2011-04-09 (PAP) - "To dobrze, że Polacy, Polska, Rosja, Europa i świat wiedzą o Katyniu. Szkoda, że cała prawda wydostaje się na światło dzienne powoli".
Słowa te wypowiedział na katyńskim cmentarzu Roman Skąpski, brat stryjeczny Andrzeja Sariusz-Skąpskiego, prezesa Federacji Rodzin Katyńskich, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
Na cmentarzu katyńskim odbyły się w sobotę (9 kwietnia 2011 r.) po południu uroczystości z udziałem Rodzin Katyńskich oraz uczestników pielgrzymki rodzin ofiar katastrofy Tu-154M. Samolot rok temu rozbił się pod Smoleńskiem. W uroczystościach rocznicowych - dwukrotnie zabrzmiał Dzwon Pamięci - uczestniczyła pierwsza dama Anna Komorowska.
Obchody rocznicowe rozpoczęły się od modlitwy w prawosławnej części cmentarza katyńskiego. Po niej prezydentowa i przedstawiciel Rodzin Katyńskich złożyli wieńce pod prawosławnym krzyżem.
Kolejna część uroczystości odbyła się na Polskim Cmentarzu Wojennym, gdzie Roman Skąpski powiedział, że "cmentarz w Katyniu przez lata był bezimienny". "Teraz jest inaczej i chociaż cały czas liczymy, że poznamy całą prawdę, to wiemy, że oni leżą właśnie tutaj. Prawda, jak głos symbolicznego dzwonu, wydobywa się spod ziemi" - mówił.
Podkreślił, że rodziny pomordowanych przez NKWD przyjeżdżają do Katynia, by być bliżej bliskich. "Modlić się, prosić o dobre dla nich chwile, po tej lepszej podobno stronie, rozmawiać, skarżyć, czy pochwalić się. Po prostu pobyć z nimi" - dodał.
Skąpski wyraził żal, że prawda o zbrodni katyńskiej wydostaje się na światło dzienne powoli. Podkreślił jednak, że "dobrze, iż władze Polski i Rosji razem z nami oddają honory tu pomordowanym". "Zasłużyli na to" - dodał.
W poniedziałek hołd pomordowanym w Katyniu oddadzą wspólnie prezydenci Polski i Rosji: Bronisław Komorowski i Dmitrij Miedwiediew. Będzie to pierwsze spotkanie prezydentów obu państw przy grobach polskich oficerów zamordowanych przez NKWD.
7 kwietnia 2010 r. w Katyniu byli wspólnie premierzy: Donald Tusk i Władimir Putin.
"Jesteśmy zadowoleni, że możemy tu przyjeżdżać także sami. Na cmentarzach nie powinno być zgiełku. Wokół grobów ma panować cisza, skupienie oraz zaduma nad kruchością i okrucieństwem losu" - mówił Skąpski.
Zaapelował, by oddzielić tragedię katyńską od tej, która wydarzyła się rok temu w Smoleńsku. "Poza tym, że oba miejsca są równie daleko od kraju i zginęli w nich członkowie polskiej elity, to więcej podobieństw nie ma" - zaznaczył.
Na koniec Skąpski zaapelował, by cmentarz w Katyniu odwiedzać indywidualnie, hołd pomordowanym oddawać w ciszy i zadumie. "W Katyniu pachną poziomki. Nie zobaczycie ich dzisiaj, nie poczujecie ich zapachu. Musicie tu przyjechać w małej grupie lub całkiem sami i oczywiście w innej porze roku. Odwiedzajcie ich tu w ciszy, zadumie i w spokoju – oni czekają na was" - powiedział, kończąc swoje przemówienie.
Ofiary zbrodni katyńskiej wspominał także podczas uroczystości upamiętniających rocznicę tragedii smoleńskiej Maciej Komorowski, syn tragicznie zmarłego w katastrofie wiceszefa MSZ Stanisława Komorowskiego. Mówił, że po wydarzeniach sprzed roku wiele osób uświadomiło sobie, że w Katyniu spoczywają, obok polskich oficerów prochy tysięcy bezimiennych ofiar wielu narodów byłego Związku Radzieckiego, zamordowanych przez tych samych oprawców stalinowskiego systemu masowych zbrodni.
"Przez dziesiątki lat w pamięci kilku pokoleń Polaków Katyń był miejscem przeklętym. Popełniona tu zbrodnia i kłamstwo katyńskie podzieliło nasze narody. Potrzeba było 70 lat, aby najwyżsi przedstawiciele państwa rosyjskiego zaczęli wyzwalać się od kłamstwa, które zatruwało stosunki między naszymi narodami. Jest coś głęboko symbolicznego w tym, że ujawnienie prawdy o zbrodni, której ofiarą byli polscy oficerowie, otworzyło milionom Rosjan oczy na tragiczną przeszłość własnego narodu" - podkreślił Komorowski.
Jak zaznaczył, "prawda o tej przeszłości nie tylko wyzwala, ale rozświetla drogę ku przyszłości. Oczyszcza ją ze wszystkiego tego, co niosło ze sobą imperium zła, z tego, co było podłe i zakłamane". "Mamy szansę budować dziś inne, lepsze relacje, sięgać do tego, co było w naszych stosunkach dobre i szlachetne" - dodał.
Na koniec uroczystości na cmentarzu katyńskim jej uczestnicy odmówili ekumeniczną modlitwę pod przewodnictwem ks. Mateusza Hebdy, kapelana pomocniczego byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
"Święty Boże, Święty nieśmiertelny Boże, dawco przebaczenia i miłośniku zbawienia ludzkiego, w pokorze ducha polecamy twemu miłosierdziu dusze spoczywających tutaj. Za życia doczesnego dobry toczyli bój, bieg ukończyli, wiary dochowali" - mówił ks. Hebda.
Głos zabrali też duchowni wyznania prawosławnego i ewangelickiego. Uczestnicy uroczystości odmówili modlitwę "Ojcze nasz". Uroczystość zakończyło odegranie "Śpij, kolego".
Uroczystości w Katyniu były częścią sobotniej pielgrzymki bliskich ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Patronat nad pielgrzymką, podobnie jak pół roku temu, objęła pierwsza dama Anna Komorowska. W październiku 2010 r. w Smoleńsku i Katyniu wraz z rodzinami ofiar i Anną Komorowską była także żona prezydenta Rosji Swietłana Miedwiediewa.
Cmentarz w Katyniu to - obok Miednoje i Charkowa - największe miejsce pamięci o zbrodni katyńskiej. W czerwcu 1995 roku w 55. rocznicę zbrodni katyńskiej prezydent Lech Wałęsa wmurował w Katyniu akt erekcyjny i poświęcony przez papieża Jana Pawła II kamień węgielny pod budowę cmentarza.
Rozpisując konkurs na pomnik ówczesny przewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik napisał, że Katyń to nie tylko sprawa pojedynczego człowieka, stowarzyszenia czy środowiska, ale sprawa narodowa. "To sprawa, która wymaga od nas wyzbycia się egoistycznego patrzenia i działania, sprawa będąca zobowiązaniem każdego z nas z osobna i władz wolnej suwerennej Rzeczypospolitej. Budowa cmentarzy w tamtych miejscach to dług spłacony przez Polskę tym, którzy na zawsze pozostają w rosyjskiej i ukraińskiej ziemi" - napisał Przewoźnik, który zginął w katastrofie smoleńskiej. (PAP)
pat/ amac/