Ambasada RP w Moskwie oświadczyła, że środowa publikacja "Komsomolskiej Prawdy" dotycząca pomysłu budowy w Krakowie pomnika jeńców bolszewickich rzekomo "poległych w polskich obozach koncentracyjnych", nie służy poszukiwaniu porozumienia między Polską i Rosją.
Swoją ocenę artykułu sformułowała w wystosowanym w czwartek liście do redaktora naczelnego gazety Władimira Sungorkina.
Polska placówka dyplomatyczna oznajmiła, iż z prawdziwym żalem stwierdza, że "zarówno jego treść, jak i ton w żadnej mierze nie służą ani rozwiązaniu konkretnych kwestii martyrologicznych, ani poszukiwaniu porozumienia w odniesieniu do złożonych problemów w historii stosunków polsko–radziecko/rosyjskich w XX w".
Ambasada stanowczo zaprotestowała przeciwko użyciu w tej publikacji pojęcia "polskie obozy koncentracyjne". "W Polsce okresu międzywojennego takich obozów nie było. Powstawały one później na okupowanych przez nazistów ziemiach polskich i to nasi obywatele stawali się pierwszymi ofiarami okupacyjnych prześladowań w czasie II wojny światowej" - podkreśliła.
Polska placówka zaznaczyła, że "szczególnie bolesne" jest odniesienie tego pojęcia do obozów jenieckich, w których przetrzymywani byli jeńcy bolszewiccy wzięci do niewoli w wojnie 1920 roku. "Ich los był przedmiotem wspólnych badań polskich i rosyjskich historyków, ze strony polskiej nie wprowadzano żadnych ograniczeń w dostępie do materiałów badawczych" - wskazano.
Ambasada oświadczyła, że "drugą bolesną i całkowicie niezrozumiałą sprawą jest porównywanie śmierci jeńców bolszewickich z 1920 roku do wymordowania polskich oficerów przez NKWD w 1940 roku i zestawienie tego z liczbą 4 tys. ofiar pochowanych w Katyniu k. Smoleńska".
Ambasada RP w Moskwie stanowczo zaprotestowała przeciwko użyciu w publikacji "Komsomolskiej Prawdy" pojęcia "polskie obozy koncentracyjne". "W Polsce okresu międzywojennego takich obozów nie było. Powstawały one później na okupowanych przez nazistów ziemiach polskich i to nasi obywatele stawali się pierwszymi ofiarami okupacyjnych prześladowań w czasie II wojny światowej" - podkreśliła.
"Trudno przypuszczać, by kierownik sekcji naukowej Rosyjskiego Towarzystwa Wojenno–Historycznego nie znał rzeczywistych rozmiarów zbrodni dokonanej na polskiej elicie, której ofiary spoczywają w kilku znanych (Katyń, Miednoje, Piatichatki/Charków, Bykownia) oraz bliżej nieznanych (mimo upłynięcia ponad 70 lat od tej tragedii!) miejscach. W sumie rozstrzelano wtedy ponad 21 tys. ludzi – obywateli naszego Kraju" - napisała ambasada.
Polska placówka dyplomatyczna podkreśliła, że "nie o same cyfry tu jednak chodzi, choć i one stają się, jak widać, przedmiotem manipulacji". Przypomniała w tym kontekście o "działaniach mogących doprowadzić do wspólnych ustaleń i – nawet przy różnicach w ocenie określonych wydarzeń – stopniowego zbliżenia stanowisk".
"Niestety, w taką logikę w żadnej mierze nie wpisuje się opublikowany w +KP+ artykuł. Szkoda, bo dzięki temu tracimy coraz więcej z pozytywnego dorobku osiągniętego w stosunkach polsko–rosyjskich na przestrzeni ostatnich lat" - oświadczyła polska ambasada.
W swoim artykule "Komsomolskaja Prawda" poinformowała o rozpoczęciu przez Rosyjskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne (ros. RWIO) zbiórki pieniędzy na budowę w Polsce pomnika jeńców bolszewickich z wojny rosyjsko-polskiej lat 1919-21. Ta wielkonakładowa gazeta podała, że pomnik miałby stanąć na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski pytany w środę o ten pomysł powiedział, że Cmentarz Rakowicki nie jest najlepszym miejscem na tego typu inicjatywy. Jak mówił, strona rosyjska nie przesłała żadnych pism w sprawie budowy pomnika jeńców bolszewickich.
"KP" zacytowała przedstawiciela RWIO Jurija Nikiforowa, który oznajmił, że w Polsce sprawa bolszewickich jeńców z wojny rosyjsko-polskiej lat 1919-21 jest "bardzo upolityczniona". "Starają się oni przemilczeć ją, zaniżyć liczbę ofiar. Świadczy to o ich niechęci do spojrzenia prawdzie w oczy" - powiedział.
Nikiforow porównał sprawę czerwonoarmistów poległych wówczas w Polsce do zbrodni katyńskiej, zauważając, że "w Katyniu zabito 4 tys. polskich obywateli, a w Polsce - dziesiątki tysięcy rosyjskich". "Strona polska w ogóle nie próbowała ich policzyć. Przy czym zostali oni uśmierceni w bestialski sposób - długo ich męczono, morzono głodem, znęcano się nad nimi" - oświadczył.
Przedstawiciel Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego oznajmił, że "w Polsce nie ma ani jednego normalnego pomnika poległych". "Uważamy, że jest niesprawiedliwe, że do dzisiaj są tam anonimowe mogiły" - wskazał.
"Żołnierze walczący w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku, zarówno ci, którzy polegli na polu bitwy, zmarli w szpitalach wojskowych, jak i w obozach jenieckich, a tylko z takimi mieliśmy do czynienia, zostali pochowani w różnych miejscach na terenie całego kraju, także w Małopolsce" - napisał w środowym oświadczeniu wojewoda małopolski Jerzy Miller. (PAP)
mal/ mmp/ kar/ mag/