11.09.2010. Gdańsk (PAP) - Dwa jachty Jacht Klubu Marynarki Wojennej "Kotwica" odbędą rejs śladami polskiego okrętu podwodnego ORP "Orzeł". Przepłyną trasą, którą "Orzeł" pokonywał Morze Bałtyckie w drodze do Wielkiej Brytanii.
71 lat temu ORP "Orzeł" dokonał niespotykanego w wojennomorskiej historii wyczynu - uwolnił się z internowania w estońskim porcie Tallin i przepłynął do Wielkiej Brytanii, bez map i uzbrojenia.
Kmdr ppor. Piotr Adamczak z biura prasowego Marynarki Wojennej poinformował PAP, że jachty s/y "Kapitan" II oraz s/y "Legia" opuszczą port w Gdyni w sobotę po południu. Jednostki po kilku dniach żeglugi wpłyną do Tallina, gdzie załogi uczestniczyć będą w uroczystościach poświęconych najsłynniejszemu polskiemu okrętowi podwodnemu.
Następnie trasa rejsu będzie zgodna z tą, którą ORP "Orzeł" pokonywał Morze Bałtyckie, uciekając do Wielkiej Brytanii. Jachty staną także w dryfie u wybrzeży Gotlandii, tak jak 71 lat temu ORP "Orzeł", który wyokrętował wtedy na szwedzkim brzegu estońskich strażników. Jednostki odwiedzą również port Visby oraz zawiną do portu w Helu. Rejs zakończy się 25 września w porcie jachtowym w Gdyni.
Organizatorami dwutygodniowego rejsu są: Bractwo Okrętów Podwodnych Ligi Morskiej i Rzecznej, Muzeum Marynarki Wojennej oraz Jacht Klub Marynarki Wojennej "Kotwica". W rejsie bierze udział 14 osób z tych organizacji.
W nocy z 16 na 17 września 71 lat temu ORP "Orzeł" rozpoczął słynną, trwająca 27 dni ucieczkę. Jednostka po dotarciu do Wielkiej Brytanii działała u boku aliantów, walcząc z hitlerowską Kriegsmarine. Ucieczka okrętu z Tallina i przedostanie się do brytyjskiego portu Rosyth, w trakcie trwającej wojny na morzu, uznawane jest za największe na świecie osiągnięcie w działaniach i taktyce okrętów podwodnych.
ORP "Orzeł" był wówczas jednym z najnowocześniejszych okrętów podwodnych. Na powierzchni wody jednostka mogła osiągnąć prędkość 20 węzłów na godzinę, pod wodą - 9 węzłów. Bez uzupełniania zbiorników paliwa mogła przepłynąć 7 tys. mil morskich (pod wodą - 100 mil). Maksymalnie okręt mógł zejść na głębokość 80 metrów pod powierzchnię.
Jego budowa - w holenderskiej stoczni De Schelde - została sfinansowana ze składek polskiego społeczeństwa w ramach Funduszu Obrony Morskiej oraz składek prowadzonych wśród kadry Marynarki Wojennej. Akcję zbierania funduszy na okręt podwodny dla Polski koordynowała Liga Morska i Kolonialna.
Wyposażony w 12 wyrzutni torpedowych, jedno podwójne działko przeciwlotnicze oraz podwójny przeciwlotniczy karabin maszynowy okręt zawinął do portu w Gdyni 10 lutego 1939 roku. Gdy wybuchła II wojna światowa, ORP "Orzeł" operował na południowym Bałtyku, gdzie był atakowany m.in. bombami głębinowymi z niemieckich samolotów. 15 września okręt wszedł do estońskiego portu w Tallinie, gdzie został internowany. Jak przypomina Adamczak w przekazanej PAP informacji, władze estońskie, naciskane przez Niemców, nakazały demontaż kluczowych mechanizmów i uzbrojenia okrętowego. Jednostka została też pozbawiona map morskich i pomocy nawigacyjnych.
"Orzeł" został przydzielony do Drugiej Flotylli Okrętów Podwodnych w Rosyth. Wielokrotnie wychodził w morze na patrole i służbę konwojową. Wsławił się m.in. zatopieniem niemieckiego transportowca "Rio de Janeiro", czym przyczynił się do zdemaskowania przygotowywanej przez Hitlera inwazji na Norwegię.
W ostatni swój rejs okręt wyszedł 23 maja 1940 roku. W niewyjaśnionych dotąd okolicznościach nie powrócił z morza. Zorganizowane w 2008 r. poszukiwania ORP "Orzeł" nie przyniosły efektu. Ekspedycja zbadała wytypowany obszar o wymiarach 15 na 20 mil morskich, ok. 150 mil na zachód od cieśniny Skagerrak. Miejsce spoczynku ORP "Orzeł" i jego załogi nadal pozostaje nieznane. (PAP)
bls/ pad/