Uczestnicy strajku w kopalni Wujek z grudnia 1981 r. krytycznie ocenili zachowanie Adama Słomki z Konfederacji Polski Niepodległej i jego zwolenników, którzy uniemożliwili ogłoszenie wyroku w procesie b. zomowca oskarżonego ws. pacyfikacji tej kopalni.
Ich zdaniem, odpowiedzialność za to, co się stało, ponosi też sąd, wyznaczając publikację wyroku na rocznice wprowadzenia stanu wojennego.
"Bardzo źle, że tak się stało, właśnie w dniu dzisiejszym" – powiedział PAP przewodniczący Społecznego Komitetu Pamięci Górników KWK "Wujek" w Katowicach Krzysztof Pluszczyk.
"Winę za to ponosi sąd, który powinien to przewidzieć, ogłaszając wyrok 13 grudnia – jaki by on nie był" – ocenił. Pluszczyk przypomniał, że on sam demonstrował niezadowolenie z orzeczeń sądowych ws. Wujka, ale robił to już po ogłoszeniu wyroku.
"Przyszliśmy tu przecież wszyscy, by usłyszeć wyrok" – dodał. Podobnego zdania jest legendarny przywódca strajku w Wujku Stanisław Płatek, który termin ogłoszenia wyroku określił jako "chichot, wręcz rechot historii". "Takich rzeczy się nie robi. Wiem, że były pewne terminy, ale sąd powinien to zrobić kiedy indziej" – wskazał.
Pytany o zachowanie na sali sądowej powiedział: "Różne stacje telewizyjne, błysk fleszy. Można mieć swoje pięć minut, można zaistnieć na antenie, jak się nie potrafi nic innego zrobić".
Sąd Okręgowy w Katowicach ma ogłosić wyrok ws. b. zomowca Romana S. - oskarżonego o strzelanie do górników z kopalni Wujek 16 grudnia 1981 r. - na innej sali, już bez udziału Słomki i jego współpracowników.
Pacyfikacja Wujka była największą tragedią stanu wojennego. W wyniku działań milicji śmierć poniosło 9 osób, a 21 doznało obrażeń ciała. Większość członków uczestniczącego w tej akcji plutonu specjalnego ZOMO została już wcześniej prawomocnie osądzona. Roman S. ma osobny proces, ponieważ przez lata był ścigany Europejskim Nakazem Aresztowania. Został zatrzymany 17 maja w Chorwacji. Władze tego kraju wydały go polskiemu wymiarowi sprawiedliwości.(PAP)
autor: Krzysztof Konopka
kon/ aj/