Na wzgórzu w Gibach (Podlaskie) robotnicy ustawili w sobotę nowy 10-metrowy krzyż poświęcony ofiarom obławy augustowskiej. Stary, częściowo spróchniały został wcześniej zdemontowany i stanie w innym miejscu.
Modrzewiowy 10-metrowy krzyż waży ponad tonę. Został w sobotę ustawiony i zamontowany na zlecenie Związku Ofiar Obławy Augustowskiej 1945 roku. Robotnicy wykonują specjalną podstawę, która go utrzyma.
"Od początku roku przygotowywaliśmy wszystko, drewno, fachowców, aby wymienić krzyż. Jest radość i Bogu niech będą dzięki, że ten krzyż już stoi" - powiedział przewodniczący związku ks. Stanisław Wysocki - naoczny świadek obławy.
Stary krzyż został zdemontowany w listopadzie. Dębowy krzyż stał w tym miejscu 28 lat. Krzyż musiał być wymieniony ze względu na zły stan techniczny. "Krzyż u podstawy był spróchniały. Była groźba, że się zawali” - tłumaczył w sobotę ks. Wysocki.
Ksiądz powiedział dziennikarzom, że stary krzyż po renowacji zostanie jeszcze wykorzystany. Według rosyjskiego historyka Nikity Pietrowa ok. 7 km od Gib w Puszczy Augustowskiej w pobliżu granicy z Białorusią, istniał w 1945 roku obóz, gdzie Sowieci zwozili aresztowanych działaczy polskiego podziemia. Stamtąd wywozili ich w nieznane miejsce.
„Chciałbym, żeby ten krzyż uszanować i pełnił dalej swoją ważną rolę. Wypadałoby, żeby w tym miejscu, w Puszczy Augustowskiej stanął ten krzyż dębowy” - dodał przewodniczący związku.
Oddziały NKWD i Smiersz między 12 a 18 lipca 1945 roku przeprowadziły na Suwalszczyźnie operację nazywaną obławą augustowską. Zginęło w niej co najmniej 592 działaczy podziemia niepodległościowego. Obława nazywana jest także małym Katyniem. W Gibach co roku uroczyście wspomina się tamte wydarzenia.
Wzgórze jest symboliczną nekropolią ofiar obławy. Blisko 30 lat temu w hołdzie i pamięci dla ofiar obławy augustowskiej postawiono w Gibach ten 10-metrowy krzyż oraz tablice kamienne, na których wyryto nazwiska 592 osób zaginionych. Na jednym z kamieni widnieje też napis: "Zginęli, bo byli Polakami". Do dziś nie wiadomo, gdzie spoczywają zaginieni.
Ponad dwa lata temu Związek Ofiar Obławy Augustowskiej zdecydował postawić na wzgórzu kilkaset dębowych mniejszych krzyży symbolizujących każdą z ofiar. Krzyże mają wysokość ok. 1,7 metra. Najpierw wkopano 266 sztuk, a obecnie jest ich tam 640. Każdy z krzyży stoi przy wielkim kamieniu.
Wciąż nie wiadomo, gdzie są groby ofiar. W ramach śledztwa IPN, biegli z zakresu kartografii, którzy analizowali powojenne zdjęcia lotnicze wskazali ponad 60 miejsc na terytorium Białorusi - większość w okolicach miejscowości Kalety - które mogą być potencjalnie jamami grobowymi, po stronie polskiej kilkanaście takich miejsc. Białoruś odmówiła pomocy prawnej w tej sprawie. Na razie prace sondażowe we wskazanych miejscach po stronie polskiej również nie dały odpowiedzi ws. miejsc pochówku. Znaleziono pojedyncze szczątki ludzkie, nie wiadomo czy mają związek z obławą.
Od lat śledztwo w sprawie obławy prowadzi białostocki oddział Instytutu Pamięci Narodowej. Dotyczy ono zbrodni komunistycznej przeciwko ludzkości. Przyjęto w nim, że w lipcu 1945 r., w nieustalonym dotychczas miejscu zginęło ok. 600 osób zatrzymanych w powiatach: augustowskim, suwalskim i sokólskim. Zatrzymali ich żołnierze sowieckiego Kontrwywiadu Wojskowego "Smiersz" III Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej, przy współudziale funkcjonariuszy polskich organów Bezpieczeństwa Publicznego, MO oraz żołnierzy I Armii Wojska Polskiego.(PAP)
Autor: Jacek Buraczewski
bur/ mhr/