13.07.2010. Warszawa (PAP) - Były oficer SB odzyska część wyższej emerytury za okres kursu w Wyższej Szkole Oficerskiej w Legionowie z lat 1977-1980 - orzekł we wtorek sąd. Oddalił on zarazem jego żądanie, by przywrócić mu prawo do 40 proc. świadczeń za 15 lat służby.
Zarazem sąd uznał, że ustawa autorstwa PO - która od początku 2010 r. odebrała wyższe emerytury oficerom cywilnych służb specjalnych PRL - nie pozwala na przywrócenie b. funkcjonariuszowi prawa do 40 proc. uposażenia po 15 latach służby (do czego mają dziś prawo emeryci służb mundurowych RP). Sąd powołał się m.in. na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który w lutym br., przy pięciu zdaniach odrębnych, uznał, że ustawa dezubekizacyjna jest zgodna z konstytucją. TK zakwestionował zaś obniżanie emerytur członkom WRON, ale tylko za okres sprzed wprowadzenia stanu wojennego w 1981 r.
Od tego roku esbeckie świadczenia obliczono według wskaźnika w wysokości nie 2,6 proc. podstawy wymiaru za każdy rok służby za lata 1944-1990, jak przedtem, lecz - 0,7 proc. (przelicznik zwykłej emerytury to 1,3). Członkom WRON, w tym gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu - emerytury wojskowe naliczane są zaś po 0,7 proc. podstawy wymiaru za rok służby w wojsku. Wskutek ustawy, ok. 40 tys. osób z cywilnych służb specjalnych PRL - także tych pozytywnie zweryfikowanych w 1990 r., których przyjęto do UOP - otrzymuje mniejsze świadczenia. Ich średnia emerytura wynosi teraz ok. 2,5 tys. zł i wciąż jest wyższa niż zwykłego emeryta - 1,6 tys. zł.
Wtorkowy wyrok był rozpatrzeniem kolejnej skargi na obniżenie esbeckich emerytur, których w Sądzie Okręgowym w Warszawie jest w sumie ok. 11 tys. Autorem tej rozpatrzonej we wtorek był dawny oficer SB, który wskutek ustawy stracił 1,2 tys. zł emerytury. Od sądu żądał przywrócenia poprzednich świadczeń. Nie życzył on sobie ujawniania personaliów, a na podawanie w mediach samych inicjałów nie zgadzał się, bo "nie jest przestępcą".
Oficer ten w 1977 r. został wcielony do Wojsk Ochrony Pogranicza, skąd po złożeniu przysięgi przeniósł się do zastępczej służby wojskowej w Milicji Obywatelskiej. Jako szeregowy MO w październiku 1977 r. zaczął studia na WSO w Legionowie. Od 1980 r. do 1982 r. służył w zwalczającym kościół wydziale IV SB, ale - jak mówił przed sądem - jako osoba wierząca chciał stamtąd odejść - co jednak nie było proste i zajęło wiele czasu. Potem, do 1990 r. był w wydziale paszportowym MSW. Od 1990 r. służył w UOP.
Jego pełnomocnik, radca prawny Piotr Glonek argumentował, że w przypadku tej osoby powinno być zachowane prawo do 40 proc. świadczeń za 15 lat służby. Nie powinien on mieć też obniżonych świadczeń za dwa lata kursu w WSO, bo nie był to organ bezpieczeństwa PRL w rozumieniu ustawy. Pełnomocnik zakładu emerytalno-rentowego MSWiA radca prawny Piotr Żytkowski wnosił o oddalenie odwołania.
Sąd uwzględnił tylko część skargi, wobec czego za lata kursu w WSO skarżący znów ma dostawać wskaźnik 2,6 proc., co oznaczałoby nieznaczny wzrost jego emerytury. Skarżący uznał to za "małe, ale nie satysfakcjonujące zwycięstwo" i zapowiedział odwołanie do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Powiedział, że w SA wystąpi o zadanie pytania prawnego Sądowi Najwyższemu co do zachowania prawa do 40 proc. świadczeń po 15 latach służby. W przypadku oddalenia odwołań zapowiada walkę przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu.
Skarżący powiedział PAP, że był "znaczącą osobą w UOP", był w nim odznaczony i dwa razy awansowany. "Teraz jestem wraz z innymi obiektem prześladowań politycznych, które mają źródło w sejmowej większości" - oświadczył na poprzedniej rozprawie. Przytaknęli temu inni dawni funkcjonariusze, którzy tłumnie wypełnili małą salę sądu. "Skazano nas zbiorowo na infamię; dlaczego?" - pytali reportera PAP. "Potępiamy morderców ks. Popiełuszki" - dodawali. (PAP)
sta/ itm/ gma/