Żydzi z Izraela, Stanów Zjednoczonych, Polski oraz mieszkańcy Kielc uczcili w niedzielę ofiary pogromu sprzed 69 lat. W miejscu pogromu kieleckiego – przed kamienicą przy ul. Planty 7/9 zapłonęły znicze, przypomniano też nazwiska zamordowanych.
Uroczystości zorganizowane przez kieleckie Stowarzyszenie im. Jana Karskiego, rozpoczęła w południe modlitwa żydów i chrześcijan, przy grobie ofiar pogromu na cmentarzu żydowskim na Pakoszu. Uczestniczyli w niej m. in. naczelny rabin Polski Michael Schudrich oraz duchowni katoliccy - w tym przedstawiciel biskupa kieleckiego.
Zastępca ambasadora Izraela w Polsce Ruth Cohen-Dar podkreśliła w sowim przemówieniu, że wydarzenia z lipca 1946 r. muszą być nauką na przyszłość. „Jeśli my, ludzie - Izraelczycy, Polacy, Żydzi, chrześcijanie czy muzułmanie - chcemy zapewnić naszym dzieciom i wnukom bezpieczną przyszłość, musimy mieć szeroko otwarte oczy i uczyć się. Musimy pamiętać, że to (pogrom kielecki - PAP) nie był tylko smutny moment, ale przerwanie zaufania między ludźmi” - mówiła do zgromadzonych na kirkucie.
„Naszym świętym obowiązkiem jest pamięć o zbrodni, która dokonała się na naszej ziemi. (…)Chcę zapewnić, że uczynimy wszystko, by nigdy więcej nikt w naszym mieście nie czuł się zagrożony, gdyż jest z jakiegokolwiek powodu inny, niż większość mieszkańców” – napisał w liście skierowanym do zgromadzonych na kirkucie prezydent Kielc Wojciech Lubawski.
Prezes żydowskiego ziomkostwa kieleckiego w Nowym Jorku Manny Bekier podkreślił, że w ciągu kilku wizyt w Kielcach przekonał się, iż mieszkają tu przyjaźni ludzie i miasto nie jest już dla niego miejscem "starych, czarno-białych obrazów", jakie znał z młodości, m. in. z rodzinnych opowieści.
„Nie wierzę, że większość Polaków jest antysemitami albo, że Polacy są większymi antysemitami niż inne narody europejskie. Myślę, że czasami ludzie czują się pozbawieni swoich praw, a wtedy kierują się ku patriotyzmowi jako metodzie na poprawienie swojego życia. (…) Antysemityzm i obwinianie outsiderów zawsze było skutecznym sposobem na zjednoczenie ludzi, jak również na oskarżanie innych o własne nieszczęścia” – mówił Bekier.
Po południu, przed domem przy ulicy Planty 7/9, w którym doszło do pogromu, odczytano nazwiska ofiar. Wypisane je też kredą na płytach chodnika przed budynkiem. Dzieci i młodzież, zapaliły znicze przed tablicą przypominającą o tragicznych wydarzeniach.
Głos zabrał m. in. wnuk jednego z polskich uczestników pogromu, Piotr Piwowarczyk. Jego dziadek Bolesław Stawiarski, w 1946 r. pracował jako ślusarz w miejscowej hucie Ludwików i razem z innymi robotnikami uczestniczył w pogromie.
„Chciałbym przypomnieć, że teza o komunistycznej prowokacji tragicznych wydarzeń nie może zrzucić odpowiedzialności, jaką społeczność tego miasta, w tym mój własny dziadek ponosi za to, co się stało. Niech ta tragedia będzie dla nas przestrogą na przyszłość, drogowskazem moralnym, aby w przyszłości żaden kielecki wnuk (…) nie musiał nosić w sobie wstydu, który stał się moim udziałem” – powiedział Piwowarczyk.
Podczas uroczystości wręczono wyróżnienia Vir Bonus (łac. dobry mąż) i Femina Bona (łac. dobra kobieta), przyznawane przez Stowarzyszenie im. Karskiego za dokonania, postawę życiową i niezłomność charakteru, w dziele pojednania chrześcijańsko-żydowskiego. Wyróżniono - przewodniczącą Stowarzyszenia Dzieci Holocaustu Joannę Sobolewska-Pyz oraz – pośmiertnie - wieloletniego dyrektora kieleckiego Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, Piotra Szczerskiego.
Przed uroczystościami na Plantach, w pobliżu kamienicy, przez kilkadziesiąt minut pikietowało ok. 20 głównie młodych osób, m.in. ze środowisk narodowościowych. Skandowali hasła: „Pogrom ubecki, a nie kielecki” oraz „Nie przepraszam za UB”.
W opinii przewodniczącego Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Katowicach Włodzimierza Kaca, pikieta świadczy o tym, że cały czas trzeba przypominać o pogromie, a o historii regionalnej uczyć w szkole. „Pewnie te osoby czują się patriotami, ale nie zdają sobie sprawy z tego, że zrobili coś dokładnie odwrotnego od intencji – w tej chwili zadziałali przeciwko Polsce. Są dyskusje, różne zdania na temat przyczyn i intencji władz w 1946 r. w związku z pogromem, ale fakt, że to kielczanie brali w nim udział, jest bezsporny” – powiedział Kac dziennikarzom.
Obchody rocznicy pogromu trwały w Kielcach od kilku dni. Odbyła się m.in. debata na temat pamięci o wydarzeniach z 1946 r., projekcje filmów dokumentalnych, nawiązujących do pogromu. Mobilną wystawę przygotowało też w mieście Muzeum Historii Żydów Polskich – ekspozycja w nowoczesny sposób przybliża miejsca związane z lokalną historią żydowską.
Zgodnie z ustaleniami IPN, w czasie pogromu kieleckiego zginęło 37 osób narodowości żydowskiej (35 zostało rannych) i troje Polaków. Tego dnia w Kielcach i okolicach miały miejsce również inne zajścia, w których pokrzywdzonymi stali się obywatele narodowości żydowskiej. Na tle rabunkowym zamordowano mieszkankę Kielc pochodzenia żydowskiego Reginę Fisz i jej kilkutygodniowe dziecko.
Kielecki pogrom w 1946 r. sprowokowała plotka o uwięzieniu przez Żydów chrześcijańskiego chłopca i rzekomym dokonaniu na nim rytualnego mordu. Dziewięć z dwunastu osób (w większości przypadkowych), oskarżonych o masakrowanie Żydów skazano w pospiesznym, pokazowym procesie na śmierć i stracono.
Wobec nieznalezienia podstaw do oskarżenia kogokolwiek za udział w pogromie Żydów w Kielcach miejscowa delegatura Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie w 2005 r. umorzyła śledztwo w tej sprawie.(PAP)
ban/ laz/