W Newark w środkowej Anglii odsłonięto w czwartek tablicę upamiętniającą spontaniczny niemiecko-brytyjski rozejm, ogłoszony w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia w 1914 r. podczas walk na zachodnim froncie I wojny światowej pod Ypres w Belgii - podaje BBC.
Tablica to dar miejscowego kamieniarza, a umieszczono ją w jednym z parków miejskich.
Z Newark pochodzi William Setchfield, podczas pierwszej wojny światowej wcielony do 1. królewskiego pułku z Warwickshire. Sądzi się, że to on dostarczył piłkę, dzięki której żołnierze dwóch wojujących ze sobą państw mogli rozegrać mecz na tzw. ziemi niczyjej.
Jego brat i ojciec pracowali w zakładzie szewskim w Newark i czasem otrzymywali piłki do naprawy. Jedną z nich wysłali szeregowcowi Setchfieldowi w charakterze gwiazdkowego prezentu.
Według relacji w Wigilię żołnierze z Brytyjczycy usłyszeli Niemców śpiewających w okopach kolędy i patriotyczne pieśni. Porozumiewając się okrzykami i sygnałami, zaaranżowano rozejm i spotkanie na ziemi niczyjej w pierwszy dzień świąt.
Setchfield był zapalonym miłośnikiem piłki nożnej i kibicem lokalnej drużyny Nottingham Forest, sam grał amatorsko. O meczu rozegranym w Boże Narodzenie z Niemcami ze 134. saksońskiego pułku piechoty napisał w liście do rodziny - podobnie jak niemiecki żołnierz Kurt Zehmisch, który pisał, że Anglicy podczas rozejmu przyszli do nich z piłką.
Według relacji w Wigilię żołnierze z Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego usłyszeli Niemców śpiewających w okopach kolędy i patriotyczne pieśni. Niemcy wystawili też choinki i zapalili lampiony.
Porozumiewając się okrzykami i sygnałami, zaaranżowano rozejm i spotkanie na ziemi niczyjej w pierwszy dzień świąt. Wymieniono się upominkami, zrobiono sobie pamiątkowe zdjęcia, pochowano zmarłych, naprawiono umocnienia okopów i rozegrano mecz piłkarski.
Po ustaniu rozejmu na powrót przystąpiono do walk. Dowództwa obu stron dopilnowały, by podobna niesubordynacja więcej się nie powtórzyła.
Z zapisu wojskowej służby Setchfielda wynika, że na początku wojny dostał wyróżnienie Mons Star, ale później uznano go za dezertera, co oznacza, że prawdopodobnie trafił przed sąd wojskowy i został ukarany.
Historyk Francis Towndrow, który badał życie Setchfielda sądzi, że brytyjskie dowództwo najprawdopodobniej zrobiło z niego kozła ofiarnego, uznając, że zbyt daleko posunął się w brataniu z wrogiem.
Ostatnia oficjalna wzmianka o Setchfieldzie pochodzi z 1946 r.(PAP)
asw/ akl/ mhr/