Zmianą wart i złożeniem wieńców przed Grobem Nieznanego Żołnierza uczczono Dzień Żołnierza Górnika. Komunistom nie udało się pozbawić was ducha i przywiązania do tradycji niepodległościowej - mówił p.o. szefa Urzędu ds. Kombatantów Jan Józef Kasprzyk.
"W 1945 r. w sercach Polaków jawiła się nadzieja, że po wypędzeniu brunatnego okupanta Polska będzie wolna. Tak się nie stało. Okupację narodowo-socjalistyczną zastąpił inny reżim - komunistyczny, którego funkcjonariusze wiedzieli, że są w Polsce obcy. Że niełatwo będzie stłamsić dążenia niepodległościowe Polaków. Bo w Polakach jest wielki duch, duch wolności, umiłowania niepodległości. Dlatego komuniści dokładali starań, aby naród zniewolić, upodlić, by tych, którzy stanowili w ich ocenie tzw. element niebezpieczny reedukować. Ich ofiarą byliście wy, żołnierze górnicy, wysyłani przez blisko 10 lat do niewolniczej pracy w warunkach urągających człowieczeństwu" - mówił Kasprzyk.
Jak zaznaczył, komunistom nie udał się ten zamiar, "nie stłamsili ducha". "Jesteście tego najlepszym przykładem. Komunistom nie udało się pozbawić was godności i dumy, ducha i przywiązania do najpiękniejszej tradycji - tradycji niepodległościowej. I to wy zwyciężyliście. Dzięki waszej nieugiętej postawie, dumie, godności przetrwaliście tamte trudne lata i jesteście po dziś najpiękniejszym przykładem jak iść wyprostowanym wśród tych, którzy byli wtedy na kolanach. Za to bardzo wam dziękujemy" - zaznaczył p.o. szefa Urzędu ds. Kombatantów we wtorek przed Grobem Nieznanego Żołnierza.
"Ci, którzy pochodzili z rodzin legionowych, akowskich, czyli ci, którzy z założenia byli tzw. przez komunistów elementem podejrzanym kierowani byli do służby wojskowej, którą odbywali w warunkach niewolniczej pracy w kopalniach uranu, batalionach budowlanych. Represje trwały 10 lat, skończyły się w 1959 r., więc nawet trzy lata po tzw. odwilży październikowej. Obecnie żyje jeszcze ponad 20 tys. poddanych tej formie represji. Dzień dzisiejszy jest chwilą zadumy nad tymi, którzy w wyniku opresji komunistycznych stracili zdrowie, stracili życie. Staramy się też przywracać pamięć o nich" - mówił Jan Józef Kasprzyk.
Przypomniał, że żołnierze górnicy w liczbie blisko 200 tys. byli od 1949 r. decyzją ówczesnych władz komunistycznych poddawani swoistej represji. "Ci, którzy pochodzili z rodzin legionowych, akowskich, czyli ci, którzy z założenia byli tzw. przez komunistów elementem podejrzanym kierowani byli do służby wojskowej, którą odbywali w warunkach niewolniczej pracy w kopalniach uranu, batalionach budowlanych. Represje trwały 10 lat, skończyły się w 1959 r., więc nawet trzy lata po tzw. odwilży październikowej. Obecnie żyje jeszcze ponad 20 tys. poddanych tej formie represji. Dzień dzisiejszy jest chwilą zadumy nad tymi, którzy w wyniku opresji komunistycznych stracili zdrowie, stracili życie. Staramy się też przywracać pamięć o nich" - mówił.
Zapowiedział także projekt nowelizacji przepisów, który pozwoli zrównać ich w uprawnieniach z kombatantami i osobami represjonowanymi. "Żołnierze górnicy są objęci specjalną ustawą dającą im pewne wsparcie finansowe i opiekę państwa, ale w moim przekonaniu nie jest ona wystarczająca. Jeżeli uda się przeprowadzić nowelizację przepisów wówczas będą włączeni do katalogu osób represjonowanych w okresie powojennym. Uzyskają pierwszeństwo w obsłudze medycznej, dodatkowe wypłacane co miesiąc świadczenie, a w sytuacjach trudnych będą mogli wnosić do Urzędu o dodatkową pomoc pieniężną np. na zakup leków" - wyjaśnił Kasprzyk.
"Urząd ds. Kombatantów przygotował na potrzeby Rady Ministrów projekt nowelizacji przepisów. Został on skierowany do ministra rodziny, pracy i polityki społecznej w lipcu. Wiadomo, że okres wakacyjny powoduje pewne opóźnienia w pracach legislacyjnych, ale mam nadzieję, że teraz po wakacjach projekt stanie się projektem rządowym, przyjętym przez Radę Ministrów i przedstawionym parlamentowi. Mam więc nadzieję, że w ciągu najbliższych miesięcy te przepisy zostaną wprowadzone w życie" - zaakcentował.
Podczas uroczystości Krajowy Zarząd Związku Represjonowanych Politycznie Żołnierzy Górników wręczył dowódcy Garnizonu Warszawa gen. Robertowi Głąbowi związkowy krzyż. "To wyraz serdecznego podziękowania Dowództwu Garnizonu za wieloletnią współpracę, wspieranie i pomoc przy organizacji świąt, uroczystości związkowych, szczególnie Dnia Żołnierza Górnika" - podkreślono w uzasadnieniu. Gen. Głąb otrzymał też pamiątkowy medal 25-lecia związku.
Podczas uroczystości Krajowy Zarząd Związku Represjonowanych Politycznie Żołnierzy Górników wręczył dowódcy Garnizonu Warszawa gen. Robertowi Głąbowi związkowy krzyż. "To wyraz serdecznego podziękowania Dowództwu Garnizonu za wieloletnią współpracę, wspieranie i pomoc przy organizacji świąt, uroczystości związkowych, szczególnie Dnia Żołnierza Górnika" - podkreślono w uzasadnieniu. Gen. Głąb otrzymał też pamiątkowy medal 25-lecia związku. Dziękując podkreślił, że traktuje to jako wyraz podziękowania dla całej jego instytucji, zapowiedział, że przekaże otrzymane wyróżnienie do Sali Tradycji Dowództwa Garnizonu Warszawa i zapewnił o dalszym wsparciu.
Prezes Krajowego Zarządu Związku Represjonowanych Politycznie Żołnierzy Górników Henryk Radecki wspominał w rozmowie z dziennikarzami, że był represjonowany w latach 1955-56. "Dwa lata pracowałem w kopalni w Klimontowie. Pracowaliśmy tam jak niewolnicy, byliśmy traktowani gorzej od więźniów. Więzień mógł odmówić pracy, bo się bał, natomiast my nie mieliśmy prawa" - opowiadał.
Podczas uroczystości odbyła się zmiana wart, a wieńce przed Grobem Nieznanego Żołnierza złożyli przedstawiciele m.in. prezydenta, ministra obrony narodowej, Urzędu ds. Kombatantów i Związku Represjonowanych Politycznie Żołnierzy Górników.
Uroczystość poprzedziła msza św. w Katedrze Polowej Wojska Polskiego. Podczas homilii proboszcz Katedry ks. ppłk Mariusz Tołwiński podkreślił, że modlą się za represjonowanych politycznie żołnierzy górników.
"To ludzie, którzy byli prześladowani za przekonania, z powodu pochodzenia, przynależności czy swojej wierności ojczyźnie, II Rzeczpospolitej. To rzesze mężczyzn, którzy w młodości doświadczyli prześladowania z powodu pochodzenia, przekonań, sposobu życia. Niejednokrotnie kiedy już opuścili bataliony pracy nie mogli zdobywać wykształcenia, znaleźć godziwej pracy. Byli kimś kogo ojczyzna, państwo się wstydziło. Dzisiaj przywracamy pamięć o was, ale również pragniemy okazać wam szacunek, że stanęliście po właściwej stronie i zachowaliście się jak trzeba" - zaznaczył.
Od 1949 r. w ramach zastępczej służby wojskowej zaczęto tworzyć bataliony pracy. Podstawą kwalifikowania poborowych do tego typu jednostek było pochodzenie społeczne, przeszłość polityczna, opinia miejscowej bezpieki i narodowość. Do katorżniczej pracy byli kierowani m.in. najmłodsi uczestnicy Powstania Warszawskiego, członkowie AK, NSZ oraz Zrzeszenia WiN. Byli też synowie powstańców śląskich i repatriantów z Kresów. Od pewnego okresu trzon batalionów stanowili synowie właścicieli gospodarstw rolnych.
Warunki pracy i warunki bytowe żołnierzy górników były katastrofalne. Żołnierzy zmuszano do pracy w kopalniach węgla kamiennego, uranu i w kamieniołomach. Podobnie jak więźniów, kierowano ich w najgorsze i najniebezpieczniejsze miejsca kopalni. Przymusowa "służba" trwała 2-3 lata; górnicy pracowali nieraz 16, a zdarzało się, że i po 20 godzin na dobę.
System represji, któremu podlegali żołnierze górnicy, IPN uznał za zbrodnię komunistyczną. Odpowiedzialnością za jego stworzenie Instytut obarczył ówczesnego ministra obrony narodowej Konstantego Rokossowskiego, wiceministra obrony Edwarda Ochaba oraz szefa sztabu generalnego gen. Władysława Korczyca.(PAP)
akn/ gkos/ pat/