Na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie pochowano w poniedziałek Władysława Nowaka "Groźnego", działacza powojennego podziemia niepodległościowego. Państwo polskie wypełnia swoją powinność wobec żołnierza, który oddał życie za niepodległą Rzeczpospolitą - napisał w liście prezes IPN Jarosław Szarek.
Podczas mszy św. o. Jerzy Pająk mówił, że nikt nie żyje wyłącznie dla siebie. "Chcemy, aby nasze życie komuś było potrzebne, żeby przynosiło jakąś wartość, nie było tylko egoistyczne. Dzisiaj wspominamy żołnierza, młodego człowieka, któremu odebrano życie tylko dlatego, że nie godził się z ówczesnym systemem komunistycznym, narzuconym przez Wschód" – mówił o. Pająk.
Podkreślił, że Władysław Nowak "poświęcił swoje życie dla drugiego człowieka, dla dobra ojczyzny". "Pragnął takiej ojczyzny i takiej wolności, gdzie człowiek mógłby do końca i bez reszty czuć się jak u siebie w domu" – mówił duchowny.
Prezes IPN Jarosław Szarek w liście, który został odczytany podczas pogrzebu podkreślił, że po blisko 70 latach z należnym ceremoniałem składane są do grobu szczątki Władysława Nowaka "Groźnego", odnalezione wiosną 2018 roku w wyniku prac Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN.
"Prawie 50 lat musieli Polacy znosić sowieckie zniewolenie. Prawie pół wieku musieliśmy walczyć o odzyskanie suwerenności. Blisko 70 lat rodzina Władysława Nowaka czekała, by godnie pochować dzielnego człowieka i wielkiego patriotę. Dziś nastał ten dzień. Niech spoczywa w pokoju. Cześć Jego Pamięci" – napisał Szarek.
Szef Pionu Poszukiwań i Identyfikacji IPN w Krakowie Dawid Golik mówił, że Władysław Nowak urodził się w 1921 r. i nie znał innej Polski niż Polska niepodległa i suwerenna. "Nic więc dziwnego, że kiedy nastąpiła okupacja niemiecka razem ze swoim bratem Stanisławem przystąpił do działań konspiracyjnych. Od 1943 związany był z Narodową Organizacją Wojskową i AK" – przypomniał Golik. Dodał, że dom Nowaków był jednym z punktów konspiracji na ziemi bocheńskiej.
Władysław Nowak urodził się 14 maja 1921 r. w Kamyku w pow. bocheńskim. Od 1943 r. działał w Narodowej Organizacji Wojskowej, kolportując prasę konspiracyjną i współpracując z bratem, Stanisławem Nowakiem "Iskrą", który służył w oddziale partyzanckim NOW-AK ODB "Jastrzębski".
W marcu 1945 r. Władysław Nowak został zatrzymany przez komunistów, ale po kilku dniach udało mu się uciec z aresztu Urzędu Bezpieczeństwa w Bochni, po czym przyłączył się do oddziału NOW-NZW Augustyna Rafalskiego "Pogroma". Od maja do września 1945 r. brał udział w wielu akcjach grupy, później wyjechał na Ziemie Zachodnie. Ujawnił się tam w marcu 1947 r.W 1950 r., zagrożony aresztowaniem przez UB, ponownie zaczął się ukrywać. Przebywał m.in. w Łomży i Krakowie. Kontaktował się wówczas z Mikołajem Mazurem, a później uczestniczył w działalności powstałej w tym czasie grupy przetrwania, dowodzonej przez brata Stanisława.
Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie zatrzymał "Groźnego" 11 stycznia 1951 r., wskutek gry operacyjnej UB. Bezpieka wykorzystała fakt, że bracia Nowakowie i ich przyjaciele nadal chcieli walczyć o wolną Polskę i zainscenizowali spotkaniem z przedstawicielem organizacji konspiracyjnej. Była ta pułapka.
Władysław Nowak 31 sierpnia 1951 r. został skazany na śmierć przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie. Wyrok wykonano w Wigilię 1951 r. w krakowskim więzieniu przy ul. Montelupich, a ciało "Groźnego" pochowano potajemnie w nieoznaczonym miejscu na cmentarzu Rakowickim.
Za kilka tygodni ma się odbyć pogrzeb jego towarzysza z NOW – Mikołaja Mazura "Paska".
Jak powiedział PAP Dawid Golik, w wyniku prac poszukiwawczych prowadzonych Cmentarzu Rakowickim na skwerze przy północnym ogrodzeniu odnaleziono szczątki ludzkie, wśród których być może są szczątki działaczy niepodległościowych związanych ze Zrzeszeniem Wolności i Niezawisłość. Obecnie prowadzone są oględziny i badania. "Prowadziliśmy także poszukiwania w mogiłach, w których chowani byli ludzie rozstrzelani na Montelupich i udało nam się najprawdopodobniej odnaleźć szczątki czterech partyzantów. Wstępne oględziny świadczą o tym, że byli mordowani strzałami w tył głowy" – powiedział Golik. (PAP)
autor: Małgorzata Wosion-Czoba
wos/ agz/