Represje po wprowadzeniu stanu wojennego objęły pracowników mediów w całym kraju, którzy zostali poddani weryfikacji - wspominali uczestnicy spotkania w siedzibie SDP. Jak podkreślili celem tych działań było odzyskanie przez władze pełnej kontroli nad mediami.
"Stan wojenny był tym momentem, w którym wydano bitwę Solidarności i tłumiono niezależną polską myśl. Cały czas szukamy odpowiedzi na pytanie czym jest ta wolność słowa i niezależność dziennikarska. I mam nadzieję, że te świadectwa z okresu stanu wojennego dadzą nam pewien drogowskaz" - zaznaczył w czwartek prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krzysztof Skowroński.
Dyrektor Fundacji Solidarności Dziennikarskiej Jerzy Kłosiński podkreślił, że dziennikarze i pracownicy radia i telewizji to był "front bardzo dotknięty represjami po wprowadzeniu stanu wojennego". "Objęły one cały kraj, wszystkie ośrodki radiowo-telewizyjne, prasę - oficjalną i związkową. Pracownicy tej ostatniej też tracili pracę po 1981 r. Jestem tego przykładem, byłem dziennikarzem w Regionie Mazowsze. Ukrywałem się przez kilka tygodni, potem dostałem zawiadomienie, że ponieważ porzuciłem pracę, nie mam co wracać" - opowiadał.
Barbara Kęcińska-Lempka wspominała, że na początku lat 80. była reporterką w Expressie Poznańskim. "Po powstaniu Solidarności natychmiast się do niej zapisałam. Kiedy przyszłam do redakcji pierwszy dzień po wprowadzeniu stanu wojennego na początku dla wielu była to jakby zabawa, a internowanie kolegów - przypominało wyjazd na trochę niebezpieczną wycieczkę. Jednak nowe wiadomości studziły beztroskę - godzina milicyjna, obowiązek zdania nawet białej broni, rozwiązane stowarzyszenia. W gmachu pojawiły się nowe twarze, zdarto naszą solidarnościową gablotę" - mówiła.
"Stan wojenny był tym momentem, w którym wydano bitwę Solidarności i tłumiono niezależną polską myśl. Cały czas szukamy odpowiedzi na pytanie czym jest ta wolność słowa i niezależność dziennikarska. I mam nadzieję, że te świadectwa z okresu stanu wojennego dadzą nam pewien drogowskaz" - zaznaczył w czwartek prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krzysztof Skowroński.
Jak relacjonowała członkowie Solidarności z Gazety Poznańskiej otrzymali bezterminowe urlopy, z Ekspresu Poznańskiego zostało tylko kierownictwo. "Nawet stołówkę objął ktoś partyjny. Puste pokoje, plombowane maszyny do pisania, opróżnione biurka. Na portierni nowe osoby wydają przepustki, piętro wyżej dyżurni z opaskami i bronią sprawdzają wchodzących. Ludzie zaczynają bać się mówić, co z wieloma nie wiadomo. W styczniu 1982 r. weryfikacja. Było to bardzo upokarzające, ludzi zmuszano do jakichś deklaracji, krytycznych wypowiedzi o Solidarności, brali w niej udział wojskowi, sekretarz z KC PZPR. Oznajmiano nam, że dowiemy się później czy wrócimy do pracy, ja oczywiście nie wróciłam" - powiedziała Kęcińska-Lempka.
Obecny na spotkaniu historyk z IPN Grzegorz Majchrzak zaznaczył, że po wprowadzeniu stanu wojennego represjom i weryfikacji poddano różne środowiska. "Ale nie było przypadkiem, że te w środowisku dziennikarskim miały największy zakres, ponieważ władza ludowa po 13 grudnia zamierzała odzyskać nad mediami pełną kontrolę. Zasady weryfikacji przygotowano najpóźniej w pierwszych dniach stanu wojennego, może nawet wcześniej" - mówił historyk.
Celem weryfikacji - jak wyjaśniał - było uzyskanie m.in. jednoznacznego poglądu o stanowisku dziennikarzy i pracowników prasy, radia i telewizji w kwestii kierowniczej roli partii w życiu społecznym i gospodarczym kraju, także o działalności partii i stronnictw opozycyjnych. "Czy wobec +podstawowych pryncypiów polityki zagranicznej PRL+. Wyznaczono skład komisji weryfikacyjnych, które w pierwszej kolejności miały się spotykać z członkami kierownictwa redakcji i osobami, których postawa wzbudzała wątpliwość. W mediach miały pracować tylko osoby akceptujące program i politykę partii" - zaakcentował Majchrzak.
"Ocenia się, że w toku weryfikacji przeprowadzono ok. 10 tys. rozmów, które jednak często nie miały wpływu na weryfikację poszczególnych osób, ważniejsze były informacje zebrane przez SB na temat ich postaw w tzw. karnawale Solidarności. Wedle oficjalnych danych negatywnie zweryfikowano prawie 10 proc. środowiska dziennikarskiego, dalsze 10 proc. objęto innymi represjami. Odwołano 60 redaktorów naczelnych, 78 ich zastępców i 57 sekretarzy redakcji gazet. Według oficjalnych danych w centrali pracę straciło 299 osób, w terenie 214. Rozwiązano 21 redakcji prasowych" - podsumował historyk.
Nocą z 12 na 13 grudnia 1981 r. wprowadzono w Polsce stan wojenny. Mieszkańcom ograniczono podstawowe prawa obywatelskie. W jego wyniku śmierć poniosło ok. 100 osób, aresztowano lub internowano łącznie ponad 10 tys. Stan wojenny został zawieszony 31 grudnia 1982 r., a 22 lipca 1983 r. - odwołany. (PAP)
akn/ pz/