W Pradze i innych czeskich miastach odbyły się w czwartek uroczystości z okazji dnia pamięci ofiar komunizmu. Przypada on 27 czerwca, gdyż tego dnia w 1950 roku stracono Miladę Horakovą – jedyną kobietę wśród ofiar stalinowskich procesów politycznych w Czechosłowacji.
Przy pomniku ofiar komunizmu na zboczu praskiego wzgórza Petrzin złożono wieńce. Około stu osób, wśród nich byli więźniowie polityczni, zebrało się przed budynkiem więzienia w dzielnicy Pragi Pankrac, gdzie 69 lat wcześniej zginęła na szubienicy Horakova.
W chwili przejęcia przez komunistów pełni władzy w Czechosłowacji w lutym 1948 roku Horakova była posłanką Czeskiej Partii Narodowo-Socjalistycznej - jednego z trzech czeskich niekomunistycznych ugrupowań politycznych, które mogły po wojnie wznowić legalną działalność. Skazano ją na śmierć za rzekome szpiegostwo i zdradę państwa, a egzekucje wykonano mimo próśb o ułaskawienie, z jakimi występowały osobistości z całego świata, w tym Albert Einstein. Do dziś nie wiadomo, gdzie spoczęły szczątki Horakovej.
W więzieniu w dzielnicy Pankrac stracono w latach 1949-1960 jeszcze 241 innych więźniów politycznych - przypomniał w trakcie uroczystości szef czeskiej Służby Więziennej Petr Dohnal. Dodał, że „na początku 1953 roku na terenie ówczesnej Czechosłowacji przetrzymywano około 16 tys. więźniów politycznych, skazanych za opór wobec komunizmu”.
Dzięki inicjatywie Instytutu Badania Reżimów Totalitarnych (USTR) na plebaniach w trzech miejscowościach w powiecie Trzebicz na Morawach umieszczono w czwartek tablice upamiętniające zabranych stamtąd i straconych w latach 1951-1952 księży Jana Bula, Vaclava Drbolę i Frantiszka Parzila.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
ptg/ dmi/ kar/