„Gdy współczesny bieżeniec zmierza w stronę naszych granic, rzadko widzimy w nim samych siebie, wykorzenionych, idących gdzie bądź, by ocalić życie” - redakcja „Karty” przypomina historie uchodźców w Europie w XX wieku.
Głównym tematem najnowszego numeru „Karty” jest sytuacja ludności wypędzonej w wyniku czterech konfliktów zbrojnych – I i II wojny światowej, wojny domowej w Grecji oraz walk w Kosovie.
W artykule „Bieżeńcy” Aneta Prymaka-Oniszk relacjonuje akcję wysiedleńczą przeprowadzoną przez carską Rosję w czasie I wojny światowej. Wiosną i latem 1915 roku armia rosyjska wycofując się z zajętych przez wojska niemieckie i austro-węgierskie zachodnich guberni, paliła wsie i zmuszała mieszkańców do ucieczki na wschód. W wyniku przesiedlenia swoje domy opuściło według różnych szacunków od 3 do 5 milionów ludzi. Zwano ich z rosyjskiego „bieżeńcami”. Byli to głównie chłopi narodowości ukraińskiej, białoruskiej, litewskiej, polskiej, łotyskiej i żydowskiej. Według oficjalnych statystyk do 1924 roku na swoje tereny powróciło 1,1 mln osób. Nie obejmują one wracających przez tzw. zieloną granicę.
Artykuł Prymaki-Oniszk bazuje na wspomnieniach uczestników wydarzeń: uciekinierów i pracowników organizacji pomocowych. Ówczesny gimnazjalista nazwiskiem Pawlik wypędzony ze wsi Wólka w powiecie bielskim opisuje: „Fur uciekinierów była moc tak duża, że czasami jechano w trzy rzędy, a gdy spojrzeć na przód i w tył, to ni początku, ni końca kolumny widać nie było. […] Najgorzej było w nocy, jakiś paniczny strach czy może przeczucie zbliżającego się nieszczęścia – tylko o tym, żeby spokojnie zasnąć nie było mowy”.
W artykule „Bieżeńcy” Aneta Prymaka-Oniszk relacjonuje akcję wysiedleńczą przeprowadzoną przez carską Rosję w czasie I wojny światowej. Wiosną i latem 1915 r. armia rosyjska wycofując się z zajętych przez wojska niemieckie i austro-węgierskie zachodnich guberni, paliła wsie i zmuszała mieszkańców do ucieczki na wschód. W wyniku przesiedlenia swoje domy opuściło według różnych szacunków od 3 do 5 milionów ludzi.
Wybrane przez autorkę fragmenty mówią o lęku, zmęczeniu, bezradności i poczuciu niepewności wysiedlonych. Także o tragicznym losie dzieci, które chorowały z powodu złych warunków higienicznych. Zdarzało się, że podróży nie przeżywało ani jedno z kilkorga dzieci w rodzinie. „Władze forsowały termin bieżeństwo, bo zdejmowały z nich odpowiedzialność za tragedię milionów ludzi, obarczając winą wojnę i wroga” - podkreśla autorka reportażu.
Na relacjach uczestników wydarzeń opiera się także opis tułaczki, która rozpoczęła się dla polskiej ludności we wrześniu 1939 roku. „Exodus'39” otwiera wyznanie uciekającej przed frontem Anny Andryczówki: „Opuszczają mnie już siły – najchętniej bym tu została. Przyjdą, to przyjdą, zabiją – to trudno, przynajmniej nie będzie tego tułania się”.
W artykule „Polski azyl” Anna Kurpiel patrzy na Polskę z punktu widzenia tych, którzy znaleźli w niej schronienie. Dla Greków, Macedończyków i Wołochów wygnanych z Grecji przez wojnę domową na przełomie lat 40. i 50. była miejscem „bezpiecznym i zasobnym”. Kilkanaście tysięcy uchodźców zostało wówczas przyjętych do specjalnie przygotowanych ośrodków pomocy na Dolnym Śląsku. Były to głównie dzieci oraz walczący przeciwko zwycięskiej prawicy partyzanci.
„Większość z nas była pierwszy raz poza Grecją. Znaleźliśmy się nagle w innych warunkach klimatycznych. Ważniejsze jednak, że daleko od wojny, gdzie jest bezpiecznie, nie słychać strzałów” - wspomina przybycie do Polski Fanis Bistulas.
Temat numeru zamykają fotograficzne portrety uchodźców z Kosova, którzy opuścili domy w wyniku eskalacji konfliktu między Serbami i Albańczykami w 1999 roku.
Obszerną część „Karty” zajmują artykuły poświęcone rozliczeniom z nazizmem w powojennej Norwegii. Rozliczenia te w dużym stopniu dotyczyły kobiet, które w czasie okupacji utrzymywały kontakty z Niemcami oraz norwesko-niemieckich dzieci. Redakcja prezentuje fragmenty dokumentu sporządzonego w 1945 roku przez Komisję do spraw Dzieci Wojny, mającą na celu rozwiązanie problemu dzieci urodzonych w domach Lebensbornu na terenie Norwegii. W artykule „Szwabskie dziwki” Sigurd Senje pozwala natomiast mówić samym kobietom, których głos był przez wiele lat nieobecny.
W numerze znalazły się ponadto m.in.: artykuł Aleksandry Domańskiej opisujący sytuację po śmierci Józefa Piłudskiego na Podlasiu, które „staje się miejscem konfrontacji sanacyjnej władzy z klerem katolickim” oraz obszerne fragmenty dziennika żołnierza AK Jana Lemańskiego, relacjonującego życie codzienne w okupowanej stolicy.
Ewa Opawska
ewo/ ls/