Jesteśmy wdzięczni za to, co wasi bliscy zrobili dla Polski i świata - powiedział wicepremier, minister obrony Tomasz Siemoniak podczas spotkania z rodzinami amerykańskich świadków zbrodni katyńskiej, które odbyło się w środę w Warszawie.
Do Polski, przy okazji obchodów 75. rocznicy zbrodni katyńskiej, przybyła dziesięcioosobowa grupa rodzin amerykańskich oficerów.
Podczas spotkania w MON Siemoniak podkreślił, że sprawa zbrodni katyńskiej sprzed 75 lat ma szczególne znaczenie dla Wojska Polskiego. "Świadectwo prawdy tych, którzy dotknęli tragicznej historii, przekazane w USA zaraz po II wojnie światowej, miało niezwykłe znaczenie w dziejach Polski" - powiedział Siemoniak. "Dzięki waszym przodkom mamy dziś szczególne polsko-amerykańskie więzi sojusznicze" – dodał.
Dziesięcioosobową grupę członków rodzin amerykańskich oficerów, którzy ujawnili prawdę o zbrodni katyńskiej, przyjęła także minister kultury i dziedzictwa narodowego Małgorzata Omilanowska.
"Katyń to dla nas wyjątkowa historia. Prawda o tym, co spotkało polskich oficerów, była nam bardzo potrzebna. Była niezwykle ważna dla ich matek, ojców, córek, żon i synów. Ze względu na uwarunkowania polityczne (...) czekali na ujawnienie tej prawdy wiele lat. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak trudno było żyć w naszym kraju z wiedzą o tym, co tam się wydarzyło i nie móc o niej mówić w żadnej przestrzeni życia publicznego. Każde świadectwo tej prawdy było dla nas i przede wszystkim dla członków rodzin pomordowanych nie tylko gestem symbolicznym, ale realnym wsparciem" - powiedziała Omilanowska.
Podkreśliła też, że odznaczeni pośmiertnie oficerowie byli tymi, którzy znali prawdę i o tę prawdę przez całe życie walczyli. "Nie było to łatwe, bo ukrywanie prawdy o Katyniu było w interesie władz stalinowskich, na których zlecenie tej zbrodni dokonano, ale były także niewygodne z punktu widzenia wspólnej polityki Roosevelta i Stalina. Dlatego niełatwo było im się przebić z tą wiedzą. Pisali raporty, notatki, wspomnienia. Przekazywali te prawdę wszędzie, gdzie tylko mogli. Byli prawdziwymi emisariuszami polskiej prawdy o Katyniu" - dodała Omilanowska.
Z Amerykanami spotkał się także szef MSZ Grzegorz Schetyna. "Dzięki waszym bliskim nie udało się zabić prawdy o zbrodni katyńskiej. Jesteśmy za to ogromnie wdzięczni i pamiętamy" - powiedział szef polskiej dyplomacji.
Wcześniej w środę zasłużonych w upowszechnianiu prawdy o Katyniu odznaczył prezydent Bronisław Komorowski. Płk John H. Van Vliet Jr. i Donald B. Stewart, którzy jako niemieccy jeńcy byli świadkami ujawniania prawdy o Katyniu, zostali pośmiertnie odznaczeni Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Złotym Krzyżem Zasługi uhonorowano też Krystynę Piórkowską, piszącą o anglojęzycznych świadkach zbrodni.
Wiosną 1940 r. funkcjonariusze NKWD - wykonując uchwałę Józefa Stalina i jego politbiura z 5 marca 1940 r. - rozstrzelali ok. 22 tys. polskich obywateli przetrzymywanych w obozach i więzieniach na terenie Związku Sowieckiego. Wśród zamordowanych była elita przedwojennej Polski: oficerowie Wojska Polskiego, policjanci i oficerowie rezerwy: urzędnicy, lekarze, profesorowie, prawnicy, nauczyciele, inżynierowie, duchowni, literaci, kupcy, działacze społeczni.
3 kwietnia NKWD rozpoczęło likwidację obozu w Kozielsku, a w kolejnych dniach - obozów w Ostaszkowie (4 kwietnia) i Starobielsku (5 kwietnia). Z Kozielska 4 404 jeńców przewieziono do Katynia i zamordowano strzałami w tył głowy. 3 896 jeńców ze Starobielska zabito w pomieszczeniach NKWD w Charkowie, a ich ciała pogrzebano na przedmieściach miasta w Piatichatkach. 6 287 jeńców z Ostaszkowa rozstrzelano w gmachu NKWD w Kalininie, obecnie Twer, a pochowano w miejscowości Miednoje.(PAP)
gdyj/ gma/