W Mińsku po cichu opublikowano listę najbardziej aktywnych w 1939 r. funkcjonariuszy NKWD - czytamy w środowej „Rzeczpospolitej”.
Jak podaje dziennik, za sprawą Narodowego Archiwum Białorusi we wrześniu ukazała się książka, w której znalazło się 89 nazwisk działaczy NKWD, którzy znaleźli się na liście odznaczonych "za działalność operacyjno-czekistowską na terenie zachodniej Białorusi" podpisanej przez komisarza spraw wewnętrznych Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej Ławrientija Canawę. "Mińsk wykonał ten odważny ruch wyjątkowo cicho, nakład wyniósł zaledwie 150 egzemplarzy, a publikacja nie ma wersji elektronicznej" - donosi "Rz".
"Z listy odznaczonych funkcjonariuszy dowiadujemy się m.in. o tym, kto +wytropił i aresztował+ braci Kazimierza i Jana Piłsudskich we wrześniu 1939 roku w Wilnie, kto został odznaczony +znakiem honoru+ za aresztowanie ostatniego prezydenta Brześcia nad Bugiem Franciszka Kolbusza oraz za zatrzymanie w Pińsku byłego ministra sprawiedliwości II RP Czesława Michałowskiego. Wiemy też, kto we wrześniu 1939 roku zatrzymał w Nieświeżu księcia Janusza Radziwiłła, którego później osobiście przesłuchiwał w Moskwie Ławrientij Beria" - czytamy.
"Z listy odznaczonych funkcjonariuszy dowiadujemy się m.in. o tym, kto +wytropił i aresztował+ braci Kazimierza i Jana Piłsudskich we wrześniu 1939 roku w Wilnie, kto został odznaczony +znakiem honoru+ za aresztowanie ostatniego prezydenta Brześcia nad Bugiem Franciszka Kolbusza oraz za zatrzymanie w Pińsku byłego ministra sprawiedliwości II RP Czesława Michałowskiego. Wiemy też, kto we wrześniu 1939 roku zatrzymał w Nieświeżu księcia Janusza Radziwiłła, którego później osobiście przesłuchiwał w Moskwie Ławrientij Beria" - czytamy.
Z listy wynika, że funkcjonariusze NKWD przyczynili się do wytropienia i zatrzymania ponad 10 tys. osób w ciągu "zaledwie pierwszych dwóch miesięcy agresji". "Z kilkudziesięciu raportów funkcjonariuszy NKWD, które po raz pierwszy wyszły na jaw i ukazały się za sprawą NAB, wynika, iż nawet żołnierze i oficerowie Armii Czerwonej nie mieli wątpliwości, że nie wyzwalają Polski, lecz uczestniczą w agresji na nią. Część żołnierzy radzieckich obawiała się, że po ataku na Polskę będzie musiała walczyć razem z Niemcami przeciwko Francji i Anglii. Największe zdziwienie +wyzwalających+ wywołało to, że po drugiej stronie granicy poziom życia był o wiele wyższy niż w ZSRR" - informuje gazeta. (PAP)
skib/ krap/