Sąd w Berlinie zezwolił dwóm rosyjskim motocyklistom z klubu "Nocne Wilki" na wjazd do Niemiec, unieważniając wcześniejszy zakaz wydany przez policję. Obaj Rosjanie nie zostali wpuszczeni do Niemiec w zeszłym tygodniu na lotnisku Schoenefeld w Berlinie.
Decyzję podjął sąd administracyjny w Berlinie. Zdaniem sędziów obaj Rosjanie mają ważne wizy Schengen i nie stanowią zagrożenia dla porządku publicznego ani bezpieczeństwa.
Jak pisze agencja dpa, rząd niemiecki, uzasadniając zakaz wjazdu rosyjskich motocyklistów, powoływał się na negatywne skutki dla polsko-niemieckich stosunków dyplomatycznych, ze względu na krytyczne nastawienie Polski do planowanej przez "Nocne Wilki" akcji w Berlinie. Sędziowie uznali, że rząd nie uzasadnił przekonująco swego stanowiska, tym bardziej że władze niemieckie same nie zamierzają podejmować żadnych kroków przeciwko tej imprezie.
Rosyjscy motocykliści chcą upamiętnić 70. rocznicę zwycięstwa w II wojnie światowej nad hitlerowskimi Niemcami. Rozpoczęli swój rajd 25 kwietnia w Moskwie. W Berlinie zamierzają w najbliższą sobotę złożyć hołd żołnierzom radzieckim poległym w walkach o Berlin i pochowanym na cmentarzu w Treptow. Chcą też odwiedzić miejsce w dzielnicy Karlshorst, w którym podpisana została kapitulacja III Rzeszy.
"Nocne Wilki" to nacjonalistyczny klub motocyklowy, zaprzyjaźniony z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Władze w Warszawie nie wyraziły zgody na przejazd rosyjskich motocyklistów przez Polskę.
Adwokat reprezentujący Rosjan w Berlinie powiedział, że obaj motocykliści będą się domagali odszkodowania za bezprawne cofnięcie z lotniska.
Na portalu gazety „Izwiestija” poinformowano w środę, powołując się na lidera „Nocnych Wilków" Aleksandra Załdostanowa, że w najbliższych dniach klub „wraz ze swymi europejskimi kolegami” wystąpi do niemieckiego sądu przeciwko anulowaniu przez Urząd Kanclerski Niemiec wiz rosyjskim motocyklistom. Klub „Nocne Wilki” wynajął już niemieckiego adwokata, który będzie reprezentował go w sądzie.
„Kommiersant” zamieszcza w środę na swej stronie internetowej wypowiedź przywódcy wyprawy „Nocnych Wilków” do Berlina Andrieja Bobrowskiego, który oświadczył, że klub planuje pozwy przeciwko „władzom Unii Europejskiej, Niemiec i Polski” i że będzie się domagał odszkodowania za straty poniesione z powodu zatrzymania na granicach UE w sumie co najmniej 20 uczestników rajdu. Wycenił te straty na ok. 3 mln rubli (ponad 50 tys. euro).
Niemiecka policja zapowiedziała odwołanie się od tej decyzji do Wyższego Sądu Administracyjnego.
Rzecznik rządu Steffen Seibert powiedział w poniedziałek, że niemieckie władze "zasadniczo" nie będą przeszkadzały osobom, które zamierzają uczcić 70. rocznicę zakończenia wojny. "Nie widzę przeszkód, pod warunkiem, że motocykliści będą przestrzegać niemieckich przepisów" - wyjaśnił.
Rzecznik MSW poinformował, że władze niemieckie nie wpuściły kilku członków rosyjskiego klubu. Wcześniej podano, że trzy osoby zostały zawrócone z berlińskiego lotniska Schoenefeld. Jako jedną z przyczyn podano udział motocyklistów w aneksji Krymu.
Ministerstwo spraw zagranicznych i ministerstwo spraw wewnętrznych Niemiec oświadczyły w zeszłym tygodniu, że rajd rosyjskich motocyklistów nie służy poprawie relacji niemiecko-rosyjskich. Resorty zapowiedziały, że władze niemieckie będą uważnie przyglądały się podróży i są gotowe do interwencji w przypadku, gdyby bezpieczeństwo publiczne zostało zagrożone.
Inna grupa "Nocnych Wilków" złożyła w środę wieniec na cmentarzu prawosławnym w Pradze. Jak pisze dpa, doszło tam do przepychanek między zwolennikami i przeciwnikami klubu. Interweniowała policja. Ta grupa motocyklistów zamierza wjechać do Niemiec od strony Saksonii. Motocykliści planują dotarcie do Torgau, gdzie w kwietniu 1945 roku spotkali się żołnierze USA i Armii Czerwonej.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ az/ mc/