ważną dla działaczy ONR-u kwestią był postulat budowy społeczeństwa opartego na innych zasadach niż społeczeństwo XIX-wieczne czy społeczeństwo demokratyczne. Uważali, że nowe czasy wymagają organizacji narodu na zasadzie hierarchii. Ich zdaniem takim wzorem do naśladowania był np. system obowiązujący w wojsku. Skłaniano się ku idei silnego wodza, która była obecna zarówno w faszyzmie włoskim, jak i w narodowym socjalizmie.
Może najistotniejsza u młodych narodowców była chęć stworzenia jakiejś nowej duchowości. Zdaniem działaczy ONR, należało wzmocnić więzy emocjonalno-moralne w obrębie wspólnoty narodowej.
Zauważali oni, że przedrozbiorowa Rzeczpospolita była państwem wieloetnicznym, zbudowanym na zasadzie przewagi polskiej kultury, ale przewaga ta okazała się dość nietrwała. Wszystko działo się w obrębie elit, toteż co prawda zasymilowano wyższą warstwę litewską czy rusińską, ale przecież chłopstwo nie zostało objęte tym procesem. Z kolei w XIX w. polski nacjonalizm miał charakter obronny, starał się zapobiec wynarodowieniu Polaków przez zaborców.
Młodzi narodowcy czuli się natomiast reprezentantami „nowego nacjonalizmu”, który przejdzie od defensywy do ofensywy. Jeśli Polska zbuduje potęgę ekonomiczną i kulturalną, to będzie zalążkiem odrębnego ładu cywilizacyjnego w naszym rejonie Europy. W tym wszystkim było dużo tzw. wielkich słów, które w realiach polskiej sytuacji brzmiały dość fantazyjnie.
Realia te sprowadzały zresztą młodych narodowców „na ziemię”. Niezależnie od górnolotnej frazeologii, członkowie ONR dali się głównie zapamiętać jako ci, którzy stoją przed uniwersytetem i biją studentów żydowskich, albo na salach wykładowych zabraniają Żydom siedzieć w tych samych ławkach co polscy studenci (tzw. getto ławkowe).
Propagowanie wielkości polskiej kultury przybrało postać zamalowywania szyldów ukraińskich spółdzielni gospodarczych, niszczenia sklepików żydowskich, nawoływania do bojkotu żydowskiego handlu, prób rugowania studentów żydowskich z uczelni w myśl hasła numerus clausus (zasada ograniczenia liczby studentów wyższych uczelni) czy numerus nullus (uniemożliwianie kandydatom pochodzenia żydowskiego przyjęcia na studia wyższe).
PAP: Z czego wynikał programowy antysemityzm ONR-u?
Prof. Andrzej Chojnowski: Antysemityzm jest zjawiskiem bardzo starym, które istniało od dawna w Europie. W XX wieku – w dobie rozkwitu kapitalizmu, co jakiś czas pojawiał się kryzys. Poszukiwano winnych tego stanu, powstawały różne teorie spiskowe. Wskazywano na dużą rolę ludności żydowskiej w funkcjonowaniu gospodarki kapitalistycznej. Kapitalizm, a od pewnego momentu także komunizm, uważano za owoc żydowskiego spisku.
W końcu XIX wieku w Europie Środkowo-Wschodniej nastąpił renesans świadomości narodowej – Litwinów, Ukraińców (Rusinów) - przez co rozróżnienie "swój-obcy" nabrało ogromnego znaczenia. W relacjach polsko-ukraińskich problem polegał m.in. na tym, że według Polaków Ukraińcy chcieli zabrać Polsce Lwów i inne tereny, które zdaniem polskiego społeczeństwa były nasze.
Konflikty polsko-żydowskie miały również bardzo konkretne podglebie. Naród polski był w dużej mierze społeczeństwem chłopskim, jeśli chodzi o masy, i szlacheckim, jeśli chodzi o elity. Nie udało się stworzyć silnej warstwy mieszczan. I tę lukę pomiędzy masami a elitami wypełnili właśnie zamieszkujący od stuleci na ziemiach polskich Żydzi. Ludność ta, licząca w II Rzeczpospolitej blisko trzy miliony, pracowała w rzemiośle, drobnym handlu, w tworzącym się sektorze usług. I choć wśród niej sporą część stanowiła biedota, przekonanie, że fabryki są w rękach Niemców i Żydów, było bardzo powszechne. Gdy zaś chłopi chcieli opuścić wieś i szukali zatrudnienia w handlu lub rzemiośle napotykali tam żydowskiego konkurenta. To dramatycznie podsycało polsko-żydowskie napięcia.
Poza tym w kraju wciąż panowała ukształtowana przez wieki mentalność chrześcijan, posługująca się stereotypem Żyda, którego źródeł można szukać w Nowym Testamencie. Ten czynnik wrogości i nieufności o podłożu religijnym był nadal bardzo istotny.
I wreszcie ostatni element – Żydzi w Europie wschodniej pozostawali społecznością ukształtowaną kulturowo przed wiekami, odróżniali się od otoczenia swoim strojem, zachowaniem, sposobem kultywowania świąt i byli odgrodzeni barierą językową. Jawili się jako inni od pozostałych narodów, a ta izolacja stanowiła podatne podłoże dla rozmaitych mitów i stereotypów. Przypisywano im m.in. dążenie do zburzenia istniejącego ładu i przejęcia władzy nad światem.
PAP: Jaki był stosunek ONR do pozostałych mniejszości narodowych mieszkających w II Rzeczpospolitej?
Prof. Andrzej Chojnowski: Już „starzy” endecy mówili, że z Polski nie da się zrobić kraju jednolitego narodowo, bo wtedy trzeba by zrezygnować z różnych historycznych ziem Polski, na których tych mniejszości było najwięcej. Przywódcy Narodowej Demokracji, łącznie z Dmowskim, uważali, że trzeba stworzyć taką Polskę, w której tych mniejszości nie byłoby zbyt dużo. Wyliczono, że mniej więcej do 30 proc. ludności. Twierdzono, że Ukraińców i Białorusinów można zasymilować, bo oni nie mają rozwiniętej świadomości narodowej, ale Niemców i Żydów nie da się zasymilować, gdyż są to nacje wyraziście odrębne. Niemcy w latach 20. w większości z Polski wyjechali, Żydów chciano do emigracji zmusić, choć było to całkowicie nierealne.
Młodzi nacjonaliści nie wnieśli wiele nowego do starych pomysłów, a jedynie zradykalizowali język wypowiedzi i zaostrzyli metody działania. Hasło spolszczenia mieszkających w Polsce mniejszości słowiańskich pozostawało w mocy, choć jednocześnie część nowej endecji zaczęła przyznawać, że Ukraińcy są jednak narodem. Wysuwano też z rosnącą siłą hasło emigracji Żydów; skoro jednak jego realizacja była niewykonalna, zaczęto domagać się odebrania tej ludności praw politycznych i części praw obywatelskich.
PAP: Jaki był stosunek ONR do represji stosowanych przez nazistów w Niemczech wobec Żydów i przeciwników politycznych? Czy potępiali te działania, czy sami chcieli stosować podobne metody w myśl zasady "cel uświęca środki"?
Prof. Andrzej Chojnowski: Bardziej relacjonowano wydarzenia w Niemczech, aniżeli je komentowano, widać to np. przy okazji tzw. Nocy kryształowej w listopadzie 1938 r. Polskim nacjonalistom imponowały „zdecydowane”, jak mówili, działania władz niemieckich wobec Żydów, ale nie traktowali III Rzeszy jako wzorca do bezkrytycznego naśladowania. System nazistowski był dla nich zbytnio odwrócony od chrześcijaństwa, mieli też pretensje do Hitlera, że ten nie przeprowadził zapowiadanej rewolucji antykapitalistycznej.
Przede wszystkim jednak choć młodzi endecy widzieli w faszyzmie i narodowym socjalizmie alternatywę dla demokracji i kapitalizmu, nie zamierzali przenosić do Polski obcych wzorców. Marzyło im się stworzenie odrębnej, polskiej jakości cywilizacyjnej, choć, znowu powtórzę, nie wiadomo, na czym by to miało polegać.
PAP: W 1937 roku jeden z przywódców ONR-Falangi, Adolf Reutt, pisał: „Narodowy radykalizm stał się jednym z wielkich ruchów społecznych, jak faszyzm czy hitleryzm, które przekształcają oblicze świata”. Czy można powiedzieć, że działacze ONR byli zafascynowani skutecznością systemów totalnych w Europie?
Prof. Andrzej Chojnowski: Członkowie ONR-u wierzyli, że Polska wskaże nowy kierunek rozwoju cywilizacyjnego, bo nie była skażona tym „złem”, które przychodziło z innych stron – w Polsce np. kapitalizm był słabo rozwinięty. Ta cywilizacja miała być zbudowana jako porządek hierarchiczny, z omnipotencją państwa narodowego, ingerującego w sposób totalny we wszystkie dziedziny życia.
PAP: Skąd wynikał podział ONR na ONR "Falanga", ONR ABC?
Prof. Andrzej Chojnowski: Te podziały w dużym stopniu były wynikiem konfliktów personalnych. Jeśliby szukać różnic w programach, ONR „Falanga”, związana z Bolesławem Piaseckim, bardziej podkreślała ten totalitarny wymiar nowej Polski, kładła duży nacisk na hierarchiczność w organizacji społeczeństwa. Piasecki sam siebie widział w roli wodza, takiego, przed którym defilują masy. Przywódcy ONR ABC nie mieli takiej "iskry" w sobie.
Prof. Andrzej Chojnowski: Polskim nacjonalistom imponowały „zdecydowane”, jak mówili, działania władz niemieckich wobec Żydów, ale nie traktowali III Rzeszy jako wzorca do bezkrytycznego naśladowania. System nazistowski był dla nich zbytnio odwrócony od chrześcijaństwa, mieli też pretensje do Hitlera, że ten nie przeprowadził zapowiadanej rewolucji antykapitalistycznej.
Poza tym Piasecki był politykiem bardzo pragmatycznym. Radykalizm jego sformułowań nie przekładał się na pryncypialność jego działania jako polityka. Wierzył, że te wszystkie programy, enuncjacje, to tylko drogi, które prowadzą do tego, co najważniejsze – przejęcia władzy. Ten, kto ma władzę, może myśleć o tym, żeby przekształcać rzeczywistość. Bardziej niż inni działacze ONR-u Piasecki szukał metod, aby do tej władzy się zbliżyć, wejść jakoś w jej struktury. Stąd doszło do kontaktów między obozem sanacyjnym a endeckimi radykałami.
PAP: Po delegalizacji ONR w 1934 roku sanacja uwięziła jej przywódców w Berezie Kartuskiej…
Prof. Andrzej Chojnowski: Ale po śmierci Piłsudskiego sanacja się zmieniała, przyjęła częściowo sposób myślenia nacjonalistów. W swojej bezradności organizacyjnej zaprosiła młodych narodowców do współpracy w zakresie organizacji ruchu młodzieżowego obozu rządzącego. Ten flirt z ONR nie trwał jednak długo. To samo Piasecki próbował powtórzyć w czasach PRL-u, kiedy został uznany przez polityków komunistycznych za użytecznego, np. przy podkopywaniu pozycji Kościoła. Pozwolono mu na tworzenie struktury społecznej i ekonomicznej w postaci Stowarzyszenia „Pax”. Piasecki miał nadzieję, że w ten sposób będzie miał jakiś wpływ na komunistów, no i na rzeczywistość.
PAP: Jaki stosunek mieli narodowcy do Kościoła katolickiego?
Prof. Andrzej Chojnowski: Narodowa Demokracja zawsze uznawała zasadniczą rolę Kościoła w polskich dziejach, ten sam sposób myślenia reprezentowali też młodzi narodowcy, lecz nadawali swemu stanowisku bardziej radykalny charakter. Działacze ONR odrzucali stanowczo indyferentyzm światopoglądowy, uważali, że nowa Polska powinna być katolicka w każdym calu, bo związki z chrześcijaństwem i Kościołem stanowią esencję polskich dziejów.
Ta deklaracja uczuć nie spotykała się jednak w pełni z wzajemnością. Wprawdzie część duchowieństwa sympatyzowała z obozem Narodowej Demokracji, lecz w 1936 roku Kościół ustami ówczesnego prymasa Polski Augusta Hlonda potępił nacjonalizm, jako sprzeczny z duchem chrześcijaństwa.
Po II wojnie światowej Piasecki będzie uważał się za polityka katolickiego, jednak Kościół zasadniczo nie aprobował działalności „Paxu”.
PAP: W jakim stopniu dzisiejszy ONR nawiązuje do ONR-u z lat 30.?
Prof. Andrzej Chojnowski: W polityce zawsze chętnie odwoływano się do przeszłości, niespecjalnie wnikając w to, co się w tej przeszłości rozgrywało. Teoretycznie wszystko można porównywać, ale rzeczywistość w czasach międzywojennych w Polsce była zupełnie inna niż dziś. Nie da się naśladować historii.
Moim zdaniem odwoływanie się do ONR-owskiej tradycji jest bardzo wygodne dla dzisiejszego ONR-u, bo może wpisać dawne hasła na swoje sztandary, ale poza tym jest to bardzo powierzchowne porównanie. Widziałbym tutaj naśladownictwo samej formy, w zupełnie innych kontekstach.
Nie to ma znaczenie, czy dzisiejszy ONR naśladuje wiernie ONR z lat 30., ale to, jakie jest dzisiejsze podłoże istnienia organizacji i popularności jego haseł wśród części społeczeństwa. Problem mniejszości na przykład w czasach przedwojennych był zupełnie inny, bo co trzeci obywatel nie był Polakiem. Dzisiaj statystycznie prawie tego nie widać. Adaptowanie haseł dawnego ONR-u do współczesnych realiów jest zatem bardzo naciągane.
Rozmawiała Aleksandra Beczek (PAP)
aleb/ mjs/ ls/