Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej uczczą 10 kwietnia pamięć bliskich. Część odda im hołd obecnością na miejscu katastrofy, inni - chwilą zadumy przy grobach. Dla części rodzin smoleńskich strata jest nadal tak bolesna, że wciąż nie chcą o niej rozmawiać.
Chociaż minęło już sześć lat od śmierci ich bliskich w katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem, dla rodzin jest to nadal trudne wspomnienie.
Co roku pamiętają o rocznicy tragedii, wiele osób jednak upamiętnia ją w ściśle prywatny sposób. Często odmawiają rozmowy na ten temat tłumacząc, że "jest to dla nich zbyt bolesne" i że "wracają najtrudniejsze wspomnienia".
Część rodzin jednak zdecydowało się na odwiedzenie miejsca tragedii wraz z oficjalną delegacją. Jednym z nich jest Andrzej Melak, brat przewodniczącego Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka.
"Zamierzam udać się do Katynia na miejsce męczeńskiej śmierci naszych oficerów i do Smoleńska, gdzie zginął mój brat. Chcę wziąć udział we mszy św., złożyć kwiaty w miejscu, gdzie zginęli" - powiedział PAP Andrzej Melak.
"Będę obchodził tę rocznicę w skupieniu i z nadzieją, że będzie to również jedna z ostatnich rocznic, podczas której w Warszawie nie ma w przestrzeni publicznej pomnika ku czci tych, którzy zginęli reprezentując naszą ojczyznę" - zaakcentował.
Do Smoleńska wybiera się również Izabella Sariusz-Skąpska, córka prezesa Federacji Rodzin Katyńskich Andrzeja Sariusz-Skąpskiego. Jak zaznaczyła, istotnym celem wyjazdu jest dla niej także oddanie hołdu ofiarom zbrodni katyńskiej, a w podróży będą jej towarzyszyć inni przedstawiciele Rodzin Katyńskich.
"To była dla nas jedyna możliwość pojechania do Katynia w tym roku. Dla nas ważne jest, by być tam w okolicach Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej, który przypada 13 kwietnia. Istotna jest symboliczna możliwość złożenia polskich kwiatów pod tabliczką z nazwiskiem bliskiego" - mówiła Sariusz-Skąpska.
Jak zaznaczyła, chociaż weźmie oczywiście udział w uroczystościach w Smoleńsku dla niej osobiście "nie ma on znaczenia jako miejsce". "Ponieważ nikt komu ktoś umarł w szpitalu nie jeździ do tego szpitala, a gdy zginął na wirażu drogi - nie jeździ w to miejsce, tylko na cmentarz, gdzie spoczywa ten bliski" - podkreśliła.
W jej ocenie podobny pogląd ma wiele rodzin smoleńskich, których "nic nie łączy z tamtym miejscem, poza złym wspomnieniem, tragicznymi skojarzeniami". "Czym innym było pojechać tam po katastrofie, by zobaczyć to miejsce" - powiedziała Sariusz-Skąpska.
Przyznała, że jej tego dnia najbardziej będzie brakowało wizyty na grobie ojca na cmentarzu w Krakowie. "Będzie tam wtedy moja rodzina, a ja pójdę dzień wcześniej i dzień później" - dodała.
W delegacji do Smoleńska nie planuje uczestniczyć Paweł Deresz, mąż posłanki Lewicy Jolanty Szymanek-Deresz. W rocznicę katastrofy spotka się z rodziną i najbliższymi znajomymi na Wojskowych Powązkach przy grobie żony.
"Jestem zresztą obecny na cmentarzu każdego tygodnia. Towarzyszą mi również córka i wnuczki. Te odwiedziny niedzielne będą zapewne bardziej uroczyste, spotkamy się przy grobie żony, później będziemy ją wspominać w gronie rodzinnym" - opowiadał Deresz.
Jak dodał, został również zaproszony do Pałacu Prezydenckiego na sobotę na spotkanie, w którym mają uczestniczyć bliscy ofiar katastrofy związanych z Kancelarią Prezydenta. Jolanta Szymanek-Deresz była szefową kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie Tu-154M w Smoleńsku zginęli wszyscy pasażerowie i załoga samolotu - w sumie 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, a także ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja, w tym wielu przedstawicieli polskich elit politycznych, wojskowych i kościelnych oraz środowisk pielęgnujących pamięć o zbrodni katyńskiej, zmierzali na uroczystości w Lesie Katyńskim. (PAP)
akn/ agz/