75 lat temu Niemcy utworzyli w Auschwitz II-Birkenau tzw. obóz rodzinny dla Żydów deportowanych z getta w Terezinie w Protektoracie Czech i Moraw. 9 września 1943 r. osadzili w nim 5 tys. Żydów. W sumie trafiło tam ponad 17 tys. osób. Przeżyło ok. 1,2 tys.
Terezin (podczas okupacji - Theresienstadt) jest niewielkim miastem w Republice Czeskiej. Podczas II wojny światowej, po powstaniu tzw. Protektoratu Czech i Moraw, tamtejsza twierdza stała się ośrodkiem represji. W części zwanej Małą Twierdzą powstało więzienie praskiego gestapo. W głównej twierdzy w listopadzie 1941 r. utworzono getto - obóz koncentracyjny dla Żydów.
Zdaniem szefa działu naukowego Muzeum Auschwitz Piotra Setkiewicza, getto „miało mieć kształt modelowy i stanowić dla nazistowskiej propagandy argument zaprzeczający +rzekomemu złemu traktowani Żydów+ przez władze niemieckie”.
Od powstania getta do jego wyzwolenia 20 kwietnia 1945 r. Niemcy deportowali tam ponad 140 tys. Żydów z terenów Czech, Niemiec, Austrii, Holandii, Danii, Słowacji i Węgier. W wyniku przepełnienia i katastrofalnych warunków sanitarnych w getcie zmarło ponad 33 tys. osób. Niemcy chcąc rozładować przepełnienie zaczęli deportować Żydów „na Wschód”, w tym też na zagładę do Auschwitz.
Setkiewicz wskazał, że Niemcy zdawali sobie sprawę, że Żydzi obawiają się deportacji. „Obawiali się też (Niemcy – PAP), że informacje o tym mogą przedostać się do zagranicznej prasy. Dlatego ok. 5 tys. Żydów wywiezionych w dwóch transportach 8 września nie poddano w Birkenau selekcji, lecz skierowano do baraków. (…) Umieszczano ich tam całymi rodzinami, choć osobno w naprzeciwległych rzędach baraków kwaterowano mężczyzn, a osobno kobiety z dziećmi. Wyjątkowo zezwolono im na wysyłanie do bliskich i znajomych pozostających w Theresienstadt korespondencji, rzecz jasna ściśle cenzurowanej, zawierającej uspokajające wieści” – napisał.
Historyk z Muzeum Auschwitz Łukasz Martyniak podaje, że „Familienlager Theresienstadt” w Birkenau liczył 32 baraki drewniane, w których mieszkali więźniowie, oraz sześć sanitarnych. W chwili przybycia pierwszego transportu trwały jeszcze prace budowlane. Część baraków nie została jeszcze wybudowana, a w niektórych nie zainstalowano prycz. Woda, której było niewiele, nie nadawała się do picia.
Wśród deportowanych była m.in. Hana Novakova z domu Sainer. Trafiła tam wraz z rodziną w grudniu 1943 r. Jej wspomnienia zachowały się w archiwum Muzeum Auschwitz. „Brata i mnie, a więc bliźnięta, wybrał doktor Mengele do eksperymentów. Powiedziano nam, że kto chce, niech się zgłosi – i to, jak myślę, uratowało mi życie. Zbadano nam kolor oczu, włosów, pobierano nam odciski palców, krew. W nagrodę dwa razy dostaliśmy 10 kostek cukru. (…) Wiem, że kiedy nie pozwolono mi iść do mamusi, strasznie płakałam” – wspominała kobieta, która w obozie straciła matkę i ojca oraz babcię. Przeżyła tylko ona i jej brat.
Jana Adlerova trafiła do obozu rodzinnego w 1943 r. z 16-letnią córką. „Tutaj w Oświęcimiu dokonałam rozrachunku z życiem, w ogóle nie przychodziło mi do głowy, żebym mogła jeszcze dokądś stamtąd trafić. Pracowałyśmy w tkalni. Praca pomagała to znosić, robiłyśmy jakieś pasy. Przepłakałam każdą noc. Córkę, która miała 16 lat, trzymałam w ramionach i było mi strasznie żal, że ona też musi iść do gazu; że wszystkie musimy iść do gazu” – wspominała po wojnie. Kobiety przeżyły.
Deportowany z getta w Terezinie John Freund mówił, że po przyjeździe, spoglądając na obozowe budynki z kominami, ciekawiło go, „jakie to są fabryki”. „Każdy miał magazyn i bardzo wysoki, szeroki komin. Z komina często wydobywał się ciężki dym. Czy to piekarnie? A może cegielnie? Odpowiedź wstrząsnęła nami i przyprawiła o drżenie. To są komory gazowe, powiedziano nam, gdzie zabija się ludzi z gett i spala w piecach. Jakoś nie chcieliśmy w to uwierzyć” – mówił po wojnie.
W Birkenau Żydom wytatuowano numery, ale rygor nie był tak drakoński jak w pozostałych częściach Auschwitz. Więźniowie nosili cywilne ubrania i nie obcięto im włosów. Dla dzieci urządzono specjalny ogródek zabaw, początkowo otrzymywały one również lepsze wyżywienie. Nie podlegali okresowym selekcjom, po których słabi i chorzy byli mordowani.
Familienlager Theresienstadt zlikwidowany został w dwóch etapach - w marcu i lipcu 1944 r. W nocy z 8 na 9 marca 1944 r. pod pozorem przeniesienia do obozu pracy w Heydebreck (Kędzierzyn) Niemcy zgładzili w komorach gazowych 3791 osób, w tym dzieci. Po ich śmierci nadeszły do zamieszkałych w różnych krajach rodzin kartki pocztowe, które ofiary musiały napisać na początku marca. Pod pretekstem, iż korespondencja zostanie ocenzurowana w Berlinie, Żydzi musieli je opatrzyć datą 25-27 marca.
Spośród przeznaczonych na zagładę w marcu lekarz SS Josef Mengele polecił wycofać 70 bliźniąt, na których prowadził pseudomedyczne eksperymenty.
Z początkiem lipca 1944 r. Niemcy przeprowadzili selekcję w obozie familijnym. Zadecydowali, że 2 tys. kobiet i 1 tys. mężczyzn zostanie przeniesionych do innych obozów. W Familienlager pozostało ok. 7 tys. osób. Niemcy zgładzili ich nocami z 10 na 11 oraz 11 na 12 lipca. Baraki po obozie familijnym wykorzystywano później m.in. jako magazyny rzeczy zagrabionych Żydom.
Po likwidacji obozu rodzinnego transporty z terezińskiego getta nie ustały. Do Auschwitz na zagładę dotarło ich jeszcze 11. Ostatni przybył 28 października 1944 r. Przeprowadzona wówczas przez esesmanów selekcja była ostatnią na ramie w Birkenau. Ogółem z Terezina do Auschwitz przywieziono ok. 46 tys. Żydów.
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ agz