Ofiara żołnierzy niezłomnych stanowi fundament naszej tożsamości narodowej i wzór do naśladowania przez żołnierzy Wojska Polskiego - powiedział szef MON Mariusz Błaszczak we wsi Rudzie (woj. warmińsko-mazurskie), gdzie w piątek odsłonięty został Obelisk Żołnierzy Wyklętych.
Pomnik w Rudziach upamiętnia żołnierzy z grupy Jana Sadowskiego ps. "Blady" i Piotra Burdyna ps. "Poręba, "Kabel", która skupiała głównie dawnych członków WiN-u. Był to jeden z ostatnich leśnych oddziałów działających na Suwalszczyźnie i we wschodniej części Mazur. Pomnik poświęcony jest personalnie Franciszkowi Witkowskiemu ps. "Cygan" (ur. 1922), Mieczysławowi Witkowskiemu ps. "Krawiec"(ur.1925), Julianowi Staśkiewiczowi ps. "Borowy" (ur. 1927) oraz mieszkance wsi Rudzie - Franciszce Pojawis (ur. 1900), która była przypadkową ofiarą bitwy, jaką partyzanci stoczyli w jej gospodarstwie z oddziałami KBW i UB.
"Oddział (Żołnierzy wyklętych - PAP) został zaatakowany przez formacje, które nazywamy +utrwalaczami władzy ludowej+. (...) Żołnierze stawili czoła zbrodniarzom, polegli w walce. Pamięć o nich była kultywowana wśród rodzin, ale władze państwowe niechętnie patrzyły na tych, którzy sprzeciwiali się komunistycznej operacji. Dlaczego? Dlatego, że władze ówczesne wywodziły się z tej grupy, która narzuciła naszej ojczyźnie sowiecką władzę" - mówił szef MON w Rudziach i podkreślił, że współcześnie ocena tych zdarzeń jest zupełnie inna.
"Dziś podkreślamy, że ofiara żołnierzy niezłomnych stanowi fundament naszej tożsamości, naszej tożsamości narodowej, ale także stanowi wzór do naśladowania przez żołnierzy Wojska Polskiego" - powiedział Mariusz Błaszczak.
Jak zaznaczył, wierność złożonej przysiędze, odwaga i poświęcenie to "cechy, wokół których budowane jest morale dzisiejszych żołnierzy Wojska Polskiego".
Błaszczak dziękował wszystkim zaangażowanym w upamiętnienie zdarzeń w Rudziach, personalnie zwracał się do kpt. Józefa Daszczyńskiego ps. "Mewa" - żołnierza niezłomnego, który brał udział w uroczystościach. Daszczyński należał do organizacji "Sokół", która działała na terenie powiatu węgorzewskiego od 1949 do końca 1951 r.
"Nie znałem tych, co tu polegli, ale takie uroczystości mnie cieszą, bo wreszcie przestaje się nas nazywać bandytami" - powiedział PAP Daszczyński, który był represjonowany i więziony w okresie PRL za działaność w podziemiu.
W Niedzielę Palmową 1952 r., która przypadała wówczas 6 kwietnia, we wsi Rudzie doszło do obławy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW) i Urzędu Bezpieczeństwa (UB) na patrol żołnierzy podziemia, którzy ukrywali się w gospodarstwie Józefa Pojawisa.
Partol żołnierzy podziemia składał się z czterech osób. Dowodził Franciszek Witkowski ps. "Cygan", a wraz z nim byli: Mieczysław Witkowski ps. "Przekurat", Julian Staśkiewicz ps. "Borowy" i Mieczysław Dudanowicz ps. "Pomidor".
Ponieważ władze nie wiedziały dokładnie, gdzie ukrywają się partyzanci wcześnie rano, około godziny 4, partole KBW i UB otoczyły wsie Rudzie i sąsiednie Szeszki. Gospodarstwo po gospodarstwie szukano partyzantów i gdy około godz. 11 partole podeszły pod gospodarstwo Pojawisów ludzie "Cygana" otworzyli do nich ogień. Dwóch żołnierzy bezpieki zginęło na miejscu. Ciężko ranny został Mieczysław Witkowski "Przekurat" i Julian Staśkiewicz "Borowy". Dowódca patrolu "Cygan" strzelał tak długo, aż skończyła mu się amunicja, a potem próbował przedrzeć się przez pierścień ognia bezpieki rzucając granatami. Nie udało mu się uciec - zastrzelono go.
Julian Staśkiewicz ps. "Borowy" zmarł z powodu odniesionych ran wkrótce po bitwie. Ciężko rannego Mieczysława Witkowskiego ps. ",Krawiec" ", "Przekurat" przetransportowano do szpitala w Białymstoku, gdzie popełnił samobójstwo, zrywając opatrunki. Miejsca ich pochówków pozostają nieznane.
Czwarty członek patrolu Mieczysław Dudanowicz "Pomidor" poddał się i został ujęty.
Od kul żołnierzy KBW zginęła Franciszka Pojawis - właścicielka gospodarstwa, w którym ukrywali się partyzanci. Jej 20-letni syn Józef, którego w tym czasie nie było w domu, został aresztowany. Po pokazowym procesie sąd skazał go na karę śmierci, zamienioną potem na dożywocie. Po amnestiach wypuszczono go z więzienia w 1957 r.
Na odsłoniętym w piątek obelisku widnieje napis: "Składamy tutaj hołd Tym, którzy oddali swoje życie za Niepodległą i Wolna Ojczyznę. Ziemia wsi Rudzie uświęcona ofiarą krwi i życia: Franciszka Witkowskiego ps. "Cygan" ur. 1922, Mieczysława Witkowskiego ps. "Krawiec" ur. 1925, Juliana Staśkiewicza ps. "Borowy" ur. 1927, Franciszki Pojawis ur. 1900. Żołnierzy AK-WiN poległych w walce z Korpusem Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ku pamięci potomnych stawiamy ten kamień, aby ta ofiara nie została zapomniana i była lekcją wierności. Rodzina Witkowskich i Pojawisów Wierni Niepodległej 2019”.
Inicjatorem ustawienia w Rudziach pomnika był działacz PiS w Gołdapi - Andrzej Juchniewicz. (PAP)
Autorzy: Joanna Kiewisz-Wojciechowska, Marcin Boguszewski
jwo/ mbo/ godl/