Stanowisko ambasador USA w Polsce, która broniła Polaków przed oskarżeniami Rosji o współpracę z hitlerowskimi Niemcami, wywołało reakcję w Dumie Państwowej. Georgette Mosbacher została skrytykowana przez szefa komisji spraw zagranicznych Leonida Słuckiego i przewodniczącego Dumy Wiaczesława Wołodina.
"Oświadczenie ambasador USA w Polsce o spisku Stalina i Hitlera jest nie tylko niezręczne - zachęca także Warszawę do dalszego wysuwania historycznych kłamstw i do wandalizmu państwowego" - cytuje agencja TASS słowa Słuckiego.
Słucki podkreślił, że „Polacy, za których życie i wolność zginęło ponad 600 tysięcy żołnierzy radzieckich, kontynuują niszczenie grobów wyzwolicieli, by oklaskiwać Waszyngton i ogólne zniekształcenie historii". "Rusofobia zmienia się z histerii w bluźnierstwo. Szkoda, że taka opinia pada ze strony kraju, który uczestniczył w koalicji antyhitlerowskiej - powiedział Słucki.
Wołodin natomiast, według TASS, zasugerował Departamentowi Stanu USA: "Zanim wyślecie ambasadora do jakiegoś kraju, zainteresujcie się jego znajomością historii państwa, w którym będzie pracował".
Georgette Mosbacher w poniedziałek na Twitterze odniosła się w języku polskim i angielskim do wypowiedzi prezydenta Rosji Władimira Putina, który w ubiegłym tygodniu skrytykował wrześniową rezolucję Parlamentu Europejskiego, dotyczącą wybuchu II wojny światowej.
Putin wyraził m.in. ocenę, że przyczyną II wojny światowej był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, a pakt monachijski z 1938 r. Podkreślił też wykorzystanie przez Polskę układu z Monachium do realizacji roszczeń terytorialnych, dotyczących Zaolzia. Przekonywał m.in., że we wrześniu 1939 r. Armia Czerwona w Brześciu nie walczyła z Polakami i w tym kontekście "niczego Polsce Związek Radziecki w istocie nie odbierał".
Putin sformułował też zarzuty wobec przedwojennego polskiego ambasadora w Niemczech Józefa Lipskiego, który - według rosyjskiego prezydenta - miał obiecywać postawienie w Warszawie pomnika Hitlerowi, jeśli wysłałby on polskich Żydów na zagładę do Afryki. (PAP)
zm/
arch.