31.08.2010. Gdańsk (PAP) - Do budowania i "mądrego, dobrego reformowania" Polski zachęcał we wtorek w Stoczni Gdańskiej były prezydent Lech Wałęsa. Prezydent Bronisław Komorowski podkreślał, że mamy z czego się cieszyć, bo 30 lat temu 10 mln ludzi stanęło po stronie wolności i "Solidarności".
Przed rozpoczęciem na terenie Stoczni Gdańskiej wieczornego widowiska "Solidarność. Twój Anioł Wolność ma na imię" przygotowanego z okazji 30. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych na scenie - obok szefa Europejskiego Centrum Solidarności o. Macieja Zięby - pojawili się legendarny przywódca "S" Lech Wałęsa, prezydent Bronisław Komorowski i marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.
Publiczność zgromadzona na terenie stoczni przywitała polityków oklaskami.
Pierwszy głos zabrał Komorowski. Brawa przerwały jego wypowiedź, gdy mówił, że Solidarność to Lech Wałęsa.
"Kochani, Solidarność to wolność, wolność to jest radość z bycia wolnym człowiekiem, wolnym niepodległym państwem, wolnym narodem. Solidarność to Lech Wałęsa, to te 10 milionów ludzi, którzy 30 lat temu stanęli po stronie wolności, po stronie Solidarności, po stronie słusznej" - podkreślił Komorowski.
Jak ocenił prezydent, "mamy się z czego cieszyć". "Czasami jest tak, że różne trudności dnia codziennego zasłaniają, przeszkadzają w zobaczeniu tego, co wielkie i piękne, tak było zawsze" - zaznaczył.
Komorowski mówił, że czytał niedawno dzieła marszałka Józefa Piłsudskiego. "Czytam i własnym oczom nie wierzę. Mówi o tym, że brakowało mu zawsze po odzyskaniu niepodległości radosnego śmiechu odrodzenia jako dowodu na to, że Polacy potrafią się cieszyć z niepodległości" - powiedział.
Prezydent dodał, że Piłsudski konkluduje, że to kwas śledzienników odłożony przez 123 lata niewoli przeszkadza cieszyć się wolnością. "Takich, w których jest odłożony ten kwas śledzienników z czasów niewoli, z czasów braku wolności jest zawsze sporo. Ale dzisiaj, tu w Gdańsku, wszyscy są po stronie radości, wszyscy są po stronie Solidarności" - zaznaczył Komorowski.
Podziękował za - jak mówił - stworzenie możliwości okazania tego, że razem cieszymy się z tego, co udało nam się razem zdobyć przed 30 laty i poprawić w 1989 roku.
"Mamy się z czego cieszyć, mamy z czego być dumni, a ci, dla których ważniejszy jest kwas śledzienników, niech idą swoją drogą, ale my ich zapraszamy przy każdej okazji do radosnego świętowania wolności, niepodległości, praw człowieka i demokracji" - podkreślił prezydent.
Po Komorowskim przemawiał Wałęsa. Rozpoczął swoje przemówienie od żartu, że "najlepsze kąski mu już prezydent zabrał, więc będzie musiał powiedzieć inne rzeczy".
Były prezydent przypomniał, że 30 lat temu podpisano porozumienie, jednak - jak zaznaczył - 10 lat wcześniej ci, którzy dążyli do zmian, ponieśli klęskę. "Przegrani, pokonani nie wierzyliśmy, że dożyjemy czasu, kiedy komuna odejdzie do historii, kiedy wyprowadzimy wojska sowieckie z naszego kraju" - powiedział Wałęsa.
Jego zdaniem jego pokolenie było ostatnim, które mogło doprowadzić do zmian. "Byliśmy ostatnim pokoleniem, które pamiętało jeszcze coś z kapitalizmu, pamiętało coś z demokracji i jeszcze mieliśmy naszego polskiego papieża. Byliśmy ostatnim pokoleniem, które musiało tego dokonać" - powiedział. "Niezależnie od kosztów" - dodał.
Nawiązując natomiast do obecnej sytuacji w kraju, powiedział: "teraz czas jest na budowanie, ciężkie, trudne, ale budowanie". "Musimy od jutra odzyskać pozycję mądrego, dobrego reformowania, a odrzucenia demagogii i populizmu, bo to nikomu nie służy, a szkodzi i dzieli nas" - podkreślił. W ocenie Wałęsy, "za dużo rozsądni ludzie odpuścili nierozsądnym". "Oni tworzą nową historię, mają czelność podważać wielkie sukcesy" - uznał b. prezydent.
Zdaniem Wałęsy "dzisiaj jest mało okazji do radości", dlatego apelował, by się cieszyć. "Dzieci nasze, następne pokolenia będą podziwiać nasze zwycięstwo, ale chciałbym, żeby podziwiali też nasze budowanie" - powiedział. "Dlatego cieszmy się, aby jutro budować, aby jutro porządkować, aby jutro prowadzić Polskę do dobrobytu, do pokoju, do spokoju; tego wam i sobie życzę" - dodał b. prezydent.
"To ważne, że jesteśmy razem, jesteśmy razem tak, jak byliśmy 30 lat temu. Nasza wspólnota Sierpnia trwa i będzie trwać" - mówił z kolei marszałek Senatu.
Bogdan Borusewicz podkreślał, że wśród widzów są także ci, którzy "rozpoczęli ten Sierpień": Jerzy Borowczak, Bogdan Felski, Ludwik Prądzyński. "O wielu stoczniowcach, którzy poszli wraz z nimi, powinniśmy pamiętać i będziemy pamiętać" - mówił. "Była także z nami i jest tutaj Henryka Krzywonos, Józek Przybylski, (Jerzy) Kmiecik" - dodał.
Marszałek prosił o pamięć także o tych, którzy odeszli. Wśród nich wymienił: Wojciecha Gruszeckiego, Zdzisława Kobylińskiego, Tadeusza Stanny, Alinę Pienkowską, Annę Walentynowicz. "Przychodząc tutaj czcimy ich pamięć, będziemy o nich pamiętali" - zapewnił.
Widowisko z okazji rocznicy narodzin Solidarności wyreżyserował amerykański artysta Robert Wilson, okrzyknięty przez "New York Times'a" jedną z najważniejszych postaci współczesnego teatru. Wilson wykorzystał w swoim widowisku rozmaite środki wyrazu - muzykę, teatr, poezję i sztuki wizualne. Wystąpili m.in. Marianne Faithfull, Macy Gray, Kayah, Krystyna Janda, Jerzy Radziwiłowicz. (PAP)
eaw/ ura/