W Bykowni pod Kijowem usunięto już część napisów naniesionych w zeszłym tygodniu przez wandali czerwoną farbą na znajdującym się tam polskim i ukraińskim cmentarzu wojennym. We wtorek na nekropolii pracowali polscy kamieniarze.
Szkody usuwa firma z Polski, która uczestniczyła w budowie cmentarza otwartego w 2012 roku. Jej pracownicy nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami. Pokazali jedynie, że starli litery „SS” umieszczone na kolumnach u wejścia na polską część nekropolii i podnieśli jedną z kolumn, przechylonych wcześniej przez sprawców dewastacji.
Kamieniarze usunęli także częściowo napis „SS Hałyczyna” (SS Galizien) z głównej, wykonanej z granitu, płyty w polskiej części cmentarza. Prace utrudnia niska temperatura, która we wtorek w godzinach porannych wynosiła około minus 20 stopni.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Warszawie poinformowało tymczasem, że renowacja sprofanowanego cmentarza finansowana jest ze środków Polski.
„Koszty związane z usunięciem śladów aktu wandalizmu, jaki dotknął zarówno polską część nekropolii, jak i ukraiński Memoriał +Bykowniańskie Mogiły+, pokryło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP. Prace zakończą się na początku lutego” – przekazał resort w opublikowanym we wtorek oświadczeniu.
Cmentarz kilkudziesięciu tysięcy ofiar NKWD w Bykowni, na którym spoczywa m.in. 3,5 tys. obywateli polskich z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej, został zdewastowany w ubiegłą środę. W części polskiej namalowano czerwoną farbą napis „SS Hałyczyna", a w części ukraińskiej m.in. „OUN-UPA ku...a”.
Polski cmentarz wojenny w Bykowni jest czwartą po cmentarzach w Lesie Katyńskim, Charkowie i Miednoje nekropolią, upamiętniającą polskie ofiary zbrodni katyńskiej. W Bykowni pochowane są również ofiary stalinowskiego Wielkiego Terroru z lat 1937-1938. Największą grupę stanowią Ukraińcy i przedstawiciele innych narodowości ZSRR - ofiary represji komunistycznych. Byli to przede wszystkim tzw. wrogowie władzy sowieckiej, którzy zginęli przeważnie od strzału w głowę. Pochowani są tam na obszarze około pięciu hektarów.
Incydent w Bykowni potępiło m.in. MSZ Ukrainy i Instytut Pamięci Narodowej w Kijowie. Jego prezes Wołodymyr Wiatrowycz nazwał to zdarzenie prowokacją, mającą skłócić Polaków i Ukraińców. Policja w Kijowie poinformowała, że wszczęła w sprawie Bykowni postępowanie karne. Prowadzone jest ono z paragrafu mówiącego o naruszeniu równości obywateli ze względu na ich przynależność rasową, narodową i przekonania religijne.
Wcześniej w styczniu na zachodzie Ukrainy doszło do zniszczenia pomnika Polaków pomordowanych w 1944 roku we wsi Huta Pieniacka. Znajdujący się tam krzyż został wysadzony w powietrze, a tablice z nazwiskami ofiar zamalowano farbą. Ukraińskie władze oceniły wówczas, że incydent ten również był prowokacją.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ mmp/ ap/