Sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka zarekomendowała we wtorek rządowy projekt wprowadzający karę grzywny lub więzienia za sformułowania typu "polskie obozy śmierci". Komisja przyjęła również projekt nowelizacji ustawy o IPN autorstwa Kukiz'15.
Pierwsze czytanie obu projektów nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej miało miejsce na początku października na posiedzeniu Sejmu i wówczas zostały one skierowane do prac w komisji. Początkowo miały być procedowane odrębnie, jednak w toku prac komisja zdecydowała się rozpatrzyć je łącznie. Taki tryb procedowania zaproponował przewodniczący komisji Stanisław Piotrowicz (PiS), według którego oba projekty uzupełniają się.
W trakcie posiedzenia komisji zostały zgłoszone poprawki o charakterze redakcyjnym i legislacyjnym. Ostatecznie za przyjęciem łącznie obu projektów ustaw wraz z poprawkami głosowało 13 posłów, 1 był przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu.
Zgodnie z treścią projektu ustawy o IPN, który przygotowało MS, każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką, lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - podlega karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat 3. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".
Zgodnie z treścią projektu ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, który przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości, każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką, lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - podlega karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat 3. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".
Jeśli sprawca działałby nieumyślnie, podlegałby karze grzywny lub ograniczeniu wolności. Nie byłoby przestępstwem popełnienie tych czynów "w ramach działalności artystycznej lub naukowej". Nowy przepis ma się stosować do obywatela polskiego oraz cudzoziemca - "niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu". Śledztwo z urzędu wszczynałby prokurator IPN; wyrok podawano by do publicznej wiadomości.
Ponadto projekt zakłada możliwość wytaczania za takie zwroty jak "polskie obozy śmierci" procesów cywilnych, m.in. przez organizacje pozarządowe i Instytut Pamięci Narodowej. Odszkodowanie lub zadośćuczynienie będą przysługiwać Skarbowi Państwa.
Projektowane przepisy dotyczą również m.in. ustawy o grobach i cmentarzach wojennych. W projekcie zapisano nowe regulacje dotyczące kwestii udzielania dotacji z budżetu państwa na dofinansowanie fundacji i stowarzyszeń w zakresie ich opieki nad grobami i cmentarzami wojennymi. Dotacja będzie mogła obejmować m.in. zadania związane z prowadzeniem ekshumacji i badań archeologicznych.
Jak argumentował w trakcie posiedzenia komisji wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki projekt ten to odpowiedź na problem, z którym Polska mierzy się od dłuższego czasu. "To problem posądzania naszego narodu o współudział w Holokauście, mianowicie chodzi o pojawiające się permanentnie sformułowania w zagranicznej prasie czy innych miejscach +polskie obozy koncentracyjne+, +polskie obozy śmierci+" - mówił Jaki.
Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki: Projekt to odpowiedź na problem, z którym Polska mierzy się od dłuższego czasu. To problem posądzania naszego narodu o współudział w Holokauście, chodzi o pojawiające się permanentnie sformułowania w zagranicznej prasie czy innych miejscach "polskie obozy koncentracyjne", "polskie obozy śmierci".
"Problem polega na tym, że monitorowana praktyka przez MSZ, ale również przez organizacje pozarządowe wskazuje na to, że te kłamliwe hasła nie tyle, że pojawiają się rzadziej, ale pojawiają się częściej" - zaznaczył.
Według Jakiego hasła te pojawiają się częściej ze względu na "bierność polskiego państwa". Jak podkreślił rządowy projekt nowelizacji ustawy o IPN pozwoli wyposażyć organy państwa w odpowiednie narzędzia, dzięki którym będą w stanie "dbać o dobre imię naszego państwa". "A to jest jedno z podstawowych zadań Rzeczpospolitej" - dodał.
Swoje wątpliwości co do rządowego projektu zgłosił poseł PO Marcin Święcicki. Według Święcickiego projekt ten pozwalałby, żeby każde naruszenie dobrego imienia Polski stwierdzone przez organizację pozarządową (mającą takie uprawnienia w swoim statucie) mogło stać się przedmiotem pozwu do sądu.
"Będziemy pierwszym krajem, w którym sądy będą rozpatrywać przykłady literatury satyrycznej, obrażającej rozmaite kraje, narody, cechy narodowe itd. które są niesmaczne, niedobre, można się w tym lubować lub nie, ale są pewne zasady wolności słowa w cywilizowanym świecie" - mówił.
"To zaszkodzi wizerunkowi Polski, z tym się właśnie ośmieszymy" - ocenił.
Zdaniem przewodniczącego komisji Stanisława Piotrowicza projekt ten należy oceniać z punktu widzenia prawnego oraz tego, czy służy polskiej racji stanu.
"Ja się wcale nie obawiam tego, że mielibyśmy być pierwsi w jakimś zakresie, to tylko ludzie zakompleksieni boją się i zawsze chcą się za czyjeś plecy schować" - ocenił.
Drugi z projektów nowelizacji ustawy o IPN autorstwa posłów Kukiz'15 umożliwia wszczynania postępowań karnych za zaprzeczanie zbrodniom ukraińskich nacjonalistów (także zbrodniom tych ukraińskich formacji, które kolaborowały z III Rzeszą Niemiecką).
W projekcie klubu Kukiz'15 zapisano m.in. definicję takich zbrodni. Są to "czyny popełnione przez ukraińskich nacjonalistów w latach 1925-1950, polegające na stosowaniu przemocy, terroru lub innych form naruszania praw człowieka wobec jednostek lub grup ludności, a w szczególności wobec ludności polskiej". Wskazano również, że taką zbrodnią był udział ukraińskich nacjonalistów w eksterminacji Żydów i popełniona przez nich zbrodnia wołyńska.
Według wiceszefa sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka Tomasza Rzymkowskiego (Kukiz'15) projekt ten pozwala na spenalizowanie pojęcia "kłamstwa wołyńskiego".
"Chcemy wyeliminować z polskiego dyskursu publicznego kłamstwa na temat tego, co się wydarzyło na Wołyniu, jasne jest stanowisko historyków i badaczy w tej materii: to było ludobójstwo" - powiedział Rzymkowski.
"Deprecjonowanie tego, co miało miejsce (na Wołyniu w 1943 r. - PAP) powinno spotkać się z odpowiedzialnością karną i reakcją ze strony funkcjonariuszy państwa polskiego" - podkreślił. (PAP)
mro/pat