Sąd Najwyższy odmówił przyjęcia do rozpoznania skargi kasacyjnej Zbigniewa Osewskiego, który prawomocnie przegrał głośny procesie cywilnym przeciw wydawcy "Die Welt" za użycie zwrotu "polski obóz". Kończy to sprawę przed polskimi sądami.
16 lutego SN odmówił przyjęcia skargi kasacyjnej powoda. "Tym samym SN w trybie niejawnym (w tzw. przedsądzie) całkowicie uniemożliwił pełne rozpatrzenie sprawy i ponowne zbadanie wszystkich roszczeń Zbigniewa Osewskiego wobec niemieckiej spółki" - podało Stowarzyszenie "Patria Nostra", wspierające skargę kasacyjną. "Szkoda, że SN uniemożliwił rozstrzygnięcie, czy w sprawach tak haniebnych określeń, organizacjom społecznym wskazanym przez osoby poszkodowane powinny być wypłacane bardzo wysokie zadośćuczynienia obok przeprosin w polskich i zagranicznych mass mediach" - dodano.
Jak się dowiedziała PAP w zespole prasowym SN, będzie sporządzone pisemne uzasadnienie tej decyzji SN z 16 lutego.
Przyczyną procesu było kilkukrotne użycie przez niemiecką gazetę w 2008 r., zarówno w wydaniu papierowym, jak i na stronach internetowych, określenia "polski obóz koncentracyjny". Osewski poczuł się dotknięty osobiście, bo jeden jego dziadek zmarł w niemieckim obozie pracy, a drugi był więziony.
Według "Die Welt" użycie tego zwrotu to "niezamierzona pomyłka", chodziło tylko o położenie geograficzne obozów i nie było zamiaru przypisywania Polakom, że je założyli. Gazeta publikowała przeprosiny i sprostowania, a z internetowych wersji artykułów usuwała nieprawdziwe sformułowanie. Przeprosiny te Osewski uznał za nieszczere, bo sformułowania takie powtarzały się trzy razy na przestrzeni kilku lat.
W pozwie wnosił on, by sąd nakazał spółce Axel Springer (wydawcy "Die Welt") wpłatę miliona zł na cel społeczny oraz przeprosiny w "Rzeczpospolitej" i "Gazecie Wyborczej" oraz w internecie za naruszenie dóbr osobistych powoda, jakimi są tożsamość i godność narodowa oraz prawo do poszanowania prawdy historycznej. Pozew poparła Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która przyłączyła się do sprawy. Pełnomocnicy pozwanej spółki wnosili o oddalenie pozwu lub też o jego odrzucenie.
Sąd Okręgowy w Warszawie wprawdzie nie odrzucił pozwu, bo uznał jurysdykcję polskiego sądu, ale w 2015 r. powództwo oddalił. "Sformułowanie to może i powinno budzić sprzeciw i oburzenie każdej osoby znającej historię, zwłaszcza Polaków" - mówiła w uzasadnieniu sędzia Eliza Kurkowska.
Według SO tożsamość i godność narodowa oraz prawo do poszanowania prawdy historycznej mogą być dobrami osobistymi w myśl prawa cywilnego (co kwestionowała strona pozwana). Sędzia dodała zarazem, że nie spełniono tu zasady indywidualizacji naruszenia dóbr osobistych, bo inkryminowany zwrot nie dotyczył bezpośrednio powoda. Odnosił się zaś do "nieoznaczonej grupy adresatów", a w takim przypadku do uznania roszczenia nie wystarczy sama przynależność do danej grupy - uznał sąd. Zdaniem SO doszło też do "naprawienia naruszenia", wobec czego brak jest podstaw do ponownych przeprosin.
Osewski odwołał się do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który w 2016 r. oddalił apelację w zasadniczej części. "Część zarzutów apelacji jest zasadna, a mimo tego brak jest podstaw do zmiany zaskarżonego wyroku w zakresie merytorycznym" - mówiła przewodnicząca składu sędzia Ewa Kaniok. Jak uzasadniała, SO trafnie przyjął, że tożsamość i godność narodowa należą do katalogu dóbr osobistych, jednak błędnie uznał, że w sprawie nie spełniono wymogu indywidualizacji naruszenia.
"Oczernianie wspólnoty, która wywarła doniosły wpływ na ukształtowanie osobowości człowieka, stanowi formę poniżenia jego godności"- powiedziała sędzia. "Słowa o +polskich obozach koncentracyjnych+ godzą w wewnętrzne przekonanie powoda o jego własnej wartości, nieposzlakowanej jako członka narodu polskiego (...), wzbudzają uzasadniony niepokój psychiczny o to, w jaki sposób może on być postrzegany jako Polak przez członków innych grup społecznych – czy w oczach innych narodów uchodzić będzie za członka narodu niesplamionego krwią ofiar obozów zagłady, czy też za członka narodu niosącego brzemię zbrodniczej przeszłości" – podkreśliła.
"Za oddaleniem powództwa, a co za tym idzie za oddaleniem apelacji, przemawia wyłącznie okoliczność, że pozwany dopełnił czynności niezbędnych do usunięcia skutków naruszenia dobra osobistego powoda, publikując przeprosiny" - mówiła sędzia Kaniok, podkreślając że przeproszenie powoda indywidualnie jest "zbyt daleko idące w sytuacji, gdy dane personalne nie pojawiły się w spornych publikacjach". SA zmienił rozstrzygnięcie SO tylko tak, że nie obciążył powoda obowiązkiem zwrotu kosztów pozwanego.
W grudniu ub.r. Sąd Apelacyjny w Krakowie nakazał niemieckiej telewizji ZDF przeproszenie b. więźnia Auschwitz Karola Tenderę za użycie sformułowania "polskie obozy zagłady Majdanek i Auschwitz". Jak wskazał SA, godność i tożsamość narodowa mieszczą się w katalogu dóbr osobistych, a w sprawie tej dodatkowo spełniono wymóg indywidualizacji - powód przebywał w obozie Auschwitz i określenie to musiało go urazić. "Nie każdy Polak może czuć się obrażony, ale powód może, bo przez nie z ofiary staje się sprawcą" - podkreślił SA.
W lutym ub.r. MS przedstawiło projekt wprowadzający do polskiego prawa nowe przestępstwo - publicznego i wbrew faktom przypisywania polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialności lub współodpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszę Niemiecką - za co groziłaby grzywna lub do 3 lat więzienia. Taka sama kara groziłaby za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni". Nie byłoby przestępstwem popełnienie tych czynów "w ramach działalności artystycznej lub naukowej". MS chce ponadto umożliwić wytaczanie procesów cywilnych, m.in. przez IPN czy organizacje pozarządowe, za używanie słów typu "polski obóz".
Łukasz Starzewski (PAP)
sta/ wkt/