Pod hasłem "Polska bastionem Europy" ulicami Warszawy przeszedł w piątek Marsz Niepodległości, zorganizowany przez środowiska narodowe. Według policji uczestniczyło w nim 75 tys. osób, według organizatorów - ponad 100 tys. Policja podała, że nie było poważniejszych incydentów.
List prezydenta Andrzeja Dudy do uczestników marszu, zorganizowanego w rocznicę odzyskania niepodległości w 1918 r., odczytał minister Wojciech Kolarski. "Darząc się wzajemnym szacunkiem, w poczuciu powagi i godności tego święta gromadzimy się pod biało-czerwonymi flagami i wizerunkami Orła Białego. Razem, a jednocześnie każdy na swój sposób, korzystamy z najcenniejszego dobra, z naszej wolności" - napisał prezydent.
"Bardzo pragnę – i wiem, że oczekiwanie to podziela wielu Polaków – aby te dobre uczucia i przesłanie dzisiejszego święta towarzyszyły nam wszystkim każdego dnia" - dodał Duda w liście.
Zgromadzenie rozpoczęło się na rondzie Dmowskiego w centrum stolicy, następnie marsz przeszedł na błonia Stadionu Narodowego, gdzie odbył się wiec i koncert.
Duża część manifestantów, wśród których przeważali młodzi ludzie, miała ze sobą biało-czerwone flagi, szaliki lub opaski. Wśród innych widocznych symboli były m.in. falangi, mieczyki Chrobrego, znaki Polski Walczącej i Narodowych Sił Zbrojnych oraz emblematy klubów sportowych.
Czoło pochodu poprzedzała grupa motocyklistów, jeźdźców na koniach, którzy przebrani byli w stroje dawnych formacji kawaleryjskich, w tym husarii, oraz piechurów w mundurach z różnych okresów. Na przedzie szła też delegacja z wieńcem do złożenia przed głazem upamiętniającym lidera przedwojennej endecji Romana Dmowskiego, jak napisano na szarfie - architekta niepodległej Polski.
Demonstranci skandowali m.in.: "Nie chcemy tu muzułmanów", "Polacy przeciw imigrantom", "Bóg, honor i ojczyzna", "Biało-czerwone to barwy niezwyciężone", "Duma, narodowa duma", "Od Pomorza aż do Śląska naszym celem jedna Polska", "Wielka Polska narodowa" i "Młodość, wiara, nacjonalizm". Były też hasła "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę", "A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści" i "Nie czerwona, nie tęczowa, tylko Polska narodowa". Przez cały czas demonstracji słychać było wybuchy petard, odpalano race.
"Jesteśmy nadzieją na to, że cywilizacja europejska nie upadnie. Mamy ogromny problem z dwóch stron. Europa jest toczona lewicowo-liberalnym establishmentem, który populistycznie stara się zniszczyć wszystko co narodowe, co tradycyjne, co chrześcijańskie. Z drugiej strony jesteśmy zalewani falą muzułmańskich uchodźców, którzy chcą Europę przekierować w taki sposób, żeby zapanowało prawo szariatu. My się na to nie zgadzamy, absolutnie" - powiedział na zakończenie demonstracji wiceprezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości Witold Tumanowicz.
Na czele marszu znalazły się dwa transparenty - z hasłem tegorocznej edycji "Polska bastionem Europy" oraz "Od Sobieskiego do Dmowskiego. Wielka Polska Suwerenna".
Wyróżniała się grupa przeciwników aborcji z transparentem "Aborcja = zabijanie", "Aborcja dla Polek zalegalizowana przez Hitlera", "Przemoc dotyczy kobiet w każdym wieku, najczęściej zabijane są kobiety przed narodzeniem".
"Jesteśmy nadzieją na to, że cywilizacja europejska nie upadnie. Mamy ogromny problem z dwóch stron. Europa jest toczona lewicowo-liberalnym establishmentem, który populistycznie stara się zniszczyć wszystko co narodowe, co tradycyjne, co chrześcijańskie. Z drugiej strony jesteśmy zalewani falą muzułmańskich uchodźców, którzy chcą Europę przekierować w taki sposób, żeby zapanowało prawo szariatu. My się na to nie zgadzamy, absolutnie" - powiedział na zakończenie demonstracji wiceprezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości Witold Tumanowicz.
Oświadczył, że marsz już nie jest tylko wspomnieniem rocznicy odzyskania niepodległości, lecz początkiem pracy na rzecz ojczyzny, którą należy prowadzić przez cały rok.
Prezes Młodzieży Wszechpolskiej Bartosz Berk powiedział, że "co prawda rząd mówi, przynajmniej oficjalnie, że ograniczył imigrację od Polski, ale w naszym kraju przebywa milion Ukraińców, wśród których są osoby pobierające stypendia oraz środki z programu 500 plus, jest mniejszość muzułmańska, która rośnie w siłę".
Zuzanna Wiewiórka z ruchu pro-life pytała: "gdzie to poszanowanie prawa, ludziom odbiera się prawo do życia, gdzie ta dobra zmiana?". "Naród, który morduje własne dzieci, jest narodem bez przyszłości" - powiedziała, a zebrani zaczęli skandować: "PiS, PO, jedno zło".
Wśród demonstrantów widoczne były liczne i zorganizowane grupy Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej. Ponadto widać było m.in. kluby "Gazety Polskiej" i zwolenników Pawła Kukiza. Na transparentach były napisy m.in.: "Być Polakiem, być katolikiem to zaszczyt i honor", "Śmierć wrogom Ojczyzny!", "Czas Patriotów" i "Młodzież Wszechpolska. Sport, zdrowie, nacjonalizm".
Podczas wiecu zgromadzeni odśpiewali hymn, a setki osób odpaliły w tym samym momencie czerwone race.
Jak powiedział wieczorem szef MSWiA Mariusz Błaszczak, policja szacuje, że w marszu uczestniczyło 75 tys. osób. Sami organizatorzy ze sceny mówili o ponad 100 tys. ludzi. Gdy czoło demonstracji okrążało Stadion Narodowy, ostatni manifestanci schodzili z ronda Dmowskiego.
Jak powiedział Błaszczak, marsz i inne demonstracje w Warszawie w piątek odbyły się w spokojnej atmosferze i były bezpieczne. Również stołeczny ratusz podał, że zgromadzenie przebiegło spokojnie. Sami organizatorzy na początku zaapelowali o spokojny przemarsz.
Nad demonstracją krążył policyjny śmigłowiec. Policja zwracała organizatorom uwagę, że ze względów bezpieczeństwa nie wolno odpalać petard. Również stołeczny ratusz poinformował, że jedynym zastrzeżeniem wobec demonstrantów było używanie środków pirotechnicznych.
Przy rondzie de Gaulle'a na podeście przy pomniku, otoczona barierkami, ustawiła się kilkudziesięcioosobowa pikieta nieformalnej grupy Obywatele RP. Mieli wielki transparent z napisem "Polscy bohaterowie nie ginęli za Polskę dla Polaków, walczyli za wolność waszą i naszą", na dole mniejszymi literami było napisane: "Wolny jest kraj, którego obywatele są wolni, prawa człowieka są szanowane, a godność jednostki jest źródłem wszystkich praw i stoi ponad wolą większości".
Gdy do ronda zbliżało się czoło Marszu Niepodległości, jego służba porządkowa - straż Marszu Niepodległości - zasłoniła pikietę czarnymi płachtami, na których białą farbą wypisano nazwy polskich miast. Policja nie interweniowała, choć uczestnicy pikiety apelowali o to przez głośniki i podkreślali, że mają prawo do manifestowania. Jak powiedział rzecznik komendanta głównego policji mł. insp. Mariusz Ciarka, policja nie stwierdziła naruszenia prawa.
Ze strony Marszu Niepodległości w stronę pikiety były rzucane race. Obywatele RP w odpowiedzi skandowali: "Kapiszony są dla dzieci" i "Demokracja, wolność".
Przed sceną przy Stadionie Narodowym spalono trzy niebieskie flagi z logo portalu społecznościowego Facebook, na którym przez pewien czas był zablokowany profil marszu.
Marsz spowodował utrudnienia w ruchu ulicznym. Przez kilka godzin wyłączone z ruchu były m.in. ul. Marszałkowska i Al. Jerozolimskie i most Poniatowskiego do ronda Waszyngtona.
Organizatorem Marszu Niepodległości jest Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, którego członkowie są związani z Ruchem Narodowym. Demonstracja odbywa się 11 listopada co roku, począwszy od 2010 r. Do 2014 r. włącznie podczas marszu dochodziło do burd lub zamieszek. Ubiegłoroczna edycja odbyła się bez większych incydentów. (PAP)
ral/ pż/ krm/ brw/ gdyj/ malk/ gma/