Przewodniczący niemieckiego Bundestagu Norbert Lammert przypomniał w środę, otwierając posiedzenie parlamentu, o wyborach w Polsce z 4 czerwca 1989 roku oraz o krwawym stłumieniu w tym samym dniu przez chińskie władze prodemokratycznych demonstracji w Pekinie.
"25 lat temu miały miejsce dwa całkowicie różne wydarzenia, które posiadały jednak jedną wspólną cechę - wolę swobodnego decydowania obywateli o swoim losie" - powiedział Lammert.
Przypomniał, że 4 czerwca 1989 roku na placu Tiananmen w Pekinie doszło do "krwawej masakry", a równocześnie w Polsce "odbyły się wybory, rzeczywiście zasługujące na to miano".
Brutalna przemoc, z jaką chińskie władze państwowe zaatakowały dziesiątki tysięcy demonstrantów, zniszczyła wszelkie nadzieje na demokratyczne przemiany w Chinach - ocenił szef Bundestagu. Przypomniał, że tego samego dnia w Polsce Solidarność "odniosła imponujące zwycięstwo wyborcze", po czym na szefa rządu w kraju, który nadał był członkiem Układu Warszawskiego, powołano pierwszego niekomunistycznego premiera.
"Pokojowa zmiana władzy w Polsce dodała otuchy ruchom obywatelskim w innych krajach bloku wschodniego, także w NRD" - powiedział polityk CDU. Jak dodał, wydarzenia w Polsce "przyspieszyły proces polityczny, który doprowadził wkrótce do upadku muru berlińskiego i żelaznej kurtyny".
Podczas, gdy Polacy mogą dziś świętować wspaniałe wydarzenia z ich własnej i europejskiej historii, w Chinach zwalczane są wszelkie próby upamiętnienia ofiar z 4 czerwca. "Pamięci nie można zakazać, a w naszych czasach nie da się jej wymazać. Nie zapomnimy" - powiedział Lammert.
Szef Bundestagu należy do grona niemieckich polityków przypominających przy każdej okazji o zasługach polskiej opozycji dla demokratycznych przemian w Europie Środkowo-Wschodniej. Z jego inicjatywy na terenie Bundestagu powstał pomnik poświęcony polskiej Solidarności.
W nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku na placu Tiananmen w Pekinie zostały krwawo stłumione trwające od połowy kwietnia prodemokratyczne protesty, głównie studentów. Liczba ofiar siedmiogodzinnego ataku z użyciem czołgów dotąd pozostaje nieznana, a władze Chin zabraniają publicznej dyskusji o tamtych wydarzeniach.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ ap/ mow/