Specjaliści z Ukrainy będą obserwowali prace archeologiczne na cmentarzu w Hruszowicach koło Przemyśla, jednak strona ukraińska nadal uważa, że badania te są zbędne - powiedział w środę PAP sekretarz ukraińskiej komisji międzyresortowej ds. upamiętnień Swiatosław Szeremeta.
Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN rozpocznie prace w Hruszowicach w czwartek. Ich celem jest ustalenie, czy w miejscu stojącego tam do ubiegłego roku pomnika ku czci UPA znajdują się - jak twierdzi strona ukraińska - pochówki członków tej formacji. W pracach w charakterze obserwatorów będzie uczestniczyć pięciu specjalistów z Ukrainy. Badania mają potrwać dwa dni.
„Uważamy, że badania te są niepotrzebne i że naruszanie spokoju zmarłych z powodu ambicji politycznych jest niepoprawne. To nie odpowiada tradycji chrześcijańskiej” - oświadczył Szeremeta w rozmowie telefonicznej.
„Jest umowa między rządami Ukrainy i Polski o miejscach pamięci i miejscach pochówków, która obowiązuje od 1996 roku. Niestety, uważamy, że strona polska od wielu lat narusza tę umowę. Zgodnie z nią takie upamiętnienia, jak w Hruszowicach, powinny być pod ochroną strony polskiej” - podkreślił.
Szeremeta ocenił, że jeśli strona polska przestrzegałaby umów, nie doszłoby do „barbarzyńskiego zrujnowania pomnika” w Hruszowicach. „Podkreślam, że było to barbarzyństwo, a nie demontaż” - oświadczył.
Szeremeta powtórzył, że wbrew umowie prace w Hruszowicach nie zostały uzgodnione z Kijowem.
„Strona polska nie uzgodniła z nami tych prac, nie uzgodniła ich dat, w związku z czym mieliśmy ogromne problemy ze znalezieniem specjalistów, którzy gotowi byliby pojechać do Hruszowic. Musieliśmy przerwać wcześniej zaplanowane ekspedycje, by tam ich wysłać. Bardziej szczegółowych komentarzy gotów jestem jednak udzielić, kiedy będą już znane pierwsze wyniki badań w Hruszowicach” - powiedział sekretarz ukraińskiej komisji.
Demontaż pomnika UPA w Hruszowicach w kwietniu ub. roku spowodował wprowadzenie przez władze w Kijowie zakazu poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy.
"Działania w Hruszowicach prowadzone są w celu potwierdzenia lub zanegowania, że w miejscu, gdzie stał pomnik ku czci UPA - nie było to miejsce poświęcone konkretnym osobom, tylko sotniom UPA - są czy też nie ma szczątków członków UPA" - powiedział wcześniej PAP wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej, kierujący Biurem Poszukiwań i Identyfikacji Krzysztof Szwagrzyk.
Przypomniał, że o pochówku w tym miejscu członków UPA informowała strona ukraińska, "oczekując, że po polskiej stronie zostanie to miejsce wpisane jako grób wojenny". "Tego typu działanie jest możliwe wtedy, kiedy mamy taką pewność, kiedy wątpliwości nie ma" - wskazał Szwagrzyk.
Jego zdaniem bez przeprowadzenia badań w Hruszowicach "ciągle będzie atmosfera niedomówień, przeinaczeń". "I konfliktu, mówiąc najprościej" - dodał.
Powiedział, że strona polska nie stawiała w tej sprawie żadnych warunków. "Informowaliśmy o tych pracach, pozostawiając stronie ukraińskiej prawo wyznaczenia swoich specjalistów. Nie robimy żadnych tajemnic z naszych prac" - oświadczył wiceprezes IPN.
Według niego wyników prac archeologicznych można się spodziewać w piątek, "a może nawet w czwartek, przy dobrym przebiegu".
Jak mówił, są dwie możliwości. "To miejsce pod pomnikiem, którego już nie ma, pod fundamentem pomnika, nie będzie kryło w sobie żadnych szczątków ludzkich. I wówczas odpada argumentacja strony ukraińskiej o tym, że to miejsce jest miejscem pamięci, bo są tam pochowani członkowie UPA" - wyjaśnił prof. Szwagrzyk. Natomiast jeżeli badania na cmentarzu w Hruszowicach wykażą, że są tam szczątki członków UPA, wtedy zgodnie z przepisami zostaną one przebadane i pozostawione na miejscu. "Ci ludzie będą mieli groby zgodnie z zasadami" - dodał.
Wiceprezes IPN podkreślił, że "czym innym jest jednak grób, prawo do grobu (...) a czym innym jest budowa pomników, upamiętnień".
Pomnik na cmentarzu komunalnym w Hruszowicach został nielegalnie wzniesiony w 1994 r. Był zbudowany w kształcie bramy, której połowy połączono u góry metalowym herbem Ukrainy. Na tablicach znajdował się m.in. napis "Bohaterom UPA walczącym o wolną Ukrainę". Trzy lata temu z pomnika skuto tablice poświęcone UPA. Upamiętnienie w ostatnich latach było wielokrotnie dewastowanie.
26 kwietnia 2017 r. dokonano rozbiórki pomnika. Uczestniczyli w tym m.in. działacze Ruchu Narodowego i Młodzieży Wszechpolskiej. Demontaż nielegalnie wzniesionego pomnika odbył się zgodnie z obowiązującym prawem, decyzję podjął wójt gminy Stubno, na terenie której leżą Hruszowice.
Wcześniej w 2013 r. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa zadeklarowała, że "zamierza podjąć zdecydowane działania zmierzające do likwidacji" pomnika poświęconego UPA, który znajduje się w Hruszowicach. Rada zajęła się tą sprawą na wniosek europosła Prawa i Sprawiedliwości Tomasza Poręby, który zwrócił się do ROPWiM o usunięcie pomnika.
Po zdemontowaniu pomnika UPA w Hruszowicach i wcześniejszych przypadkach niszczenia upamiętnień ukraińskich na terytorium Polski władze w Kijowie wprowadziły zakaz poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy. Od tego czasu między Warszawą i Kijowem trwa spór w tej sprawie. Strona ukraińska oświadcza, że prace poszukiwawcze i ekshumacyjne na jej terytorium mogą być wznowione pod warunkiem odbudowy zniszczonych ukraińskich pomników w Polsce.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ mc/ pko/