Marszałek Senatu Stanisław Karczewski zaapelował w poniedziałek za pośrednictwem przewodniczącej austriackiego Bundesratu Inge Posch-Gruski do rządu Austrii o podjęcie działań ws. zakupu trzech działek, które znajdują się na terenie byłego obozu KL Gusen.
Marszałek Senatu, który dwukrotnie spotkał się w poniedziałek ze swoją austriacką odpowiedniczką, podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że Polsce zależy na odpowiednim upamiętnieniu polskich ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych na terenie Austrii.
Zaznaczył, że w systemie obozów Mauthausen-Gusen zamordowano kilkadziesiąt tysięcy polskich obywateli i że "była to blisko połowa wszystkich ofiar tych obozów".
Jak mówił, zaapelował za pośrednictwem Posch-Gruski do rządu austriackiego o podjęcie decyzji i realizację zapowiadanego już wielokrotnie zakupu trzech działek, które znajdują się na terenie byłego KZ Gusen. Zakup tych działek według marszałka pozwoli objąć opieką konserwatorską pozostałości po obozie.
Jak powiedział dziennikarzom Karczewski, jego apel spotkał się "z dużym zrozumieniem".
W rozmowie z przewodniczącą austriackiego Bundesratu uczestniczył także wiceszef MSZ Andrzej Papierz, który w czasie wizyty w Austrii pojechał na teren obozu w Gusen. Podkreślił, że MSZ zdaje sobie sprawę z ograniczeń, związanych z tym, że teren, na którym Polska chciałaby upamiętnić ofiary obozu, jest własnością prywatną. "Uważamy jednak, że sprawa upamiętnienia ponad 30 tys. Polaków nie jest obecnie rozwiązana w sposób wystarczający" - zaznaczył.
"Zwróciłem uwagę stronie austriackiej, że zbyt długo trwa proces uzgadniania stanowisk, grup roboczych i że jest najwyższy czas na to, by przejść do pewnych faktów" - powiedział Papierz. Jak zaznaczył, "fakty te są takie, że w naszej ocenie Gusen potrzebuje lepszego upamiętnienia".
Po wojnie ze wszystkich ponad 40 obozów koncentracyjnych działających na terenie Austrii zabezpieczony przed zniszczeniem został tylko jeden - Mauthausen. Oddalony od niego kilka kilometrów bliźniaczy obóz KL Gusen został rozgrabiony, a potem systematycznie zabudowany domami mieszkalnymi.
W prywatne ręce przeszły również nieliczne istniejące nadal materialne pozostałości po Gusen, w tym budynek bramy obozowej (i zarazem wartownia SS), tzw. Jourhaus, oraz byłe baraki SS, które zostały przekształcone w domy mieszkalne, a także dawny plac apelowy obozu, który obecnie znajduje się na terenie aktywnego zakładu kamieniarskiego.
W ubiegłym roku Polska odnotowała postęp w rozmowach z władzami austriackimi na temat zachowania miejsca pamięci w Mauthausen-Gusen, w wyniku których Austria zdecydowała pozostałości obozu - w tym plac obozowy i baraki SS - wpisać do rejestru zabytków.
Według polskiego ministerstwa kultury obóz koncentracyjny Mauthausen-Gusen dla polskiej inteligencji jest miejscem porównywalnym z Katyniem, bo w 1940 r. Polacy stanowili tam ponad 90 proc. więźniów. Mogło tam zginąć do 30 tys. przedstawicieli inteligencji polskiej. Do tych obozów trafiło wielu lekarzy, adwokatów, studentów, profesorów gimnazjalnych oraz m.in. delegat rządu na uchodźstwie, odznaczony jako Sprawiedliwy wśród Narodów Świata Henryk Sławik.
Obóz KL Gusen funkcjonował od 25 maja 1940 r. do 5 maja 1945 r. Do wyzwolenia przez armię amerykańską 5 maja 1945 r. do KL Gusen deportowano 71 tys. osób 27 narodowości. Większość więźniów była obywatelami polskimi. Według różnych szacunków w latach 1940-45 w KL Mauthausen-Gusen zginęło 27-35 tys. polskich obywateli.(PAP)
autor: Wiktoria Nicałek
wni/ klm/ kar/ wus/