Przed Wyższym Sądem Krajowym w Monachium w czwartek, po miesięcznej przerwie wakacyjnej, został wznowiony proces neonazistowskiej terrorystki Beate Zschaepe oskarżonej o współudział w zamordowaniu dziesięciu osób, głównie cudzoziemców. Oskarżona milczy. Proces rozpoczął się na początku maja. Oprócz Zschaepe na ławie oskarżonych zasiada czterech mężczyzn obwinionych o udzielanie pomocy członkom organizacji Narodowosocjalistyczne Podziemie (NSU).
Sąd przesłuchał w czwartek w charakterze świadka funkcjonariusza Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA), który uczestniczył wcześniej w wizji lokalnej z jednym z oskarżonych - Holgerem G. 39-letni były neonazista, który potem wycofał się ze środowiska skrajnej prawicy, miał dostarczyć członkom NSU broń.
Członkowie NSU Uwe Boehnhardt, Uwe Mundlos i Beate Zschaepe zamordowali w latach 2000-2007 dziesięć osób: ośmiu drobnych przedsiębiorców tureckich, greckiego właściciela restauracji oraz niemiecką policjantkę. Dokonali też dwóch zamachów bombowych oraz szeregu napadów na banki.
Po jednym z nich, w listopadzie 2011 roku, obaj mężczyźni po okrążeniu ich przez policję popełnili samobójstwo. Po śmierci swoich kompanów Zschaepe podpaliła mieszkanie w Zwickau w Saksonii, ostatnim miejscu pobytu trojga terrorystów, i oddała się w ręce policji.
Oskarżona o współudział w morderstwach 38-letnia kobieta odmówiła składania zeznań. Konsekwentnie unika telewizyjnych kamer, odwracając się plecami do dziennikarzy, dopóki nie opuszczą sali rozpraw.
Pracująca niezależnie od sądu parlamentarna komisja śledcza Bundestagu, której sprawozdanie końcowe było omawiane na początku tygodnia w Bundestagu, jednomyślnie stwierdziła, że niemiecka policja i wymiar sprawiedliwości popełniły w śledztwie przeciwko NSU rażące błędy. Te błędy umożliwiły neonazistowskim terrorystom bezkarne działanie przez wiele lat.
Niemiecka policja od początku pomijała ślady wskazujące na rasistowskie motywy sprawców, uznając za najbardziej prawdopodobny wątek mafijnych porachunków między tureckimi gangami. Podczas przesłuchań członków rodzin ofiar sugerowano ich uwikłanie w handel narkotykami, ściąganie haraczu i inne nielegalne interesy. Część mediów oraz adwokaci rodzin ofiar sugerowali, że rażące zaniedbania w pracy policji były wynikiem rasistowskich postaw funkcjonariuszy, jednak komisja nie znalazła na to dowodów.
Za błędy władz przeprosili rodziny ofiar prezydent Joachimk Gauck i kanclerz Angela Merkel.
Proces Zschaepe ma potrwać do końca 2014 roku.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/